muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Tangerine Dream, cz. 6. (Tytani pracy - kombinat sennych nastrojów)

Rozdział 6 Tytani pracy - kombinat sennych nastrojów

Po zakończeniu wojaży po Europie zachodniej, środkowo - wschodniej oraz Australii i Japonii zespól powraca do Niemiec, aby wydać płytę "Poland". Zupełnym zaskoczeniem in pro było wydanie już wkrótce po zagranicznej premierze tego podwójnego longplay'a również przez naszą rodzimą fonografię. Zważywszy fakt jej ówczesnego, permanentnego kryzysu, Odkupienia w latach 50-tych z NRD i Szwecji pras przeznaczonych do złomowania, podległości wielu resortom, od maszynowego poprzez chemiczny aż do resortu kultury włącznie, dekapitalizacji parku maszynowego i ślimaczym wręcz tempie budowy nowego centrum fonograficznego był to prawdziwy fenomen. Fatalna jakość okładek, będących wynikiem kooperacji w ramach RWPG (druk w Czechosłowacji, tłoczenie w ZSSR a nawet na Kubie (!), w tym konkretnym przypadku nie dała o sobie znać i do rąk fanów trafił produkt finalny o zadowalającej jakości dźwiękowej). Ze swej strony polecam natomiast amerykańską wersję albumu wydanego na CD, bowiem europejska to zaledwie wybór (brak utworu "Tangents" zaś kompozycja "Barbakane" została brutalnie obcięta o 6 minut, dlatego polecam płytę rozprowadzaną przez "Generator").

Rok 1984 by natomiast bardzo dziwnym okresem w historii interesującego nas zespołu, był to bowiem okres, w którym po raz pierwszy nie ukazała się kolejna, bardzo oczekiwana płyta studyjna. Członkowie grupy poświęcają go na finalizację zobowiązań wobec twórców filmowych i na komponowanie ścieżek dźwiękowych. Jakże to jednak inna muzyka od tej, którą wykorzystano po raz pierwszy do ozdobienia takich obrazów jak "Vampira" w reżyserii George'a Moorse'a z 1972 roku, czy filmów Fredkina, Manna lub Laughlina. To natomiast krótkie kompozycje w pełni ukształtowanej w muzycznej i artystycznej wizji autorów, istniejące wprawdzie w sposób niezwykle istotny w całokształcie poszczególnych obrazów filmowych, lecz również zupełnie dobrze egzystujące jako odrębne produkcje płytowe.

Trudno się dziwić ekipie Edgara Froese, że nie zdecydowała się na realizację wraz ze swym liderem kolejnej płyty studyjnej, skoro skomponowała w jednym roku muzykę wykorzystaną aż w pięciu filmach, a były to kolejno: "The Keep", "Red Heat" w reżyserii Roberta Collectora, "Firestarter" w reżyserii Marka L.Lestera (wszedł na ekrany światowych kin 9 maja 1984r),

"Flashpoint" w reżyserii Williama Tannena (w kinach od 5 września 1984r) oraz "Heartbreakers" w reżyserii Bobby Royha (na ekranach od 3 września 1985r). Grupa komponuje również fragmenty ścieżki muzycznej do amerykańskiego serialu "Streethawk", którego fragmenty jak dotąd ukazały się jedynie na wydawnictwach nieoficjalnych. Sensacyjny obraz Roberta Collectora nie był osławionym i powszechnie znanym filmem sensacyjnym a Arnoldem Schwarzeneggerem w roli rosyjskiego policjanta, tropiącego rodzimego przestępcę na terenie Stanów Zjednoczonych lecz ponurym dramatem, rozgrywającym się w mieszkaniu kochanki dwulicowego i skorumpowanego dyplomaty (soundtrack z kilkoma powolnie rozwijającymi się tematami i powracającym motywem tytułowym, otwierającym i zamykającym cały film, ciągle jeszcze czeka na ukazanie się w oficjalnej wersji płytowej). Natomiast "Podpalaczka", wyreżyserowana przez Marka L. Lestera to film z bardzo ciekawą obsadą aktorską i wartką akcją toczącą się na ekranie za sprawą znakomitego scenariusza, opartego na noweli napisanej przez mistrza horroru - Stephena Kinga. Obraz powstał pod patronatem wytwórni Dino De Laurentisa, odpowiedzialnej między innymi za całokształt bogatej w nowatorskie wówczas rozwiązania techniczne i wizualne nowej wersji "King Konga", z niezaprzeczalnie ciekawą rolą debiutującej w nim Jessiki Lange.

W interesującym nas obrazie w głównych rolach zagrali David Keith, Drew Barrymore, Martin Sheen (znany z rewelacyjnej kreacji w "Apocalipse Now"), Freddie Jones, Heather Locklear, George C.Scott, Art Carney i Louise Fletcher. Kanwą opowieści była fantastyczna historia dziesięcioletniej dziewczynki, która za pomocą fal mózgowych potrafiła wzniecać pożary w dowolnym miejscu i miotać ogniste kule. Uwięziona w laboratorium wojskowym przez fanatycznych naukowców obserwuje walkę usiłującego jej pomóc ojca i w fontannie płomieni niszczy cały instytut wraz ze znajdującym się w nim laboratorium oraz pilnującymi jej strażnikami. Na płycie, wydanej przez MCA Records INC. znalazło się aż jedenaście krótkich kompozycji: "Crystal Voice", utwór o wyrażnej linii melodycznej i rozbudowanej partii elektronicznej perkusji, ze znakomitymi efektami stereo, "The Run" z silnie zrytmizowanym tematem głównym i uporczywie powracającymi kilkoma dźwiękami syntezatora, zamieniającymi się w końcowych fragmentach w melodię o rozmytych konturach, "Testlab" - bardzo powoli budowanym temacie na bazie długich, basowych dźwięków i odgłosów, pochodzących z tykających zegarów, "Charly the Kid", najłagodniejszej i najbardziej melodyjnej spośród kompozycji zawartych na tym wydawnictwie, jednakże bez znamion komercjalizacji, "Escaping Point", tematu oszczędnego w środkach wyrazu z wyraźniejszą partią gitary rytmicznej, nieodparcie powodującej skojarzenia z klimatami z płyty "Stratosfear", "Rainbirds Move" - tematu zbudowanego w bardzo podobny sposób co poprzedni, różniącym się jednak wysokimi partiami grających melodię syntezatorów, które pozostają tłem dla powolnie rozwijającego się głównego motywu, "Burning Force", z wyraźnym credo perkusji i narastającą melodią, silnie kontrastującą z dotychczasowym materiałem płyty przez zrytmizowanie utworu w podobny sposób jak tych z longplaya "Poland", "Between Realities", najbardziej niesamowitą kompozycją o klimatach zapożyczonych z horroru, która z kolei kojarzyć się musi z "Czarnoksiężnikiem", "Shop Territory", najbardziej "mandarynkowym" temacie właściwym tylko nazwie Tangerine Dream.

Należy tylko żałować, że jest tak krótki, ponieważ cały utwór brzmi jak obiecujący początek większej całości. Kolejnymi propozycjami są "Flash Final", pokrewna suitom z poprzednich płyt zespołu, silnie samplowana, ze sporą ilością sequencerów tworzących narastającą melodię w tle. Monotonny rytm powoduje, że z pewnością jest to najlepszy utwór na tym wydawnictwie. Płytę kończy "Out of the Heat" z delikatnym motywem gitarowym i ciekawym aranżem podkładów oraz syntezatorowymi odgłosami ptaków, brzmiącymi jak pierwsze ich głosy zwiastujące nadejście świtu.

Po bezspornym sukcesie ścieżki dźwiękowej do "Podpalaczki" zespół pracuje nad kolejnym projektem do filmu w produkcji Paramont Pictures, reżyserowanym przez znanego z sensacyjnego obrazu "Thief" Michaela Manna. Swój nowy film Mann zatytułował "The Keep", dając jednocześnie zespołowi pełną swobodę twórczą. W obrazie powstałym według noweli E.Paula Wilsona wystąpili w rolach pierwszoplanowych Scott Glenn, Alberta Watson, Jurgen Prochnow, Robert Prosky, Gabriel Byrne i Ian McKellen. Kanwą scenariusza była fantastyczna historia twierdzy wybudowanej przez tajemnicze siły setki lat temu w rumuńskich Karpatach, która miała strzec świat przed uwięzionym w niej złem. W czasie II wojny światowej do małej wioski obok twierdzy przybywa oddział żołnierzy Werhmachtu aby ją zająć i odkrywa tajemnicze, umieszczone w jej wnętrzu krzyże, świecące dziwną zimną poświatą. Chciwość żołnierzy, którzy sądzą, że są one wykonane ze srebra, doprowadza do uwolnienia złych mocy. Do twierdzy przybywa również siejący terror oddział esesmanów, sprowadzając sparaliżowanego żydowskiego naukowca wraz z jego córką, aby odkrył przyczynę śmierci żołnierzy ginących jeden po drugim w tajemniczych okolicznościach. W międzyczasie przybywa do wioski także wojownik dobra, który będzie musiał stoczyć śmiertelny pojedynek z szatanem szukającym klucza, który dałby mu wyzwolenie z zaklętego kręgu błyszczących krzyży.

Wówczas nieco szokujący nowatorskimi efektami wizualnymi film dzisiaj "trąci myszką" użytych środków wizualnych, lecz zawarta w nim muzyka w dalszym ciągu urzeka mrocznym klimatem i swoją wewnętrzną spójnością. Dlatego należy się dziwić, że oprócz okazjonalnych wydawnictw niezależnych wytwórni ścieżka dźwiękowa z tego obrazu ujrzała światło dzienne dopiero wiosną 1997 roku i to w dodatku jako płyta limitowana w specjalnej edycji, zawierająca 16 nagrań: " Puer natus est nobis" (Gloria Theme), "Ancient Powerplant Jacula", "The Silver Seal, "Voices from a Common Land", "Arx Allemand", "The Night in Romania", " Canzone", "Sign in the Dark", "Weird Village", "Love and Destiny", "The Challenger's Arrival", "Supernatural Accomplice", "Parallel Worlds", "Thruth and Fiction", "Wardays Sunrise" oraz "Heritage Survival". Na kompilacyjnym wydawnictwie zespołu The Fantasy Marchants, wydanym latem 1996 roku przez Warner-Chappell Records znalazły się również dość zgrabne przeróbki kilku tematów zawartych w filmie, jednakże pod nieoryginalnymi tytułami. Te nagrania trwają ponad 29 minut i są to kolejno: "The Keep-Main Title", "Glacken's Quest", "Brothers in Death", "Fisherman's Morning", "Evil Healing" oraz okraszony przepiękną kobiecą wokalizą utwór "Gloria". Zapewne na fakt, że "Forteca" nie ukazała się na CD w odpowiednim dla niej czasie, miały nieporozumienia pomiędzy Virgin Records a producentem filmu.

Kiedy bowiem taśmy były gotowe Virgin nie wprowadziło tytułu do katalogu, a w nowej wytwórni zespół nie okrzepł jeszcze na tyle, aby przewalczyć natychmiastowe wydanie tego longplaya i po dziś dzień nic nie wskazuje na to, aby był on dostępny w normalnej dystrybucji. Tymczasem światło dzienne z specjalnej, limitowanej edycji 50 kopii, ogląda wydany przez Private Project (znaną wytwórnię niezależną), bootleg "A Trip Into Heaven" z materiałem, nagranym podczas trwania występów w Europie zachodniej.

Najbardziej dojrzałą muzycznie pracą Tangerine Dream w tym czasie był nagrany latem 1984 roku soundtrack do filmu Williama Tannena "Flashpoint", nagrany pod szyldem słynnej EMI Records a który ukazał się w wersji CD dopiero w 1995 roku dzięki staraniom prężnej firmy One Way Records - CEMA Specials Markets. W filmie, nakręconym dla HBO Pictures w koprodukcji z Silver Screen Partners, wystąpili Kris Kristofferson, Treat Williams (aktor odpowiedzialny za znakomitą i jedną z głównych ról młodego heappisa w "Hair"), Rip Torn i Tess Harper jako Ellen. Scenariusz, napisany przez spółkę autorską Dennys Shryack i Michael Butler, opowiadał o domniemanym zakończeniu sprawy morderstwa prezydenta Cennedy'ego w Dallas. Morderca, uciekając przed wymiarem sprawiedliwości i mocodawcami, podczas ulewnego deszczu spada ze skarpy na pustyni, niedaleko meksykańskiej granicy. Jego martwe ciało zostaje pogrzebane wraz z Jeepem, walizką pełną pieniędzy i bronią, z której strzelał podczas zamachu. Kilka lat później funkcjonariusz straży granicznej, zajmującej się przemytem i nielegalnymi emigrantami, przez przypadek trafia na zagrzebany w glinie i piasku samochód, szczątki jego właściciela i pieniądze. Kiedy wspólnie z kolegą rozpoczynają wydawanie pieniędzy nie wiedzą jeszcze, że na ich tropie znajdują się już funkcjonariusze służb bezpieczeństwa narodowego wynajęci przez pracodawcę, któremu bardzo zależy, aby prawda o słynnym zamachu nigdy nie dotarła do uszu opinii publicznej. Spotkanie z nimi głównych bohaterów prowadzi do tragicznego i zaskakującego zakończenia.

Płytę wypełnia dziewięć kompozycji autorstwa grupy: "Going West", "Afternoon in the Desert", "Plane Ride", "Mistery Tracks", "Lost in the Dunes", "Highway Patrol", "Love Phantasy", "Mad Cap Story" oraz "Dirty Cross Roads". Na krążku znalazło się również tytułowe nagranie "Punkt zapalny" w wykonaniu grupy The Gems, nie pasujące do całości wydawnictwa, jest bowiem typowo rockowym utworem nie mającym nic wspólnego z elektronicznymi klimatami wytworzonymi przez Tangerine Dream. W czasie promocji filmu zespół realizuje kolejne zamówienie, dotyczące ścieżki dźwiękowej do obrazu w reżyserii Bobby Rotha zatytułowanego "Heartbreakers" a stworzonym pod szyldem Orion Pictures, w którym główne role zagrali Peter Coyote, Nick Mancuso, Carole Laure, Max Gail, Carol Wayne i Kathryn Harrold. Sam film opowiadał o artyście malarzu, którego postać miała jawić się widzom jako dziwaczna i egocentryczna, a który żyje właściwie tylko swoją pracą. Ów artysta świadomie niszczy przyjaźnie z kolegami i swoje małżeństwo, pomimo to, że żona darzy go wielkim uczuciem. Wręcz chorobliwa zazdrość w stosunku do innych malarzy prowadzi do granic choroby o komercjalizację własnych dokonań i chęć osiągnięcia tą drogą sukcesów finansowych. Zakochany we francuskiej piękności, która pozuje innym, tworzy cykl niesamowitych obrazów poświęconych jej osobie i właśnie dzięki nim osiąga absolutne wyżyny swego kunsztu. Po wystawieniu swoich prac w znanej i wielkiej galerii dochodzi pomiędzy nim a modelką do zbliżenia, o czym już wkrótce dowiaduje się jego żona, poczym opuszcza go następnego dnia rano. Fakt jej utraty całkowicie zmienia artystę i tak już zagubionego w otaczającej go rzeczywistości.

Płytę, zawierającą ścieżkę dźwiękową wydała wówczas firma The Boss' Son Music, natomiast longplay w wersji kompaktowej Silva Screen Records America wypuściła na rynek dopiero w 1995 roku. Zawarty na niej materiał dźwiękowy nie był już jednak tak spójny jak w przypadku dwóch poprzednich wydawnictw zespołu, bowiem na niespełna 39 minut dźwiękowego zapisu złożyły się nagrania o bardzo zróżnicowanej fakturze. Pośród jedenastu utworów można dokonać podziału na trzy najważniejsze podgrupy, zapewne spełniające w filmie ważne role, lecz niesamowicie rwące jednolitość soundtracku pod względem narracyjnym i klimatycznym. Znalazły się tu bowiem takie nagrania jak "Heartbreakers", "Footbridge to Heaven", "Rain in N.Y", "Breathing the Night Away" czy wreszcie "Desire" o zdecydowanie relaksującym charakterze, w wielu przypadkach niezwykle dojrzałe i po prostu piękne, które w sposób bardzo wyraźny kontrastują z kompozycjami o rockowym ornamencie, aranżu i orientacji, takimi jak "Twilight Painter", "Gemini", "The Loser". Trzecią grupę stanowią typowo rozrywkowe, prawie taneczne tematy "Pastime", "Thorny Affair" oraz "Daybreak". Nie oznacza to, że płyty poprzednio nagrane przez zespół były lepsze bądź ciekawsze, a ta jest gorsza lub słabsza od swoich poprzedniczek. Była jednakże zupełnie inna przez większe moim zdaniem zróżnicowanie muzycznego tworzywa. Możliwe jest także, że takiego potraktowania wymagali twórcy filmu lub sam jego reżyser. Jest to jednak płyta kończąca pracowity rok 1984, który w historii Tangerine Dream był okresem poświęconym na finalizację zobowiązań wobec twórców związanych z X muzą.

Pomiędzy styczniem a lutym 1985 roku zespół przystępuje do pracy nad kolejną, długo wyczekiwaną propozycją studyjną. Edgar Froese, Christopher Franke i Johannes Schmoelling tworzą ją w berlińskich studiach nagraniowych, w Wiedniu i w Londynie, a następnie wydają pod szyldem Zomba Records LTD. wiosną tegoż roku. Nowy longplay zostaje okraszony w dwóch nagraniach przepięknymi wokalizami zaproszonych do dokonania nagrań pań w osobach Katji Brauneis i Clare Torry, tej samej, która w 1973 roku użyczyła swego głosu na płycie "Dark Side of the Moon" grupy Pink Floyd.

Tak oto wspominał pracę zespołu nad albumem Chris Franke: - "Edgar Froese zaproponował nam nagranie płyty poświęconej największym parkom narodowym na świecie. W czasie naszych koncertowych podróży wiele z nich zwiedziliśmy osobiście i ten pomysł bardzo nam się wówczas spodobał. Jochannes Schmoelling przeżywał wtedy okres fascynacji możliwościami techniki komputerowego samplingu i dlatego cały materiał został właściwie jej podporządkowany. Sądzę, że z perspektywy czasu próba nowych rozwiązań z techniką komputerową broni się sama, lecz tych "elektronicznych nowinek" było chyba nieco zbyt dużo. Jednak po zakończeniu zgrywania końcowy materiał podobał nam się na tyle, że nie wprowadziliśmy żadnych większych poprawek".

Longplay, zatytułowany po prostu "Le Parc" ukazał się w maju i zawierał 9 nagrań, a były nimi kolejno: "Bois de Boulogne - Paris", "Central Park - New York", "Gaudi Park - Guell Garden Barcelona", "Tiergarten - Berlin", "Zen Garden - Ryoanji Temple Kyoto", "Le Parc - L.A.Streethawk", "Hyde Park - London", "The Cliffs of Sydney" oraz "Yellowstone Park - Rocky Mountains". Te 42 minuty muzyki, wypełniające wyżej wymienioną płytę, były uznawane pomimo wszystko za jedne z najpiękniejszych w dotychczasowej twórczości Tangerine Dream i za jedne z najważniejszych w całej dekadzie lat 80-tych.

Chyba najbardziej daje się tu bowiem zauważyć komercjalizację nagrań, chęć dopasowania muzycznych obrazów do tytułów poszczególnych kompozycji. Dla potwierdzenia tej tezy wystarczy posłuchać chociażby utworu "Zen Garden", w którym muzycy zastosowali dźwięki syntezatorów imitujących orientalne instrumenty japońskie, wygenerowane z elektronicznych klawiatur. W innych fragmentach żywe, niemalże pop-rockowe frazy miały podkreślić odrębność każdego z tych fenomenalnych cudów natury i świetnie znanych każdemu cywilizowanemu człowiekowi (przynajmniej z nazwy bądź z telewizji), miejsc na kuli ziemskiej. Okładka płyty, oszczędna w kolorystyce, przedstawiała żółto - czarne parasole ustawione tak, że ich wewnętrzne konstrukcje tworzyły skomplikowaną, metalowo - płócienną mozaikę.

Po międzynarodowym sukcesie nowej płyty już w parę tygodni później grupa występuje z serią koncertów, promując na kontynentach amerykańskim i europejskim swoje studyjne dzieło, odnosząc znaczące sukcesy i dzięki ustawicznym nadkompletom na widowni ponownie osiągając status supergwiazdy muzyki elektronicznej. Tytani pracy w przerwach pomiędzy kolejnymi trasami koncertowymi okraszają jeszcze swymi starszymi i nowymi kompozycjami kilka filmów. Pojawiają się zatem utwory z wcześniej wydanych płyt lub transponowane na nowo ich wersje i kawałki premierowe na takich ścieżkach filmowych jak "Forbidden" w reżyserii Anthony Page'a o ostatnim mieszkańcu Berlina pochodzenia żydowskiego w czasie trwania II Wojny Światowej, "Crazy For You - Vision Quest" (na ekranach polskich kin wyświetlanego pod tytułem "Zwariowałem dla ciebie") w reżyserii Harolda Beckera oraz "Rainbow Drive" wyreżyserowanym przez Marthy Perkinsa.

Pomiędzy lutym a marcem 1985 roku muzycy komponują pod każdym względem godny polecenia, premierowy materiał do sensacyjnego obrazu Stevena Hilliarda Sterna "The Park Is Mine". Przed wydaniem tego ostatniego soundtracku firma Virgin, której zespół zawdzięcza międzynarodową sławę, wypuszcza na rynek na nowo zremasterowaną kompilację składającą się z pięciu płyt a noszącą wspólny tytuł "In the Beginning"..., zawierającą pierwsze cztery albumy zespołu oraz opisywany przeze mnie już wcześniej znakomity "Green Desert" nagrany w 1973 roku. Na europejskich rynkach ukazuje się również kompilacyjne wydawnictwo "Dream Sequence" zawierające wybór muzyki powstałej w latach 1975 - 1985, a wśród niej kilku utworów filmowych (między innymi kompozycje powstałe do filmu "Risky Businnes", prezentowanego przez naszą telewizję w grudniu 1996 i w sierpniu 2000 roku).

Bezsprzecznie jednak najciekawszą muzycznie propozycją grupy była ścieżka stworzona do obrazu "Ten park jest mój"!, która powstawała przy współpracy Astral Film Enterprises INC. i Claudea Herouxa z Tommy Lee Jonesem, Helen Shaver oraz Yaphetem Kotto w rolach pierwszoplanowych. Film został oparty na scenariuszu powstałym według książki Stephena Petersa pod tym samym tytułem, natomiast kompaktową wersję krążka wydała Silva Screen Records America dopiero w 1992 roku.

Efekty rytmiczne i specyficzny sposób grania na gitarze Edgara Froese można bez wątpienia porównać w niektórych fragmentach z tej płyty do longplaya "Poland", zresztą oba te wydawnictwa dzieli zaledwie okres jednego roku a instrumentarium, użyte do nagrania obu płyt nie zmieniło się od czasu polskich koncertów. Ponownej zmianie uległy natomiast elementy muzycznej narracji i aranżacji. Świadczyły one dobitnie o ciągłym ewoluowaniu dokonań grupy, poddawanym rozwijającej się w stopniu lawinowym technologii zapisu dźwięku. Grupa potęguje brzmienia rytmiczne sequencerami, które programowane były przez Christophera Franke. Natomiast kanwą opowieści została historia ex-żołnierza Mitha Harrisa, bohatera wojny wietnamskiej, zupełnie zagubionego w otaczającej go rzeczywistości i poniewieranego przez bliskich i pracodawców, który otrzymuje list od swego zmarłego właśnie kolegi z oddziału, przez kilka lat przygotowującego specyficzną formę protestu przeciwko niegodnemu traktowaniu weteranów tej wojny w Stanach Zjednoczonych i innych weteranów wszystkich wojen pod sztandarami tego kraju. W jego głowie powstał bowiem ryzykowny i trochę szalony plan opanowania samotnie Central Parku w Nowym Yorku. Bohater filmu postanawia podjąć to wyzwanie. Przez trzy doby grupy zorganizowanych brygad policyjnych, specjalnie powołany w tym celu sztab antyterrorystyczny i wynajęci do zlikwidowania samotnego śmiałka najemnicy wspomagani helikopterami z powietrza nie potrafią odzyskać terenu zajętego zbrojnie przez jednego człowieka. Przedostaje się do niego potajemnie jedynie młoda i ambitna reporterka z kamerą video. Kręcąc z Harrisem wywiad na żywo zaczyna pojmować motywy jego postępowania i rozumieć cel, jaki postawił sobie do osiągnięcia osamotniony i poniżany były żołnierz.

Pomimo krwawo okupionej wygranej jego ostateczny wysiłek okazuje się jednak bolesną klęską jednostki wobec biurokratycz- nych struktur państwa. Muzyka do tego obrazu, bardzo często zresztą porównywana do tej z wielkiego kasowego przeboju Michaela Manna "Thief", została obdarzona przez Edgara Froese podobnym ładunkiem gitarowej ekspresji, powodującej to, że cały materiał posiadał silnie rockową podstawę. Jako instrument wiodący na drugim planie zespól postawił perkusję i towarzyszącą jej sekcję rytmiczną. W ten sposób te dwa instrumenty uzyskały rolę priorytetową w całym instrumentarium użytym do nagrania soundtracku, lecz po wnikliwym przesłuchaniu płyty odbiorca może zauważyć równie piękne partie syntezatorów, imitujące sekcje stringowe i smyczkowe, dodające klimatowi tej płyty jeszcze większego smaku i kolorytu. Przez takie potraktowanie materiału muzycznego potencjalnemu słuchaczowi, obytemu już nieco z wcześniejszą twórczością Tangerine Dream, płyta po pierwszym przesłuchaniu wydawać się może układanką, zlepioną z gitarowych i syntezatorowych fraz o silnym wydźwięku emocjonalnym, poddanych dodatkowym efektom wzmacniającym ich ostateczne brzmienie, takim jak np. distortion, szeroko wykorzystywany przez grupy hard - rockowe. Dopiero po kilku kolejnych przesłuchaniach bardziej wyraźnie daje się usłyszeć wspólne dla wszystkich kompozycji elementy i dochodzi się do wniosku, że w poprzednim stwierdzeniu o niespójności płyty jest oczywista pomyłka.

Cały longplay (a być może miksujący go w Electric Melody Studio Alan Howarth), zespół podzielił na 12 części składowych, które z kolei łączą się w kilkuminutowe kompozycje o wielowątkowej konstrukcji. Kto miał sposobność oglądać w/w obraz filmowy Stevena Hilliarda Sterna z pewnością też zauważył, że muzyka nie pełni w nim roli "wypełniacza luk" w narracji czy kwestiach wypowiadanych przez aktorów, lecz rolę znaczącego uzupełnienia wizji. Płytę otwiera "The Park is Mine - Main Theme", temat od razu silnie rytmizowany i intrygujący słuchacza dźwiękami zfuzowanej gitary. Po nim następują kolejno: "Final Fall / Funeral", dostojny i spokojny utwór z przepiękną partią solową syntezatora, "The Letter - Parts one and two" - towarzyszący rozterkom głównego bohatera podczas czytania listu od zmarłego przyjaciela i podjęciu decyzji o zastąpieniu go i dokończeniu dzieła, który jest bardzo przejrzystym w formie i ponownie mocno zrytmizowanym utworem, "Taking the Park - Parts one and two - przy wzięciu parku "we władanie", "Swatting S.W.A.T." - kompozycja zawierająca ponownie popis artystyczny Edgara Froese w roli gitarzysty, grającego o atakujących siłach policyjnych bardzo długimi dźwiękami oraz najwyraźniej na całym wydawnictwie zarysowaną partią sequencera w części drugiej, rozmytej partii perkusji uderzającej niemal że nierytmicznie i syntezatorowej melodii o rozmywających się konturach, "Love Theme" to powrót do tematu otwierającego film w delikatniejszej aranżacji z rewelacyjną, nowoczesną solówką wiodącego syntezatora, "The Helicopter Attack" z powracającym rytmem po delikatnym początku i silnie umiejscowioną partią sequencerów oraz monotonnie uderzającą perkusją, "Morning", zaledwie półtora minutowy fragment przedłużający poprzednią kompozycję, lecz bez tak natarczywego rytmizowania. "We're Running Out of Time" jest wstępem do "The Claymore Mine/ Stalking", utworu najbardziej obrazującego muzyczne niesamowitości i sensacyjność scen batalistycznych, po którym następuje "The Final Confrontation/ "The Park Is Yours"!, kompozycja podłożona pod sceny walki z najemnikami i pod scenę rozmowy z szefem policjantów po poddaniu się głównego bohatera, będącym moralnie po stronie byłego żołnierza. Płytę kończy przepiękny "Finale/ End Credits", kwitujący wydawnictwo w bardzo efektowny i kolorystyczny sposób, powracający do tematu muzycznego zawartego w "Love Theme".

Na początku lat 90-tych materiał ze ścieżki dźwiękowej poddany został obróbce studyjnej, podczas której wyeliminowano niestety około 15 minut muzyki, nagranej w oryginale przez ekipę Edgara Froese. Płyta, niestety ewidentnie drażniąca nieco komiksową okładką, rozchodziła się jednak bardzo dobrze, dzięki czemu zespół snuł kolejne plany koncertowe, dlatego zupełnie zaskakującą informacją dla pozostałych członków Tangerine Dream była nieodwołalna decyzja odejścia z szeregów grupy Jochannesa Schmoellinga, który pomimo dobrej passy dla dokonań "Mandarynek" poczuł się zmęczony i znudzony współpracą. W wywiadzie udzielonym w tym okresie powiedział między innymi: "Koncerty...album...koncerty...album. Ciągle w studio albo na trasie. Jak długo można to wytrzymać? Nie, stanowczo zaprzeczam pogłoskom o jakichkolwiek kłótniach wewnątrz zespołu. To ja już tak dłużej nie potrafiłem pracować. Froese i Franke są bardzo pracowitymi postaciami, które potrafią pracować bez przerwy na pełnych obrotach nad coraz lepszymi płytami i sądzę, że z przykrością musiałem się z nimi pożegnać".

Koniec końców, dziękując kolegom za okres współpracy, Schmoelling odchodzi w październiku 1985 roku ze składu zespołu aby zaszyć się w swoim nowym studio "Riet" w Berlinie, gdzie już dokładnie rok później nagrywa ze wszechmiar znakomity album "Wuivend Riet", po którym nazywany jest oficjalnie "Guru" albumów koncepcyjnych, a następnie, nagrany w 1987 roku a ukazujący się w maju następnego roku "Zoo of Tranquility" - (wersja CD dopiero latem 1998 roku z dziewięcioma nieco przetransponowanymi utworami) dla wytwórni Theta, która zostaje uznana jedną z najciekawszych płyt New Age na świecie obok takich wykonawców jak Ray Russell, Tim Whaeter, Stephen Parsons, Joan Bibiloni, Zenamon i T.Scarley Rivera. W 1990 roku nagrywa również określany mianem nowoczesnej propozycji elektronicznej album "White Out" (pewien rodzaj złudzenia optycznego, któremu ulegają długo przebywający wśród lodów polarnicy, towarzyszący specyficznym załamaniom światła na śniegu powodującym między innymi zanikanie perspektywy), 56 minut muzyki poświęconej tematyce podbiegunowej, wydanej pod szyldem firmy PolyGram. Ten ceniony muzyk działał także jako współproducent nagrań i artysta sesyjny, wspomagający mało znane szerokiej publiczności zespoły z kręgu muzyki elektronicznej z Berlina oraz koncertował w towarzystwie znanych wykonawców. Przykładem bodaj najbardziej spektakularnym może być w tym przypadku seria udanych występów na festiwalu "Million Bits in Concert" w Koln. W 1995 roku nagrywa równie znakomitą "Lieder ohne Worte - Songs No Words" z pięćdziesięcioma minutami dźwiękowego zapisu z lat 1992-94 i towarzyszeniem Jana Seligera na instrumentach perkusyjnych.

Ostatnim projektem, nad którym grupa pracowała wspólnie pomiędzy wrześniem a listopadem 1985 roku, była ścieżka dźwiękowa do filmu "Legend", który wszedł na ekrany kin 18 kwietnia 1986 roku. Ciekawostką jest bezspornie fakt, że już wcześniej inną muzykę do tego obrazu skomponował Jerry Goldsmith, dyrygujący grającą przez 71 minut National Philharmonic Orchestra. Reżyser filmu Ridley Scott (autor tak słynnych filmów jak "1492 - Conquest of Paradise", "Blade Runner", "Black Rain" czy wreszcie "Alien - 8 pasażer Nostromo") uznał, że soundtrack stworzony przez Goldsmitha do wersji wyświetlanej w USA jest propozycją zawierającą muzyką zbyt pompatyczną dla europejskiej publiczności i polecił skomponowanie nowej muzyki grupie Tangerine Dream, w efekcie czego powstał album niezwykły, z najbardziej tajemniczą i bajeczną muzyką filmową w całej karierze zespołu do bardzo niezwykłego filmu, pełnego ukrytej magii, cudów, tajemniczych miejsc, czarownic i chochlików. W rolach głównych zagrali młody Tom Cruise, Mia Sara i Tim Curry, a sam obraz sygnowała wówczas A Universal Release City Studio INC.

Baśniowy świat Ridleya Scotta to fantastyczna kraina pełna dobrych i złych skrzatów, wróżek, jednorożców, przepowiedni i mistycyzmu - świat odwiecznej walki dobra ze złem, złem zresztą znakomicie przedstawionym przez charakteryzatorów, kostiumologów i odpowiedzialnego za efekty specjalne tej baśni fantasy Roba Bottina.

Lider Tangerine Dream zaprosił do berlińskiego studia w celu nagrania partii wokalnych dwóch znakomitych gości w osobach Iona Andersona, wokalisty grupy Yes, znanego z nagrań z takimi sławami muzyki elektronicznej jak Kitaro i Vangelis, z którymi nagrał fenomenalne albumy "Dreams", "Short Stories", "Page of Life" czy "Friends of Mr.Cairo", a także Bryana Ferry, na stałe współpracującego z grupą Roxy Music. Ich interpretacje można usłyszeć w utworach "Loved by the Sun", do którego swojego głosu użyczył Anderson oraz "Is Your Love Strong Enough" śpiewanym przez Bryana Ferry. Pozostałe kompozycje to kolejno: "Opening", "Cottage", "Unicorn Theme", "Goblins", "Fairies", "Blue Room", "The Dance", "Darkness" oraz "The Kithen/ Unicorn Theme Reprise". Soundtrack wydała dopiero 10 lat później w wersji kompaktowej firma Varese Sarabande i to ze zmienioną względem analogu okładką.

W związku z odejściem ze składu Jochannesa Schmoellinga Edgar Froese zmuszony jest ponownie, podobnie jak w przypadku Petera Baumanna, do poszukiwań nowego muzyka mogącego go zastąpić.. Podczas pobytu w Wiedniu los przypadkowo styka go z obiecującym, młodym absolwentem wiedeńskiego konserwatorium muzycznego i kompozytorem muzyki klasycznej Paulem Haslingerem - (urodzonym w 1962 roku), grającym na syntezatorach, gitarze i instrumentach dętych, który w tym czasie szukał wymówki od służby w szkole wojskowej. Sposób gry na instrumentach oraz dokonywania aranżacji bardzo spodobał się liderowi Tangerine Dream postanowił zatem bez wahania wcielić go do swojego zespołu. Z towarzyszeniem nowego muzyka zespól wyrusza w wielkie europejskie tourne, grając między innymi 3 marca 1986 roku w Paryżu w sali Olimpii, dając koncerty w Edynburgu, 6 marca w Hammersmith Odeon oraz koncertując w Brighton, podczas trwania których Młody austryjak udowadnia swoje gruntowne, muzyczne wykształcenie. 27 marca grupa nagrywa pozatym nową, koncertową wersję utworu "Dominion", wydaną w 1998 roku na płycie "Dream Encores". W Niemczech, jak głoszą źródła podczas jedynego koncertu na tym terenie w sali koncertowej stacji radiowej WDR w Kolonii grupa rozdaje 300 biletów pośród najwierniejszych słuchaczy stacji, jednak grupa najwytrwalszych fanów znalazła sposób, aby zdobyć tych biletów większą ilość - (pierwsza godzina koncertu była transmitowana na falach w/w radia i znalazła się na CD-romach, które ponadto dokumentowały koncerty grupy z lat 1976, 1980 i 1982 roku. Zanim jednak doszedł do składu osobowego Tangerine Dream 23-letni Haslinger grupa zredukowana ponownie do duetu Froese/ Franke pomiędzy listopadem 1985 a styczniem 1986 roku przystąpiła do dokonania nagrań, które jako nowa płyta miały nosić podtytuł roboczy "Valley of the Sun" a przemyślanych jako muzyczne adagio, wyciszenie i smutek a jednocześnie poprzez nagrania polifoniczne dotykające struktur obecnych w utworach Bacha czy Haydna. Zostały one wykorzystane w dramacie telewizyjnym produkcji USA "Red to Red" i nagrane po raz pierwszy na interfejsach cyfrowych Midi. To ponad 45-minutowe nagranie można było usłyszeć jednak dopiero w 1996 roku na 5-cio płytowym boxecie "The Dream Roots Collection", na szczęście bez dodatkowych, często zatracających pierwotne znaczenia poszczególnych dźwięków remiksów.

Paul Haslinger, który z perspektywy czasu trafił do grupy jako muzyk poszukiwany do uzupełnienia brzmienia zespołu na trasie po Anglii, jadący w trasy z różnymi zespołami po terenie Niemiec, Szwajcarii i Austrii, wraz z Edgarem Froese i Christopherem Franke przystępuje do nagrania nowego studyjnego albumu dopiero po wielotygodniowych próbach w kwietniu, a jak podają inne źródła w maju 1986 roku, w Berlinie, zapraszając do współpracy wybitnego programistę komputerowego Christiana Gstettnera, obsługującego między innymi sequencer Steinberg Pro 24. Nowe, wspólne dzieło, ukazuje się na rynku latem pod egidą Jive - Electro/ Zomba Productions Limited, okraszone przepiękną, błękitną okładką Monique Froese. Płyta, nosząca tytuł "Underwater Sunlight", dostępna była jednocześnie szerokiemu gronu odbiorców po obu stronach Atlantyku.

Pośród pięciu kompozycji autorstwa duetu Froese/Franke lśni własnym blaskiem utwór, który nie tylko moim zdaniem jest kolejnym krokiem milowym w historii muzyki nie tylko elektronicznej w całych latach 80-tych. To ekologiczna suita "Song of the Whale", ponad osiemnastominutowa propozycja, podzielona przez autorów na dwie, wzajemnie się zazębiające części noszące podtytuły "From Dawn...To Dusk". Ta właśnie kompozycja dosłownie zaparła dech w piersiach fanów i krytyków, lecz po niej, zamiast równie ekscytujących, znalazły się niestety utwory o wyraźnie komercyjnym charakterze, które poprzez swoją formę uzmysławiały słuchaczom nieuchronną zmianę oblicza zespołu, poddającego swoją dotychczas mistycyzującą twórczość coraz wyraźniejszym wpływom komercjalizacji. Płytę "uzupełniały" tematy "Dolphin Dance", "Ride of the Ray", "Scuba Scuba" oraz, nazwany nieco przewrotnie względem tytułu longplaya "Underwater Twilight". Na okładce płyty, podobnie jak w kilku poprzednich przypadkach (cytaty z Jezusa na "Logos" a z Buddy na "Hyperborea"), zespół i na tym wydawnictwie umieszcza cytat wiodący, tym razem jednak zaczerpnięty z filozofii Zen.

Czasopisma muzyczne, takie jak "Rolling Stone", "Stereoplay" czy "Music Express" zamieszczają bardzo pochlebne recenzje dla tej płyty, a zwłaszcza zwracają uwagą na wspomnianą wcześniej suitę jak również na fakt pozyskania do składu osobowego grupy nowego, uzdolnionego keyboardmana. Podbudowani pozytywnym odbiorem swoich nowych dokonań muzycy wyruszają na kolejne, wielkie tourne, między innymi dając serię koncertów w Europie zachodniej oraz na kontynencie amerykańskim.

Zwłaszcza dominuje tu cykl występów w USA, począwszy od koncertu 6 czerwca 1986 roku w Irving Meadows Amphiteatre w Laguna Hills w Kaliforni, pierwszy raz z Paulem Haslingerem na pianinie i syntezatorach, poprzez występy w Nowym Orleanie, Dallas w Teksasie, San Francisco aż po koncert zespołu 21 czerwca w Massey Hall w Toronto. W Sunset Marques Hotel w Los Angeles zespół udziela wywiadu wielkiemu znawcy i przyjacielowi grupy Mattowi Hargreavesowi, w Nowym Meksyku robi sesję zdjęciową z Indianami a trasę kończy występem w europejskim Birmingham.

Zupełnie niespodziewanie, tuż po powrocie ze światowych wojaży, grupa dowiaduje się także, że międzynarodowy fanclub TD (TDIFC) w głosowaniu członków i entuzjastów jej twórczości wybiera "Poland" płytą wszechczasów, natomiast entuzjastyczne przyjęcie przez publiczność na obu półkulach zostało poparte międzynarodowym tytułem najwybitniejszej grupy grającej rock elektroniczny w ciągu ostatnich 15 lat, przyznawanym przez Światowy Komitet Elektroniki. To wielkie wyróżnienie zostało przyznane w okresie największej prosperity zespołu, który przez wszystkie lata swojej, nie zawsze przecież rewelacyjnie się toczącej kariery, bezspornie na nie zasłużył ciężką, nie rzadko wręcz katorżniczą pracą nad kolejnymi płytami.

Dając temu zaszczytnemu wyróżnieniu przykład muzycy nie tracąc czasu przystępują jeszcze przed zakończeniem 1986 roku do pracy nad kolejną ścieżką filmową. Tym razem ich zupełnie premierowe nagrania ozdobiły sensacyjny obraz w reżyserii Urlicha Krenklera zatytułowany "Zoning" z bodajże najpiękniejszymi i wspaniale brzmiącymi glissandami Froesego oraz użytej w tle fletni Pana przez Haslingera, a które w wersji kompaktowej ukazały się dopiero w 1996 roku. - (o tej fenomenalnej płycie będzie jeszcze mowa nieco później). Ostatnią nowinką z tego roku był wydany nakładem wytwórni Virgin wspominkowy "składak" noszący tytuł "The Collection", zawierający nagrania wybrane z pierwszych trzech płyt Tangerine Dream z lat 1970-73 z prawie 70-cioma minutami muzyki, a najprawdopodobniej wydany z okazji dwudziestolecia istnienia zespołu.

Wszyscy ci, którzy oczekiwali kolejnej wielkiej płyty studyjnej tria Froese, Franke, Haslinger nie doznali rozczarowania. Już bowiem w kwietniu 1986 roku zespól nagrywa i zgrywa materiał w berlińskich i wiedeńskich studiach nagraniowych na kolejny znakomity krążek, noszący nazwę "Tyger", ukazujący się na rynku w czerwcu tego roku. Grupa i tym razem po raz kolejny postanowiła nagrać longplay z partiami wokalnymi, zapraszając do współpracy Jocelin Bernadette Smith - czarnoskórą wokalistkę z Nowego Yorku, na ogół parającą się śpiewaniem Rapu i Bluesa o niezwykle sugestywnym głosie i specyficznym sposobie interpretacji. Teksty, zawarte na "Tygrysie", były po prostu lirycznymi wierszami angielskiego mistyka i poety Williama Blake'a, żyjącego w latach 1757 - 1827, a które stały się nową fascynacją lidera zespołu. Pośród licznych w studio gości znalazł się tam i zaproszony przez Froesego Christian Gstettner, uczyniony odpowiedzialnym za całość komputerowego samplingu. W tym właśnie składzie, pod sztandarami Jive Electro/ Zomba Production Limited Franke, Haslinger i Froese nagrywają kolejno utwory "Tyger", "London", kompozycję z nagraną od tyłu początkową perkusją i zakończoną wręcz barokową kadencją fortepianu "Alchemy of the Heart", "Smile" oraz "21 St Century Common Man - Parts one and two".

W wersji CD, która nieco później ukazuje się na terenie Stanów Zjednoczonych nagrania mają dodane dźwięki i aranżacje w utworach wokalowych oraz inne partie perkusyjne w kompozycjach "Tyger" i "Smile", a w części nakładu dodatkowy utwór noszący nazwę "Vigour" dograny w 1991 roku.

Po wydaniu wspomnianego krążka zespól daje niezapomniany koncert w budynku niemieckiego Reichstagu 1 sierpnia 1987 roku (a jak podają źródła tamże również 29 sierpnia pod gołym niebem, przy murze dzielącym miasto podczas zorganizowanego muzycznego festiwalu, przy asyście sił policyjnych, sztucznych ogni, clownów na szczudłach i efektów pirotechnicznych na 750-lecie powstania Berlina), przyjęty równie entuzjastycznie przez zgromadzonych na nim słuchaczy jak i obecnych a specjalnie zaproszonych przedstawicieli krytyki i prasy nie tylko muzycznej, dokładnie w 160 rocznicę śmierci poety. Materiał z w/w koncertów zostaje wydany znacznie później na bootlegach "20 th Century Serenades" z nagranymi od szóstego utworu bisami wymuszonymi przez audytorium oraz, jak podają nieoficjalni fani w Internecie, jego kontynuacją na longplayu "Antarktis" wydanym dopiero przez firmę niezależną w 1993 roku z dodatkowym utworem "Time for Heroes".

Kolejny wyjazd do USA jest okazją do rozpoczęcia aż czterech prac dla twórców X muzy. Pierwsza nowa ścieżka dźwiękowa powstaje w amerykańskich studiach ponownie dla spółki De Laurentiis Enterteinment, a wydaje ją w koprodukcji Varese Sarabande INC w listopadzie 1987 roku. Film, nazwany identycznie jak soundtrack "Near Dark", był mrocznym thrillerem o znamionach filmu grozy, w którym brawurowe role zagrali Adrian Pasdar, Jenny Wright, Lance Henriksen, Bill Paxton, Jenette Goldstein i Tim Thomerson. Reżyserką obrazu była Kathryn Bigelow, zarazem autorka scenariusza napisanego wspólnie z Erickiem Redem. Tangerine Dream okrasiło film aż jedenastoma kompozycjami : "Caleb's Blues", "Pick Up at High Noon", "Rain In the Third House", "Bus Station/ includes Mae's Theme", zawierający temat dotyczący tytułowej bohaterki Mae, "Good Times", "She's My Sister/ Resurrection I", "Mae Comes Back", "Father and Son/ Resurrection II", "Severin Dies", "Fight at Dawn" i "Mae's Transformation". Po wnikliwym wsłuchaniu się w poszczególne kompozycje na tym blisko 47-minutowym wydawnictwie trudno jednak oprzeć się wrażeniu niespójności, oderwania czy też wymieszania stylistycznego w zaprezentowanym przez muzyków materiale - od niemalże pop-rockowych czy wręcz rozrywkowych do mrocznych a równocześnie bogatych klimatycznie. Szczególnie dobrze wypadają na tle innych tematów utwory numer 2, o typowym dla filmu z pogranicza horroru i thrillera klimacie, kompozycja numer 3 z eksponowaną gitarą, grającą długie frazy na tle monotonnie bijącego rytm sequencera, niezwykle oszczędny w użytym instrumentarium utwór 6, bliski z kolei stylistyce albumu "Flashpoint" utwór numer 8 oraz wyjątkowa kompozycja numer 10.

W połowie roku 1987 zespól tworzy także soundtrack do filmu wyprodukowanego przez Universal Pictures, noszącego frapujący tytuł "Three O'clock High", będącego 86-minutową historią jednego dnia życia Jerry Mitchella, współtwórcy studenckiej gazetki, który zupełnie niechcący wchodzi w konflikt ze szkolnym "twardzielem" Buddym Revellem. Rozwścieczony Buddy wyzywa go po zakończeniu lekcji na pojedynek na pięści, a ten stara się zrobić wszystko, aby uniknąć walki, która na pewno skończy się dla niego porażką. Obraz, który wszedł na ekrany kin 9 września ukazał wiele innowacji wprowadzonych po raz pierwszy w swojej dotychczasowej karierze przez grupę Edgara Froese. Pierwszy raz od wielu lat grupa używa perkusji nagranej "na żywo" oraz dzieli materiał na płycie, wydanej przez znaną z produkcji ścieżek dźwiękowych firmę Varese Sarabande, z innym znanym kompozytorem propozycji dla X muzy Sylvestrem Levay'em, autorem wielu znanych i cenionych w świecie soundtracków (między innymi do filmy "Cobra" z Sylvestrem Stallone w roli głównej) oraz z ponadto z kompozycjami autorstwa Jima Walkera oraz duetu Rick Moratta i David Tickle.

Sam soundtrack był jednak bardzo spójny muzycznie i bardzo trudno niewyrobionemu słuchaczowi wyraźnie wyróżnić autorów poszczególnych fragmentów. Wyjątek stanowią jedynie dwie kończące go kompozycje wspomnianych wcześniej spółek kompozytorskich. Jest to również bez wątpienia pierwsza płyta filmowa Tangerine Dream, na której zespół umieszcza zaledwie kilkusekundowe dźwiękowe obrazy o bardzo ciekawych rozwiązaniach brzmieniowych. Ogólnie na samym longplayu grupa umieszcza kolejno: "It's Jerry's Day Today", "46-32-17"- (chodzi tu prawdopodobnie o jakiś numer telefoniczny), "No Detention", "Any School Bully Will Do", "Go To the Head of the Class", "Big, Bright Brass Knuckles", "Buying Paper Like It's Going Out of Style", "Dangerous Trend", "Who's Chasing Who?", "Bonding by Candlelight", "You'll Never Believe It", "Starting the Day Off Right", "Weak at the Knees", "Kill Him/The Football Dummy" oraz "Not So Quiet in the Library/ Get Lost in the Crowd". W obrazie filmowym, którego reżyserii podjęli się Philip Joanou i Jim Walker w rolach głównych wystąpili Casey Siemaszko (znany ze znakomitej kreacji młodego włamywacza w sensacyjnej komedii "Breaking In" z partnerującym mu Burtem Reynoldsem), Anne Ryan, Richard Tyson, Jeffrey Tambor, Phillip Baker Hall i John P.Ryan.

Na rynku nieoficjalnym wychodzi również bootleg o nazwie "Dream Releases" wydany w USA a nieco później i we Francji Najprawdopodobniej zawierający ścieżkę do filmu "The Game of Love - Tonight's The Night", wyreżyserowany przez Bobby Rotha, a zawierający w sumie 6 nagrań i 26 minut muzycznych do niego impresji o tytułach: "Tobel's Death by the River", "Taboo Society", "The Drive to Hanover", "Correlation of Lies", "Investigation" i "News and Morality". Jak podają źródła nieoficjalne sami członkowie zespołu nadali takie tytuły poszczególnym propozycjom, dodatkowo rozwijając ponowną, owocną współpracę z Peterem Baumannem - szefem firmy wydawniczej Private Music w Kaliforni.

Kolejny projekt tria Tangerine Dream ilustrujący przepiękny film przyrodniczy powstał pod egidą firmy Miramar Recordings, mieszczącej się w Seattle w USA, która wcześniej wydawała obrazy z kompozycjami artystów tej klasy co Pete Bardens, Jonn Serrie, James Reynolds czy Michael Gettel. Film, będący impresją na temat naturalne go pomnika natury, którym jest Wielki Kanion rzeki Kolorado, został ozdobiony siedmioma kompozycjami panów Froese, Franke, Haslinger, zaś ósmą, zamykającą album skomponował...syn Edgara - Jerome, który za namową ojca jeszcze dosyć nieśmiało próbował swoich sił jako muzyk i kompozytor. Edgar tak wspominał jego pierwsze spotkania z muzyką: "Jerome dostał na gwiazdkę ode mnie wielki zestaw perkusyjny, który wówczas niezwykle go zafascynował. W wieku 17 lat rozpoczął intensywne ćwiczenia na tym instrumencie, lecz równie szybko zafascynowały go gitary, sequencery i instrumenty klawiszowe. Przypominało mi to moje pierwsze lata "mordowania" gitar elektrycznych w latach 60-tych".

Zespół nagrywa tę płytę w prawie rekordowym tempie, za to aż w trzech studiach nagraniowych - Eastgate Studio w Wiedniu (z którym to grupa związana jest praktycznie po dzień dzisiejszy), The Cave Studio w Berlinie i mieszczącym się również w "mieście niedźwiedzia" Christopher Franke Studio. Zgrania materiału na płycie kompaktowej dokonano jeszcze gdzie indziej, bowiem miało to miejsce w Nashville, stolicy muzyki country, a odpowiedzialnym za całość brzmienia tego przedsięwzięcia uczyniony został wybitny inżynier dźwięku Randy Kling. Produkcji longplaya podjął się tym razem sam lider "Mandarynek" we współpracy z G. Paulem Sullivanem.

W chwili, kiedy krążek znajdzie się już w odtwarzaczu i popłyną pierwsze dźwięki, słuchacz doznaje mieszanych uczuć lub zupełnej dezorientacji. Rozwiązania kompozycyjne i dźwiękowe Tangerine Dream są mu właściwie znajome, lecz wskazują nieodparcie, że zespół zmienił diametralnie i w sposób bardzo szczególny swoje dotychczasowe, muzyczne oblicze, oblicze, które spowodowało iż soundtrack zatytułowany "Canyon Dreams" - ( na laserowym dysku video ukazał się w 1987, natomiast wersja kompaktowa dopiero w 1992 roku) został w bardzo krótkim czasie nominowany do najbardziej prestiżowej nagrody w świecie muzycznym - do nagrody Grammy!

A jednak to już z pewnością nie ten sam zespół, który znamy z poprzednich wydawnictw. Na tej płycie bowiem, zawierającej niezwykle piękny, spójny i obdarzony niepospolitym polotem materiał dźwiękowy, po raz pierwszy tak jaskrawo dochodzą do głosu kolejne fascynacje lidera Tangerine Dream. Nie są to jedynie fascynacje nowinkami technologicznej obróbki muzycznego materiału (grupa umieszcza na longplayu podziękowania dla firmy Korg w Niemczech i Japonii), lecz zupełnie nowatorskim potraktowaniem zawartości utworu, pierwszym aż tak wyraźnym zwrotem w kierunku muzyki komunikatywnej dla mniej wyrobionego słuchacza elektronicznego odłamu muzyki rockowej.

To wydawnictwo to również koniec pewnego rozdziału w historii grupy. Na początku swej działalności zespól na stałe nie ustalał ani składu personalnego ani użytego do dokonywania nagrań instrumentarium. Grupa, będąca w ścisłej czołówce rockowej awangardy wytyczała nowe obszary działań i kierunki muzycznych poszukiwań nie wiedząc o tym, jaką rolę odegra już wkrótce we współczesnej muzyce elektronicznej. Publicyści, nie znający jeszcze wówczas dokładnej nazwy dla tych działań, posługiwali się terminami "muzyka kosmiczna" bądź "alternatywna", określając ją mianem sztuki dla koneserów. Powstawał zatem odłam rocka "kosmicznego", ewoluującego w kierunku oddania poprzez muzykę atmosfery wszechświata i przestrzeni.

W latach następnych grupa potęguje tą atmosferę poprzez nagrywanie długich, muzycznych suit, coraz bardziej rytmizując i syntetyzując dźwięk. Powstaje szereg utworów sekwencyjnych, niemal ariacyjnych, odbieranych bardzo pozytywnie przez masowego odbiorcę, a jednocześnie wytwarzających swoisty teatr wyobraźni - od tradycji muzyki programowej do nowoczesnej, zapisywanej cyfrowo elektroniki. Trzeci okres w historii Tangerine Dream to o wiele krótsze utwory o zwartym charakterze, nagrywane przez inżynierów dźwięku przy pomocy sampli komputerowych i najdoskonalszej technicznie aparatury do jego rejestracji, istny kalejdoskop eklektycznej i kolażowej syntezy, a jednocześnie osadzona mocno we współczesnym języku ekspresji muzycznej witalność. To już swoisty balans pomiędzy tradycją a nowoczesnością, podróż ku tajemniczości, wędrówka ku nieznanemu, wieloznaczność dźwięków, których najlepiej słucha się podczas pełni księżyca, tworzących osobisty i niezwykle intymny wątek muzycznej narracji. Jednakże równocześnie znika gdzieś otoczka "mandarynkowej" tajemniczości, rozczarowani fani odchodzą od słuchania nowych propozycji zespołu z rozrzewnieniem kontemplując przy dźwiękach "Phaedry" czy "Rubyconu". Należy jednak mieć świadomość, że muzycy, tworzący podówczas legendę TD nie chcieli "odcinać kuponów" od wcześniej proponowanego odbiorcom wypróbowanego już materiału lecz tworzyć coś nowego i bardziej nowoczesnego w formie. Zmieniały się gusty publiczności, czasy i mody, wreszcie w zawrotnym wręcz tempie rosły możliwości technologiczne. Zmieniać się i odmładzać musiała i sama muzyka i to nawet kosztem utraty byłych fanów. Pod tym więc względem grupie należą się słowa głębokiego uznania za twórczą inwencję i aktywność, za późniejszy, niebywały ładunek muzycznych emocji. Ich propozycje bowiem to zawsze coś więcej niż skracająca nam życie średnio o 4 minuty banalna piosenka, równie szybko popadająca w mroki zapomnienia po przyjściu kolejnej mody na równie krótkotrwały przebój.


KONIEC



Piotr Paschke

« powrót