Przemysław Kępa
Elektroniczna muzyka instrumentalna
rok wydania: 2007
Kępa urodził się w 1978 roku w Szczecinie gdzie mieszka do dziś. Pracuje jako technik, serwisant, monter. Jak wspomina; „Nie mam muzycznego wykształcenia, był taki zamiar - ale że interesowałem się techniką i elektroniką to wybrałem technikum, dostałem się na elektromechanikę i tak zostało". Ale ma tradycje rodzinne. Pradziadek grał na organach w kościele, jeden dziadek grał na akordeonie, a drugi grał na harmonijce i wspaniale śpiewał a wszelkim imprezom rodzinnym zawsze towarzyszyły donośne śpiewy. Przygoda z muzyką zaczęła się w szkole podstawowej od grania na cymbałkach. Zawsze ciągnęło go jednak do klawiatur. Mając mały keyboard zaczął chodzić w wieku 10 lat na lekcje gry w klubie osiedlowym. Trwało to do końca szkoły podstawowej a z tych lekcji gry wzięło się zamiłowanie do muzyki klasycznej bo nauczyciel uczył go grać według szkoły na pianino. Tworzenie muzyki rozpoczął dzięki komputerom Amiga, na których to powstały pierwsze kompozycje. Potem doszedł Protacker, sample i łączenie komputera z keyboardem przez MIDI - tak komponował i rozwijał swoje umiejętności przez kilka lat najpierw tworząc aranżacje znanych utworów, później własne kompozycje. Zdobyte doświadczenie przydało się gdy kupił profesjonalny syntezator workstation - jego możliwości w kreowaniu muzyki i brzmień pozwalały na osiągnięcie nowych horyzontów. Obok komputera jest on teraz podstawowym narzędziem w jego małym, domowym studiu muzycznym. W 1999 roku założył z kolegą, gitarzystą Mariuszem T. Bąkiem zespół Sagittarius grający i tworzący muzykę instrumentalną. Przemek opowiada: "Były występy, pamiętam, że pierwszy raz zagraliśmy na jakimś przeglądzie na zamku w Szczecinie. Gdzieś koło roku 2000 kilka naszych kompozycji poszło w Top-Tlenie Kordowicza. Kilkakrotnie byliśmy gośćmi audycji muzycznej P. Rokickiego w Radiu Szczecin. Zagraliśmy kilka koncertów w szczecińskich Kontrastach, ostatni raz jak wzięliśmy udział w eliminacjach do Famy 2005. Zdobyliśmy pierwsze wyróżnienie, elektroniczna muzyka instrumentalna wśród kapel punkowych i rockowych to był faktycznie kontrast ha ha. Ale niezapomniane przeżycie, wypchana po brzegi sala i ta atmosfera.... Ostatni akcent duo Sagittarius to wysłanie dwóch kompozycji - jednej mojej i jednej Mariusza - do EiS - przyślij nam swoje demo. Później się okazało, że wybrali „Przylądek Świtu" na składankę Brylantowe Debiuty 2006". Utwór został wybrany przez redakcję „Estrada i Studio" oraz „Gitarzysty" spośród dziesiątek demo wysłanych na konkurs "Przyślij nam swoje demo" i w nakładzie 30 tys. egzemplarzy został dołączony do miesięczników „Budujemy Dom", „Estrada i Studio" oraz „Gitarzysta" ( maj / czerwiec 2006).
Zainteresowanie el muzyką zaczęło się gdzieś pod koniec szkoły podstawowej. Kępa opowiada;" Pamiętam, że był taki moment - dużo osób zaczęło słuchać J. M. Jarre'a. Bogactwo brzmień, zupełnie inne klimaty, kolegom jakoś to szybko przeszło, mi nie - pamiętam, że miałem taką taśmę - składankę najlepszych utworów, byli tam też inni wykonawcy, m. in. Vangelis, Kitaro - słuchało się tego godzinami. Nie mam jednego wzorca muzycznego, słucham różnej muzyki w różnych klimatach. Fascynuje mnie muzyka filmowa, wśród wielu wspaniałych kompozytorów wyróżniłbym J. Williamsa, J. Goldsmitha czy B. Poledourisa, w el muzyce to Vangelis i Kitaro, w muzyce klasycznej jest wiele wspaniałych utworów wielu kompozytorów. Uwielbiam też różnego rodzaju chóry, afrykańskie, gregoriańskie. Od kiedy pamiętam interesował mnie również kosmos - jego bezmiar, wspaniałe widoki planet, mgławic i galaktyk. Stąd też wzięło się zamiłowanie do astronomii. Ona też jest inspiracją do tworzenia muzyki - czasami są to zdjęcia ukazujące piękne miejsca na Ziemi, bogactwo i różnorodność życia, zdjęcia kosmosu, planet, mgławic, galaktyk. Czasami wystarczy spojrzeć na ładny zachód słońca, piękne błękitne niebo czy wyjść w bezchmurną noc i patrzeć w gwiazdy, nieraz jest tak czysto i ciemno, że widać poświatę naszej galaktyki. To jest tak samo nieskończone źródło inspiracji jak nieskończony jest wszechświat. Wpadam wtedy w odpowiedni klimat, gram, szukam brzmień, tworzę jakieś własne, potem ogólny pomysł, szkic, nagrywanie i tak aż do ukończenia utworu. Generalnie jest to muzyka instrumentalna w różnych klimatach - od elektronicznej do filmowej. Uwielbiam również tworzyć różnego rodzaju brzmienia i efekty dźwiękowe, które często później trafiają do moich kompozycji. Tworzę w domu, jak jest czas, moje studio to mój pokój, jedyny profesjonalny instrument jaki posiadam to Roland XP-50 z kartą World, nagrywam na komputerze z kartą EMU 0404 i korzystam z programów z jakimi jest ona oferowana, a więc trochę brzmień na ProteusieX LE, nagrywanie i miksowanie na Cubase LE. To wszystko co mam do dyspozycji, i tak musiało wiele wody upłynąć by to osiągnąć".
Kępa solowo nie gra koncertów gdyż nie ma odpowiedniego zaplecza sprzętowego i logistycznego. „Natomiast był czas, sporo lat wcześniej, że grałem ze znajomym - człowiekiem który uczył mnie właśnie grać w klubie osiedlowym - Krzysztofem Ziembickim. A graliśmy na..... ślubach kościelnych, Krzysztof grał jako organista, ja miałem przygotowane kilka wspaniałych aranżacji i dogrywałem melodie - Marsze Weselne, Ave Maria, Ave Vrum i kilka innych. Atmosfera była super, klimat i akustyka kościołów dopełniały reszty. Dlaczego tworzę i co mnie do tego popycha - trudno to określić, czuję, że to jest we mnie. To jest niesamowite jak człowiek staje przy instrumencie z jakimś pomysłem a po wielu godzinach pracy powstaje utwór. Wspaniałe chwile tworzenia - jest się wtedy w jakimś transie, świat nie istnieje, jest tylko instrument, dźwięki i brzmienia. I w końcu finał - wspaniała chwila ukończenia dzieła. Wszystko przychodzi w swoim czasie, na siłę nic nie da się zrobić. Pełna swoboda to podstawa. To niestety wiąże się z potrzebnym na to wolnym czasem, a z tym jest ciężko.... Zresztą ta twórczość przełożyła się też na inne dziedziny, zawsze lubiłem majsterkować, miałem takie marzenie - jeden z moich ulubionych instrumentów - harfa. Więc sobie taką zrobiłem sam, a efekty można zobaczyć na mojej stronie.".
Odkrywcy Światów. Po tytułach utworów dopatrywać się należy kosmiczo -astronomiczej pasji Przemka. „Większość utworów powstaje pod wpływem inspiracji, tworząc te, które są na płycie, miałem jakąś swoją wizję a to fascynacja odkrywaniem nowych planet, przecież gdzieś tam, wśród miliardów gwiazd są pewnie miliony planet, nowych światów, pełnych tajemnic, innych form życia, jest jeszcze tyle do odkrycia, poznania, wyjaśnienia. A to piękno naszej Ziemi - różnych miejsc, szum wody, fal, wiejącego wiatru, lotu w przestworzach, przemijającego czasu, zmian i postępu. Czy wreszcie wizja dalekich, zimnych i ciemnych otchłani kosmosu, gdzie są miejsca pełne światła i ciepła, pięknych kolorów, gdzie powstają nowe mgławice, gwiazdy, planety". A co do utworu otwierającego ten zestaw. Hitchcock podając receptę na udany dreszczowiec twierdził „ Najpierw musi być trzęsienie ziemi a potem napięcie rośnie...". Ta kompozycja jest bardzo filmowa, czyli zrealizowana według recepty muzyki, którą Kępa sobie bardzo ceni dlatego opowiem jej treść uplastycznionym językiem. To dzieło pokroju batalistycznej sceny zbiorowej z czasów starożytności o gigantycznym rozmachu wyświetlanej w formacie 3D na ekranie wielkości 10 piętrowego wieżowca. Delikatny poszum wiatru, rosnące w siłę werble, patetycznie brzmiący fortepian, wszystko to rośnie w moc by nagle zamilknąć i przerodzić się w prawdziwą manifestację dźwiękowej siły, przepięknie poprowadzonej przez brzmienie trąb i niesamowite perkusacje. To według mnie wyraźne nawiązanie to muzyki filmowej lat 50 -tych charakterystycznej dla westernu tyle, że z fenomenalnymi wstawkami kosmicznych ozdobników. Ilekroć słucham tego utworu wciąż mnie porusza...Sześć minut nieba.
Planeta Ziemia: Azja. Gong i falujące loopy w vangelisowskim stylu, otoczone efektami w typowym dla Greka klimacie. Po chwili krystalizuje się melodia oparta na brzmieniu cymbałek, z ładnym czytelnym tłem. Utwór sięga po azjatyckie skalowanie ( wszak o tym lądzie opowiada), wykorzystując wszelkie kojarzące się z Azją brzmienia. Dobrze dobrany bas uwypukla moc tego kawałka.
Planeta Ziemia: Życie. Zestawy wietrznych odgłosów wplecione w dochodzący po chwili fortepian wygrywający nostalgiczne, oszczędne akordy zamieniony od 1.07 w zestaw smyczków powtarzających melodię wycisza się i w szumie morza okazuje się interludium do przejęcia pałeczki przez el muzykę, którą prowadzi najpierw brzmienie fagotu a po chwili po uderzeniu talerzy majestatyczno patetyczne brzmienie trąb akcentowane przez talerze z wyciszeniami gdzie na pierwszym planie słychać fortepian i harfę. Jeśli ktoś nie znałby wykonawcy pomyślałby, że to jakiś zaginiony utwór Vangelisa! Kępa perfekcyjnie wczuwa się w sposób obrazowania Greka świadomie lub nieświadomie dokonując imitacji doskonałej. O dojrzałości artystycznej Przemka i jego wielkiej wyobraźni muzycznej świadczy zawarcie w tym krótkim utworze aż trzech różnych części gdzie ostatni fragment skonstruowano z odpływów i przypływów natężenia głośności dźwięków na tle których znowu słychać morze i nawoływania mew. To co mniej wprawny twórca rozbiłby na różne opowieści Kępa nie waha się w swym kunszcie scalić w jedną kompozycję z piękną ornamentacją.
Planeta Ziemia: Czas. Kosmiczny szum wiatru wprowadza nas w krainę melodyjnych wstawek. Oszczędne formy przechodzą metamorfozę przez wygrywanie dźwięków przypominających modulowaną trąbkę z wstawkami dzwonów rurowych chórków i fortepianu. Znowu nasuwa się Vangelis na myśl tym razem z okresu „Spiral" i „Albedo 0'39". Wreszcie mamy pełną melodię gdzie ponownie oparto strukturę kompozycji na marszowym rytmie wygrywanym przez werble. Pięknie brzmi klawesyn naprzemiennie z fortepianem. Wytracamy pęd i wirujemy w niezmierzonej, pięknej pustce kosmosu... I tu znakomity pomysł na brzmienia podobne do trącania szklanych naczyń. W finale gdzieś ulatujemy niesieni przez świdrujące, bezgranicznie ładne dźwięki.
Przylądek Świtu. To dzieło zamieszczone w EiS namaszczone jest na hit. Początkowe rozmazy układają się w zgrabną muzykę stworzoną z wpadającej w ucho mocnej, żywej materii dźwiękowej.
Przedsionek Niebios. Wyciszony kawałek operujący swoistym odrętwiającym klimatem i ciekawym modulowaniem dźwięku pływającego między kanałami. Próba przekazania poprzez oszczędną formę wielkości i piękna kosmosu.
Narodziny Mgławicy. Zaskakujące zakończenie krążka albowiem słyszymy tu typowo ambientowe bulgotania, świsty, poszumy zespolone ze sztafażem typowego el.
Kiedy wystukuję te słowa niewiele czasu pozostało ku końcowi 2007 roku. Więc śmiało mogę napisać: najlepszy album tego roku. Pełny profesjonalizm połączony z olbrzymim talentem. Przemek to wielka nadzieja naszej rodzimej el. Znam tylko trzy polskie albumy lepsze od tego krążka. Jazda obowiązkowa. (9.48/10)
- Odkrywcy Światów - 5,48
- Planeta Ziemia: Azja - 5,13
- Planeta Ziemia: Życie - 5,37
- Planeta Ziemia: Czas - 6,55
- Przylądek Świtu - 4,48
- Przedsionek Niebios - 4,52
- Narodziny Mgławicy - 5,04
Wszystkie utwory skomponowane i nagrane w domu przy wykorzystaniu syntezatora workstation i komputera. Grafika okładki wykonana w VistaPro 4.2.7
26.11.2007 Szczecin.
spawngamer
« powrót