Andymian
In The Garden of The Rainy King
rok wydania: 2005
Ostatnio otrzymałem ciekawą 71-minutową płytę polskiego artysty. Osoba
bliżej mi nie znana, nie wiedziałem też czego mogę się spodziewać po
materiale na krążku.
Na płytę składa się 10 utworów. Nie odpowiadają one numerom na
odtwarzaczu, a to przez jakieś dziwne zabegi z łączeniem utworów.
Dobrze, że wytwórnia zachowała chociaż podział na indeksy (dostępne na
starszych odtwarzaczach cd). Poza tym same plusy: płyta tłoczona,
okładka i nadruk płyty z drukarni, hologram ZAiKS! Jednym słowem wydana
w pełni profesjonalnie przez Mian Music - pewno zasługa wielu
sponsorów.
Pierwsze wrażenie pozytywne. Wiaterek na początku płyty - coś rodem z
Oxygene IV, nie wprowadza jednak w znany motyw. Pojawia się ciekawy
bit, dopracowany zresztą na całej płycie co do najmniejszego uderzenia.
Potem przyszło parę pięknych akordów, kilka ogłosów ludzi, niesamowite
instrumenty. Właśnie instrumentarium zrobiło na mnie wrażenie. Słychać,
że artysta nie boi się używać wielu instrumentów w jednym kawałku.
Czyni to muzykę bardzo bogatą i obrazową. Ogólnie od pierwszego,
wprowadzającego utworu można poczuć jaka to będzie płyta i że warto ją
posłuchać.
Spokojnie... Za spokojnie. Po samych tytułach można się wiele
dowiedzieć w jakim klimacie będzie utwór. "Pamięć Królów", "Elfy i Duch
Mgły", "Pani Zielonego Stawu"... tematyka płyty też oryginalna, choć
ostatnio popularna w innych kręgach kulturowych (film).
Żywsze kawałki stanowią mniejszą część płyty, ale są. "Płonąca Tęcza"
nieco przywodzi na myśl nawet kawałki trakerowe z małego Atari.
Niemniej pasuje do reszty płyty. Słuchając płyty parę razy zaczyna się
dostrzegać historię. Dla mnie to pozytyw, przy takim rodzaju
elektroniki.
Jako wierny słuchać twórczości Jarre'a nie mogłem się powstrzymać od
skojarzeń. Wszystko przez ten wiaterek i parę instrumentów w pierwszym
utworze... Jednak to tylko i wyłącznie pozytywnie wpłynęło na odbiór
muzyki. Płyta jest na pewno oryginalna i warta uwagi. Polecam.
Slipi
« powrót