YAREK
Noc na Zamku
rok wydania: 2008
Krótka zapowiedź - przedstawienie artysty i tytułu jego dzieła - po czym natychmiast wpływają na scenę pierwsze syntezatorowe światła, mżące mandarynkowo-brunatną poświatą. Pierwsza część suity to fantastyczne sekwencjonowanie w stylu kojarzącym się nieco z Redshift, głównie za sprawą atrakcyjnych półtonowych poślizgów i jaskrawej barwy sekwencera. "Mrok" oparty jest na transowej sekwencji, przeplatanej elektronicznie generowanymi szumami, poświstami i niepokojąco przyspieszonymi oddechami. Podobnie jak w poprzednim utworze, wszystkie plany dźwiękowe są atrakcyjnie zagospodarowane, przykuwa też uwagę stereofoniczna przestrzenność impresji. "La Orkestra" to lekkie przyspieszenie tempa i pojawienie się na scenie beatów - w ogólnym zarysie panująca tu atmosfera kojarzy się z obiema częściami "Xangadix" Pino i Wildjamina, nadal jednak więcej tutaj sekwencyjnego ducha aniżeli wypraw w stronę zdeklarowanego acidu czy trance'u. Głosowe sample, przywołujące na myśl "Kiew Mission" Tangerine Dream, atrakcyjnie wtapiają się w tło i na swój sposób również narzucają utworowi tempo. Właśnie te głosy pełnią rolę pomostu między "La Orkestra" a kolejną impresją, "Ambient 2". Proponowany pod tym tytułem "ambient" ma naprawdę sporo wspólnego z winylowym frankfurckim ambientem sprzed piętnastu lat... Bardzo atrakcyjnie pożenione zostało sekwencyjne fazowanie w lekko opóźnionym tempie z bezbeatowym abstrakcyjnym podkładem w duchu muzycznego science-fiction. "Live" to przede wszystkim hipnotyzująca sekcja rytmiczna, zmysłowe ostinato o średnim tempie oraz cała paleta pobocznych efektów dźwiękowych - być może odkrywamy właśnie, iż piwnice tajemniczego zamku prowadzą do tajnego, zapomnianego przez wszystkich kosmodromu? W każdym razie sporo tutaj zardzewiałej zagadkowości, przekornie balansującej między zgłębianiem przeszłości a futuryzmem... "Ambient" to kolejne miłe zaserwowanie typowo berlińskich patentów, brzmiących tu jednak zdumiewająco świeżo i po prostu natychmiast wpadających w ucho. "Berlin" już samym tytułem sugeruje, w jakim kierunku wybieramy się z naszymi wizualizacjami i muzycznymi skojarzeniami - a jednak jak na ironię nie jest to wcale najbardziej "berliński" utwór w całym zestawie, Yarek zaprasza do zwiedzenia eksplorowanej raczej przez (pochodzącego z Kassel) Wolframa Spyry aniżeli Klausa Schulze lub Tangerine Dream strony Berlina. Finałowa "Misja na Marsa" to dość długa sekwencyjna impresja, w której nie zabrakło miejsca ani dla pompujących ostinat, ani dla raczej ambientalnych klimatów, ani dla odpowiedniej porcji mroku i niepewności tego, co odsłoni kolejny odcinek trasy... 50 minut "Nocy na zamku" robi naprawdę duże wrażenie.
Album mozna zamawiać w Generatorze.
Igor Wróblewski
« powrót