muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Polaris - Moo'n'Sequences

Polaris

Moo'n'Sequences

rok wydania: 2004

Jakub Kmieć urodzony w 1975 reprezentant Łodzi, wspomina że zainteresował się muzyką elektroniczną w dzieciństwie, dzięki radio i TV gdzie ją wykorzystywano jako podkład muzyczny chociażby pod prognozę pogody w DTV, czy kultowy program Kurka i Kamińskiego „Sonda". Wpływ miały też czasy, w jakich się wychował, inne tempo życia...Największe wrażenie wywarł na nim w tamtych czasach krótki pokaz Marka Bilińskiego w programie 5-10-15, kiedy to Biliński krok po kroku pokazał, jak się robi taką muzykę na przykładzie "Domu w dolinie mgieł". Było to tak fascynujące, ze odtąd bardziej polubił muzykę bez wokalu, nawet często w rożnych przebojach z lat 80-tych wsłuchiwał się bardziej w elektroniczne podkłady niż śpiew. Po kilku latach przyszedł czas zapoznawania się na płytach CD z klasycznymi pozycjami gatunku dzięki czemu odkrywał że nienazwane dotąd dźwięki z dzieciństwa to TD i KS. Rozwój i dostępność komputerów na początku lat 90 tych pozwoliły na próby kreacji własnych utworów na 8-bitowym komputerze Atari 800XL w rewelacyjnym jak na tamte czasy programie Chaos Music Composer a potem na Amidze. Realne instrumentarium przyszło mu po raz pierwszy programować u współczłonka włocławskiego trio Hologram Wojciecha Sobolewskiego, posiadacza Korga Polysixa, Rolanda Alpha Juno 2 i Korga Poly800. Próba sił w komponowaniu to nie była tylko zabawa, która wciąż podsycała apetyt na tworzenie ulubionej muzyki. Aż w końcu PC-ty znacznie bardziej zaczęły się do nadawać do profesjonalnego kreowania muzyki. Powstałe na nich utwory wspomagane dźwiękami z pożyczonego KorgaPOLY800, odtworzył kilku osobom którzy namówili go na wydanie CDR. Autor skromnie uznawał że płyta jest niedoskonała i ma sporo niedociągnięć stąd jej tytuł - "Stan Przejściowy". Po namowach kilku osób wysłał płytę do Jerzego Kordowicza. Reszta zdarzeń była dla niego miłym zaskoczeniem - Kordowicz zaprezentował jego muzykę i Polaris osiągnął wysokie pozycje w plebiscycie TOP-TLEN 2000 i 2001 w PR III. A propos jego pseudonimu. Kiedy utwory na Stan Przejściowy były już gotowe Jakub pomyślał, że przydałby się jakiś dobry pseudonim bądź dobra nazwa projektu, taka, która byłaby i nośna i łatwiejsza do zapamiętania niż imię i nazwisko. Wybór padł na nazwę Polaris. Jest on wypadkową tego że na rynku muzycznym w tym czasie pojawiły się tytuły Tangerine Dream "Mars Polaris", Biosphere "Polar Sequences" i płyta Remote Spaces "Alpha", na której jest utwór "Polaris". Polaris daje też skojarzenia z chłodem albo kosmosem, a to pasowałoby do muzyki, którą wtedy chciał grać. Oprócz 3 płyt solowych ma na koncie udział m.in.w składankach The Sounds Of Moo, Contemporary Electronic Soundscapes, koncerty w ramach MPM AMBIENT 2005 w Gorlicach, Elektronicznego Woodstocku 2005 w Kruszwicy, Ricochet Gathering 2005 na wyspie La Gomera, KULturaliów w Lublinie 2006, jam-sessions podczas Ricochet Gathering 2006 w Gaiole in Chianti. Na ostatniej płycie Re:Transmission (2005) materiał został mocniej nasycony brzmieniami dark-ambient i IDM co w jakiś sposób jest zrozumiałą konsekwencją pewnych zmian w upodobaniach Polarisa, który poszerzył zainteresowania berlińską szkołą o nowe brzmienia i ambient, zresztą deklaruje że jego ulubioną obecnie kapelą jest [‘ramp]. Jak mówi: „Muzyka jest dla mnie tylko hobby, po części sposobem na życie, odskocznią od codzienności i przeciętności.". Jeśli chodzi o instrumentarium jest minimalistą wyznającym zasadę "im mniej środków tym więcej własnej inwencji" stąd korzystanie z Rolanda XP-50, Evolution MK449C, PC (lub zamiennie laptopa) z zewnętrznym interfejsem audio/MIDI Firewire Audiophile, programem Ableton Live! Większość brzmień pochodzi z wtyczek i sampli. Jeśli chodzi o wtyczki to stara się je ograniczać , aby muzyka nie stała się jedynie do nich dodatkiem.

Płyta Moo'n'sequences to druga w jego dyskografii pozycja złożona z utworów z lat 2001-2002, dokończonych w 2003 zmasterowanych w 2004 przez innego el muzyka Dariusza Kalińskiego gdyż uznał że ma zbyt kiepski sprzęt i umiejętności żeby móc zrobić to samemu dobrze.

Cała płyta w założeniu ma być podróżą w głąb wyobraźni i ludzkiej wrażliwości. Jej tytuł to pewnego rodzaju dedykacja dla wielce zasłużonej dla rozwoju polskiej sceny el (wydawnictwa, koncerty, integracja środowiska) grupy mailowej moo istniejącej nieprzerwanie od 1999 roku. Sequences to zaś powtarzalność cyklu, charakterystyczny, zapętlony element klasycznego elektronicznego rocka.
Take Off jest wizytówką stylu w jakim album osadzono -berliner schule. Metaliczne, wietrzne dźwięki, wokół których owija się po chwili melodia z syntezatora snująca się leniwie z głośników. Zapowiedź z vocodera i wpadamy w typowo berlińskie sekwencje gdzie mamy wszystkie składniki tego gatunku z ciekawym , pulsacyjnym brzmieniem, w tle którego dochodzą nas dźwięki a to rozmów astronautów, a to jakby wystrzelenia rakiety w kosmos....przy końcu słyszymy wyraźne wznoszenie zakończone orbitowaniem gdzieś w czeluściach wszechświata. To przejście do Searching for the right band - nagrany pod wpływem negatywnych emocji towarzyszących zniesieniu z anteny Programu 3 Polskiego Radia audycji Jerzego Kordowicza Studio TLEN, tym samym zepchnięciu słuchaczy i twórców tej odmiany muzyki poza margines. Słyszę tu bardziej smutek i nostalgię niźli złość i bunt. Muzyka nabiera stonowanego ale zarazem niepokojącego wymiaru gdzie do głosu dochodzą też pewne ambientowe elementy ale mocno osadzone w formie NBS ładnie oprawionej ozdobnikami. Remote Spaces to ukłon w stronę nieistniejącego już zespołu o tej nazwie. Jakub Kmieć wyjaśnia „Utwór "Polaris" Krzysiek i Konrad nagrali zanim się poznaliśmy. Mój utwór to jakby ukłon w ich stronę - było nie było między innymi stąd się wziął mój pseudonim. A poza tym zrobiłem to wyłącznie dla zabawy, swego rodzaju prowokacji". Najpierw rój kosmicznych pszczół zalewających nasze uszy a potem rytm i berlińsko poprowadzona melodia z ciekawym wykorzystaniem elektronicznej perkusji. Code:Voice rozpoczynają zabawy zniekształconym głosem wsparte nowoczesnym, repetytywnym beatem. Całość jednak nadal osadza się w nurcie NBS tyle że oblanym sosem nowych brzmień. Taki sam jest kolejny kawałek „Countdown" nawiązujący do stylistyki nowych brzmień tyle że w delikatnym ujęciu w podkładzie. Wodne wariacje, bulgotania, przelewania się w naczyniach to Solstice , efekt współpracy z Łukaszem Pawlakiem, motorem przedsięwzięcia City Songs zamieszczony na składaku City Songs IX. Brzmi arcyciekawie i sprawia wrażenie najbardziej eksperymentalnej kompozycji mimo że jest ona tak jak pozostałe równie poukładana i nie bójmy się użyć tego słowa -ładna. Ostatni utwór, A Way Back, znów czysto berliński z brzmieniami znanymi z płyty Exit zespołu TD to bardzo osobista kompozycja, zadedykowana żonie kompozytora, jest delikatny i subtelny.
Nie jestem fanem typu „beton" NBS-u a jednak... obok tej płyty nie można przejść obojętnie. Słychać w niej i pasję i talent co często niestety rozmija się na naszym rodzimym podwórku. Nie ma tu nic wymuszonego, utwory są podane w lekki, przystępny sposób i wabią nas aby wysłuchać je ponownie. (8.3/10)

1. Takeoff (12:41)
2. Searching for the right band (6.20)
3. Remote spaces (7:05)
4. Code:voice (7:19)
5. Countdown (5:28)
6. Solstice (5:25)
7. A way back (7:19)

Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 24

 




spawngamer

« powrót