muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Konrad Kucz - Tracks

Konrad Kucz

Tracks

rok wydania: 2005

Wszystkich którzy chcieliby zarazić się „kuczyzmem" proponuję aby sięgnęli na początek po takie tytuły : Cosmo (pozycja 48), Waltornium (38) i Live (32) i składankę „Nagrania Bardzo Archiwalne 1986-2004" prezentującą dogłębnie wszechstronność Konrada, albowiem można dostać szoku aseptycznego dawkując sobie od razu silną porcję dokonań Kucza w postaci Tracks, które miały premierę na Festiwalu Ambient 2005 w Gorlicach.
O Konradzie - Konrad: „Na razie formę mojej strony internetowej spełnia witryna www.requiem.serpent.pl/konradkucz/ Szykuję własną stronę. Niebawem będzie gotowa. ( można ją już podejrzeć - http://www.kucz.net/ przyp. aut.) Od samego początku tj. od 1987r. kiedy faktycznie zacząłem na poważnie zajmować się komponowaniem, ambicją moją było znaleźć swoją artystyczną odrębność. Już wówczas reagowałem na zalewający media chłam muzyczny, wtórny i snobistyczny. Uznałem że każda z inspirujących mnie postaci muzyki elektronicznej tkwiła pośrednio bądź bezpośrednio w dziełach swoich klasyków. Schulze w Wagnerze, Ligetim, Orfie, Vangelis - folk grecki, Oldfield - szkocki itp. Do dziś uważam folklor za moje główne źródło inspiracji. Dlatego uwielbiam Kilara, Szymanowskiego, Chopina i młodsze pokolenie współczesnych kompozytorów; Szymański, Mykietyn. Wszystkie informacje na temat tych moich 20 lat w muzyce elektronicznej zawarte są w książeczce dołączonej do płyty którą wydał ostatnio Łukasz Pawlak z REQUIEM RECORDS. Polecam wszystkim to wydawnictwo, za niewielkie pieniądze. Obecnie główną inspiracją muzyczną jest estoński kompozytor muzyki współczesnej Arvo Part, który łączy muzykę średniowiecza ze współczesną. Kocham nadal Brian'a Eno. Ze współczesnych Roysskop. Nadal namiętnie słucham zespołów rocka progresywnego z przełomu lat 60/70.
W życiu prywatnym uprawiam sztukę. Zajmuję się grafiką i designerstwem. Robię sporo muzyki na zamówienie dla różnych programów telewizyjnych. Stale współpracuje z firmą PARIS MUSIC która dysponuje moimi nagraniami do wynajęcia( biblioteka muzyczna dla radia i TV-przyp. aut.). Prywatnie mam żonę i psa buldożka francuskiego który jest moją muzą nr 1. Uwielbiam jeździć na nartach."
Rozwijając to co Konrad podaje: owe sporo muzyki dla TV to m.in. dla WOT-u do programu "Wierze Wątpię, Szukam", PR1 i 2 TVP - cykl programów Znaki - "Być księdzem dzisiaj", "Wstyd", "Genetyka", "Apokalipsa", ", „Czy religia jest sprawa prywatna?", CANAL+ jingle, MINIMAX, oprawy muzycznie filmów dokumentalnych, sztuk teatralnych ("Bezprizorni", "Złodziejki Chleba" Natalii Korynckiej - Gruz) a także muzyka filmowa ( serial Codzienna 2/3, odcinki: 1-13 -2005-2007). Najbardziej poza środowiskiem kojarzony jest z formacją Futro powstałą w 1999 roku przy współudziale Wojciecha Appela i Katarzyny „Noviki" Nowickiej ( ich jedyna płyta była nominowana do europejskiej nagrody MTV AWARDS i krajowych FRYDERYKÓW).
Od lat stara się promować elektroniczną formę sztuki muzycznej, którą określa jako minimal ambient. Ambient z domieszką nowoczesnych wpływów to rzeczywiście jego ukochane dziecko o czym dobitnie świadczy cykl Vita Contemplativa często odnoszący się do bardzo surowych, ascetycznych brzmień. Ale w błędzie są ci którzy sądzą, że Konrad schował się w tej szufladce gdyż nie potrafi tworzyć nic innego. Otóż elektronika opiera się w dużej mierze na tym co już było ( np. NBS) a to dla Kucza, artysty wciąż poszukującego, jako wtórne jest nie do przyjęcia -„ Interesuje mnie oryginalność, o którą dzisiaj coraz trudniej (wszak wszystko już wymyślono). Moja muzyka ewoluowała przez różne etapy inspiracji od muzyki gregoriańskiej po Polski transowy folk.". Ale czasami przełamuje swój wewnętrzny opór i wtedy znać jego klasę i kunszt bowiem ten chociażby album stworzony jako swoisty odprysk od głównego nurtu działalności elektryzuje formą i treścią.
Sam artysta o niej mówi: „Tracks to właściwie taka odskocznia, margines, taki kaprys wbrew moim wewnętrznym przekonaniom. Taka podświadoma potrzeba. Obecność na scenie klubowej spowodowała że miałem dość udawania że jestem przedstawicielem jedynie nowoczesnego nurtu w muzyce czyli clubbingu. Swego czasu odbyłem taką rozmowę z Polarisem na temat jego płyty Moo'n'Sequences. Wyraziłem dezaprobatę wobec drogi jaką obrał, czyli podążanie dawno odkrytymi ścieżkami. Ale oto nagle moja obecność na forum wymogła podświadomie potrzebę skomponowania czegoś tylko dla forumowiczów, czegoś co nie będzie zbyt wytężać ich gustów a jedynie spełnię ich oczekiwania ( mowa o liście dyskusyjnej moo). Nie wiem czy mi się to udało, ale okazało się że też się świetnie bawiłem. W sumie te 18 lat temu sam zaczynałem od takiej muzyki. Wykorzystałem na płycie wszystkie brzęczące urządzenia, głównie radziecką ELEKTRONIKĘ EM25 i KORGI MS 10 i 20. Ale jest tam także CASIO PT25, MICROKORG VOCODER, oryginalny sekwencer KORGa a także fenomenalny włoski SIEL OPERA 6 dający piękne ciepłe brzmienia. Sporo natrudziłem się wgrywając wiecznie psujący się włoski ELKA CONCORDE 602 którego używał na swych pierwszych płytach J.M.Jarre."
01 już prezentuje walory tej muzyki. Delikatne minimalistyczne „plumkanie" splecione z brzmieniem analogu kojarzącym się z Ricochet part 2 grupy TD z tym że owa fujarkowa imitacja jest dużo bardziej soczysta i wspaniale buduje nostalgiczno zadumany nastrój. Ta pojedyncza barwa snuje się leniwie czarując słuchacza aż do pojawienia się okrążających słuchacza brzmień przypominających wirowanie dźwięku gdzie od 4.45 przechodzimy ku zaskoczeniu w świat kreowany w tzw. okresie japońskim przez Kitaro! Nieziemskie ozdobniki, charakterystyczny zwokoderowany chórek, lejący się dźwięk to składniki idealnie wpasowujące się w stylistykę Japończyka. Ta bardzo wciągająca kosmiczna sekwencja ma niepowtarzalną hipnotyzującą pełną rozmachu naturę gdzie stonowane rozmazy dźwięków zniewalają odbiorcę. Jeśli ktoś chciałby muzyką opisać nirwanę -niech sięgnie po tą kompozycję. Jedynie zakończenie bardziej przypomina psychodeliczne odnośniki do szkoły berlińskiej. Króciutki 02 uderza zmiana nastroju w mocno sekwenserowaną dynamikę swoista wprawka oparta na pojedynczych brzmieniach trochę strukturą przypominająca mi folklorystyczne odniesienia a tak naprawdę będąca wprowadzeniem -przerywnikiem przed 03. Ascetyczność początku przypominającego pustkę kosmicznej przestrzeni na tle której słychać zabawy keyboardem w stylu Tomity, zastąpione tajemniczymi, prawie mrocznymi odgłosami analogów w subtelny sposób wypełniających nasz słuch w niezwykle intrygujący sposób budujących świetną, bardzo intymną atmosferę. Tego klimatu nie gubi a pogłębia nawet majestatyczny w swej budowie 04 ciekawie wykorzystujący barwy podobne do sekcji smyczków. Zwróciłbym uwagę na wyważenie budowy kompozycji i oszczędność ozdobników przez co owe minimalistyczne formy nabierają niesamowitej siły oddziaływania na słuchacza skupionego na odbiorze a nie celebracji poszczególnych elementów. Najbardziej dynamiczna i żywa 05, podparta sekcją rytmiczną wpada w ucho ( najbardziej pamiętam z występu w Kruszwicy 2005) i zaskakuje długą sekwencją zabawy vocoderem . Zdecydowanie najbardziej sekwenserowy utwór. A wszystko to by dać nam wytchnienie przed 06. Kucz ładnie rozplanowuje utwory rozkładając akcenty nimi związane tak aby słuchacz nie miał serwowane w jednym ciągu te same nastroje. Minimalistyczno mistycznie rozpoczęta 06 powoli przechodzi w taki rodzaj „berlina" jaki osobiście lubię. Sam nie wiem czy to tylko zasługa instrumentów wykorzystanych w tym nagraniu? Na pewno nie. Kucz po prostu wie jak je inteligentnie wykorzystać aby wskrzesić ducha lat świetności znakomicie imitując charakter muzyki elektronicznej z lat 70 tych. Nie trzeba sięgać po np. Redshift by nacieszyć „starą nową" muzyką NBS. Zamykająca ten półoficjalny album suita 07, unosi nas na głębię obszarów wyobraźni. Jeśli lubisz jak dźwięk zniewala cię, powoduje że wyciszasz się i relaksujesz wpadając w trans, czujesz jak muzyka powoduje na ciele gęsią skórkę, wchłania Ciebie w swój wykreowany świat to wzorcowy przykład jak to uczynić.
Tytułowe ścieżki wiodą nasz umysł w zróżnicowane światy fantazji czarując swym pięknem każdego kto potrafi docenić estetykę tej muzyki. Ta próba wskrzeszenia analogowych brzmień (artysta wykorzystał wszystkie dostępne mu takie instrumenty), swoisty sentymentalny powrót do dawnych inspiracji eksploduje niesamowitym potencjałem jaki w sobie ona kumuluje. Swoboda z jaką generuje taką muzyczną podróż, to jak smacznie miksuje wszelkie związane z tym nurtem ingrediencje poraża. Od tak, dla zabawy, żeby nie wytężać gustów... (8.58/10)

Track01(13.58)
Track02(1.45)
Track03(5.22)
Track04(4.15)
Track05(3.47)
Track06(4.21)
Track07(13.25)

Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 19


spawngamer

« powrót