Marcin Bociński
Obrazy
rok wydania: 1999
Marcin Bociński (1977) jest współwłaścicielem, realizatorem dźwięku i producentem muzycznym w firmie Legato zajmującej się wyjazdowymi i studyjnymi nagraniami muzycznymi, masteringiem, montażem i edycją dźwięku, nagłośnieniem koncertów a moim skromnym zdaniem specjalizującej się w nagraniach kameralnej muzyce poważnej. Najbardziej podkreślają artystyczną współpracę z Arturem Żmijewskim, uczestniczyli w większości jego projektów i realizacji wideo oraz z ukraińską wokalistką mieszkającą w Polsce, Oleną Leonenko. Jeśli chodzi o zainteresowania el to dały u Bocińskiego znać w połowie lat 90-tych pierwszymi próbami kompozytorskimi. Zachęcony przez Sławomira Więckowskiego od roku 1994 swoje el- muzyczne poszukiwania traktuje już poważnie. Publiczny debiut zagrał na festiwalu ZEF'97 w Piszu gdzie uczestniczył w wspólnym jam session wraz z Komendarkiem, Kuczem, Kubiakiem i Łuczejko. Później był Ambient 2003 (Gorlice), Elektroniczny Woodstock 2005 i 2006 (Kruszwica). W 2006 roku został członkiem grupy Nemezis (obok Łukasza Pawlaka i Konrada Kucza). Pasję utrwalania ulotnej chwili przelał z malarstwa na fotografię, która pochłonęła jego wolny czas. "Obrazy" realizował w latach 1997-98 i mówił o tej muzyce wtedy tak: "Wyrosłem już ze "Szkoły Berlińskiej", a to co obecnie komponuję i w czym dobrze się czuję, to chyba ambient. W związku z moimi inspiracjami rodzimym malarstwem, nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że gram "polski ambient". Chce robić muzykę o rzeczach i zjawiskach prawdziwych, dobrze wszystkim znanych i otaczających mnie. Moje motto to słowa Aleksandra Gierymskiego - "nic dla efektu, a wszystko dla prawdy".
A oto efekt naszej owocnej, internetowej rozmowy.
Ja :" Czy ambient był zamierzony czy to przypadek?
Marcin Bociński: "Płyta jest i miała być ambientowa, jako, że tę odmianę elektroniki uważam, za najbardziej obrazową, ilustracyjną, opisującą, jest najlepszym nośnikiem informacji. Przy pomocy muzyki ambient można opisać wszystko. Można opisać malarstwo jak w obrazach, można opisać dźwięki cywilizacji i zjawiska natury jak w „Burzy w mieście", można opowiedzieć własną wersję historii ewolucji jak w Wodzie Życia itd. Rok temu (2006-przyp.aut.) w Gorlicach, Klandenstein przy pomocy muzyki ambient i wizualizacji opowiadali o historii swojego regionu, o 1-wszej wojnie światowej itd. Dobrym przykładem jest Konrad Kucz, który opowiadał o górach, folklorze, ludziach, albo nadawał swojej muzyce znaczenie religijne, kontemplacyjne (Vita Conteplativa) itd. Tak więc dla mnie ambient jest najlepszym medium, najlepszym nośnikiem do wypowiedzenia się na jakiś temat, nie traktuję tego tylko jako muzykę, lecz jako sposób na wypowiedzenie się. A już konkretnie jaki ma być styl, to nie wiadomo. Jedni robią minimal ambient, i tak się utarło, taki był zawsze Brian Eno, taki był Kucz w czasach Vita Contemplativy, ja nigdy nie mogłem się powstrzymać przy kilku dźwiękach, sam mówiłem o swojej muzyce, że to maximal ambient, takie zaprzeczenie minimal ambient. U mnie zawsze dużo się działo, czego apogeum stanowi „Burza w Mieście"( album z 2003 roku przyp. aut.), zresztą nic dziwnego, zarówno miasto i jak burza czy deszcz, to tysiące otaczających nas dźwięków, zjawisk i refleksów, szczegółów, detali stąd ta muzyka jest taka gęsta, taki Bociński do kwadratu.
Ja :Jakie wspomnienia nasuwają Ci się na myśl „Obrazów"?
M.B.: Co do powstawania „Obrazów", to nie ma jakiś specjalnych wspomnień czy historii. Wzięło się to po prostu z mojego zamiłowania do sztuki, może z tego, że próbowałem się dostać na grafikę na ASP itd. itd. może był to rodzaj takiego hołdu, dla polskich malarzy i polskiej sztuki. Miałem potem plany, żeby to kontynuować, miałem pewne pomysły, np. jak mógłby zabrzmieć w muzyce ambient Mondrian, albo Dali ? ale już tego nigdy nie zrobiłem. Sztuką interesuję się nadal, tyle że już współczesną, dotykającą zupełnie innych problemów. Ta płyta powstawała w bardzo świadomy sposób, tzn. najpierw był obraz, z niego brał się tytuł i charakter utworu, była koncepcja całej płyty i dopiero z tego powstawała muzyka. Staram się unikać takiego schematu powtarzanego przez wielu el twórców, że brzmienie syntezatora inspiruje, i tak powstaje muzyka. Wtedy wg mnie instrument Tobą rządzi. Instrument ma zagrać tak jak mu każesz, jak nie potrafi, to trzeba go zmienić, ale to Ty masz wiedzieć jak co ma zabrzmieć. Dlatego też brzmień fabrycznych, tzw. presetów w moich nagraniach za wiele nie znajdziesz, jeżeli w ogóle.
Ja:I w jakim stopniu ilustrujesz to co widać na tych płótnach? Czy to luźne skojarzenia czy starałeś się wiernie oddać twoje odczucia na ich widok?
M.B.: A to sam oceń, czy to tylko ulotna impresja, czy może pośród brzmień odnajdziesz konkretne odpowiedniki w obrazie. Swoją drogą zawsze mnie interesowały analogie między dźwiękiem a obrazem, formą, kształtem, kolorem itd.
Ja: Jakie znaczenie ma to że wybrałeś artystów polskich z przełomu XIX i XX wieku? Może go nie ma?
Nie wiem, już teraz to Ci nie powiem, ten okres już dla mnie minął. Kiedyś bardzo się interesowałem polskim malarstwem tego okresu, uważam, że było świetne i nie gorsze od tego co robiło się na świecie, tzn. w Europie. I dzięki temu cała płyta jest jakby spójna. Dołożenie tu jakiegoś zagranicznego malarza, z innego okresu zniszczyło by tą spójność, nie miało by sensu. A może po prostu dlatego, że nikt nie zrobił takiej płyty ? Widziałeś kiedyś podobną płytę ?
Ja: wybrani malarze reprezentują różne szkoły-ale styczną mógłby być realizm -ma to ukazywać twoje zamiłowania?
Takim prawdziwym realistą to był Gierymski, może momentami Chełmoński. Podkowiński czy Stanisławski to już impresjonizm. Zaraz czy tam jest Podkowiński ? wiem, że robiłem jakiś jego obraz, ale chyba go tam nie ma. Już mi się pomyliło. Była kiedyś pierwsza wersja tej płyty, i tam było kilka innych utworów, kilka brzmiało inaczej itd. Ale wtedy dysk mi padł i wszystko poszło na drzewo. Ta płyta jest zrobiona drugi raz od nowa. Pamiętam, że ten „stary" Śnieg Fałata mi się bardziej podobał, bo był krótszy i zimniejszy. Lepszy w charakterze. Realizm tak, lubię realizm, nie lubię upiększania, lubię uczciwą szczerość w sztuce, prawdę, tak samo w fotografii staram się nie bajerować. Ale to już trochę inna para kaloszy niż te obrazy. Dla mnie osobiście ciekawsze jest to co aktualnie robię, co nie jest może związane z muzyką elektroniczną, ale może ze sztuką ogólnie, i to również wpływa na sposób w jaki postrzegam, odbieram i analizuję muzykę.
Ja: A jak to się zaczęło?
M.B. :Szkoda powielać schemat, który mógłby przedstawić każdy ze środowiska el, że w którymś tam momencie zetknął się z muzyką elektroniczną, np. Jarrem lub kimś takim itp. i doznał olśnienia itd itd itd. wszyscy tak zawsze mówią. W moim przypadku akurat był to Klaus Schulze, który silnie na mnie działał, w okresie powiedzmy szkoły średniej, i kiedy pierwszy raz miałem możliwość wyjść na scenę w Piszu w 97 to przedstawiłem materiał inspirowany miedzy innymi Schulzem i tego typu muzyką. I właśnie „Obrazy" to pierwszy mój materiał który pozwolił mi się całkowicie od tego oderwać i zagrać coś swojego, własnego. Ten materiał nie brzmiał jak kolejny klon muzyki berlińskiej, tak brzmiał wtedy Bociński i tak się utarło. Ja jestem z tych którzy nie udzielają się nigdzie na forum ani w, nazwijmy to el-środowisku, ale czasami jak mam kontakt z ludźmi np. w Gorlicach czy ostatnio w Kruszwicy to jestem zaskoczony, że dla niektórych muzyka elektroniczna jest taka ważna, tyle o tym mówią, piszą, robią strony, fora, recenzje itd. Podziwiam."
Wprowadzenie- słychać tłum ludzi, śmiechy, rozmowy, kaszel, skrzypienia niesione przez echo sali koncertowej. Jesteśmy więc w auli, wykwintne towarzystwo czeka na występ, w tle słychać fortepianowe wprawki aż wreszcie półszeptem wypowiedziana onomatopeja „cii" otwiera drogę świetnemu wejściu basowego dźwięku. Rozlegająca się potem typowo ambientowa struktura przypominająca zmodyfikowany odgłos turkotu kół pociągu wymieszana z odgłosami deszczu, górskiej przestrzeni, przewracaniem kartek nastraja nas do odpowiedniego odbioru reszty materiału. Rozpoczyna się opowieść.
Śnieg. Surowe dźwięki, splatane po chwili z lejącymi się brzmieniami idealnie korespondują z tematyką obrazu. Wiatr słyszalny gdzieś w tle, podkreśla mroźną , ambientalną atmosferę. Z tym, że nie ma tu zimnych dronów - wyczuwam w tej muzyce pewną tajemnicę, zmysłowość, jakiś rodzaj nostalgii ale na pewno nie otępiającą mroźność dark ambientu. Można pokusić się o określenie ambient medytacyjno-relaksacyjny. Bociński bardzo ładnie, choć oszczędnie kompozycję przyozdabia ale na pewno daleko tu do drażniącej ascezy pure-ambientowych ortodoksów tego gatunku. Świetnie nawiązuje Bociński do obrazu Fałata- mamy więc i szum rzeczki i całość utworu świetnie osadzono w zimowej scenerii płótna. Niezwykle wciągający, intymny klimat. Julian Fałat (1853-1929) pierwszy polski malarz ze wsi, który wyłącznie o własnych siłach zdobył gruntowne wykształcenie plastyczne. Przez 11 lat między 1902 a 1913 rokiem szczególnie upodobał sobie pejzaż zimowy. Śnieg (1907) to widok pustkowia pokrytego śniegiem poprzez który wije się niewielka rzeczka.
http://www.pinakoteka.zas...mages/Snieg.jpg Ule na Ukrainie. Słyszymy bzykanie much, tokujące ptactwo, szum łąki typowy dla lata. Wpada w to syntezator senną linią z dodaną szczyptą melodii i ozdób, kreujących iluminacyjny klimat. Jesteśmy świadkami malowania dźwiękami obrazów przyrody. I nagle, przepiękna wyciszająca rozmaz kolorów, przeurocza solówka fortepianowa. Niezwykły nastrój, światowy poziom. Jan Stanisławski (1860-1907) to jeden z głównych przedstawicieli polskiego modernizmu malujący głównie pejzaże. Ule na Ukrainie (ok. 1895) to piękny, zdominowany przez odcienie żółci olej gdzie widzimy grupę pszczelich uli przypominających przez wiklinowe zadaszenia grzyby na tle jesiennej pory roku.
http://www.pinakoteka.zas...na_Ukrainie.jpg Księżyc. Nocne odgłosy ptactwa i odrętwiały, jednostajny dźwięk z syntezatora imitujący nastrój nocy. A noc jest spokojna, stonowana, przerywana odgłosami przelatujących na niebie gęsi i tętniąca życiem nocnych stworzeń. Ciekawa wstawka talerzy, klarnetu i fortepianu przełamuje otępienie w połowie utworu i powtarzana kilkakrotnie jest antraktem do ładnej barwy po chwili powielającej dźwięki z początku kompozycji. Ginie gdzieś w wyciszeniu... Józef Chełmoński (1849-1914) świetny pejzażysta wsi polskiej i ukraińskiej twórca słynnych Bocianów i Babiego Lata. Z tym obrazem miałem pewien kłopot ale Marcin Bociński wyjaśnia „Bo tego obrazu nigdzie nie można znaleźć, ja widziałem go wtedy kiedy nagrywałem, w jakiejś pożyczonej książce. Noc księżycowa to bardzo podobny obraz, tamten mniej więcej tak samo wyglądał. Sam już nie wiem, może to ten sam obraz, tylko była jakaś zdrada w tytułach w tej publikacji. Chociaż wydaje mi się, że był inny, ale w każdym razie bardzo podobny".
http://www.pinakoteka.zas..._ksiezycowa.jpg Chmury w Finlandii. Ten utwór mocno przypomina mi Roberta Richa. Bogata, przypominająca woalkę wysokich tonów splecionych z wietrznymi, drewnianymi dzwonkami, pejzażowa struktura na tle której pojawiają się skromne wstawki keyboardu i trochę basu tworzą prześwietną atmosferę. Dryfujemy w tytułowych chmurach w niesamowitej brzmieniowej poświacie. Konrad Krzyżanowski (1872-1922) portrecista i pejzażysta. Chmury w Finlandii (1908) to impresjonistyczne, dość ekscentryczne (tytułowe chmury przypominają bardziej pionowe wykwity) przedstawienie zasnutego cumulusami letniego nieba nad zielonym brzegiem morza.
http://www.culture.pl/pl/...zanowski_konrad Odległe dzwony kościelne na Anioł Pański, odgłosy wiejskiej łąki i szczekania burków przytłumia zasłona z syntezatora ale głównie poprowadzona przez flet wsparta nieziemską wokalizą z wtrętami łacińskiej i polskiej wersji modlitwy na anioł pański w doskonałym wykonaniu sopranistki Joanny Bucholc. Zadziwia pełna smaczków oprawa czyli dbałość o detale ( choćby ledwo słyszalne krzyki wiejskiej dziewki na końcu ) Aleksander Gierymski (1850-1901) naturalista i realista, który skończył żywot w domu dla obłąkanych. Anioł Pański (1890) przedstawia dwie chłopki które zatrzymały pracę podczas uprzątania pola aby pomodlić się. Urzeka kolor i detale. Bociński mówi: „najpiękniejszy jest Gierymski, jak jestem w Muzeum Narodowym to zawsze idę go obejrzeć, jest lepszy niż wszystko inne co tam wisi razem wzięte. To mój ulubiony obraz, do dzisiaj mi się nie znudził".
http://www.pinakoteka.zas...niol_Panski.jpg Śnieg 2. Znakomite zamknięcie tytułem zdaje się sygnalizować, że chodzi o kontynuację tematu z obrazu Fałata. I rzeczywiście krakanie wrony, lejąca się woda przeciskająca się najwyraźniej przez lodową krę wiedzie nasze myśli ku zimowej porze roku. Tężejąca ściana pełnych absolutu w wyrazie dźwięków wprowadza nas w iście nieziemskie odgłosy gdzieś z innej galaktyki by wreszcie przejść w subtelności w stylu Vangelisa z czasów „Apokalipsy zwierząt". I znów zataczamy koło wracając do początku. Zakończenie to kolejne pohukiwania nocy, krzyki dziewki i znowu szeleszczące kartki tyle, że wyraźnie słychać odgłos zamykanej książki -albumu z obrazami. Opowieść się kończy...
Maximal ambient? Jak najbardziej. Nie przepadam szczególnie za tym gatunkiem - z polskich wykonawców cenię oczywiście Konrada Kucza, także Tadeusza „Aquavoice" Łuczejkę ale ten album jak dla mnie deklasuje wszystko co stworzono w Polsce w temacie ambientu. Do artysty można pisać na :
mrbcn@wp.pl ( 9.67/10)
1.Wprowadzenie-1.25
2.Śnieg /wg Juliana Fałata-9.57
3.Ule na Ukrainie /wg Jana Stanisławskiego-5.44 100
4.Księżyc /wg Józefa Chełmońskiego-12.02 95
5.Chmury w Finlandii /wg Konrada Krzyżanowskiego-7.49 96
6.Anioł Pański /wg Aleksandra Gierymskiego -8.24 99
7.Snieg 2-8.23
Zakończenie-0.49
Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 3spawngamer
« powrót