muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Jean Michel Jarre - Equinoxe

Jean Michel Jarre

Equinoxe

rok wydania: 1978

Po wielkim sukcesie "Oxygene", przyszedł czas na kolejne, elektroniczne arcydzieło. "Equinoxe" (czyli celtyckie święto zrównania dnia z nocą) wydaje się być jednak albumem bardziej uporządkowanym, z wyraźnym naciskiem na rytmikę. Jarre wzbogacił swoje studio różnymi instrumentami, w tym konstrukcjami stworzonymi specjalnie na jego zamówienie, mógł więc znacznie rozwinąć swój elektroniczny warsztat. I faktycznie, zwraca tu uwagę dbałość o szczegóły, smaczki, tworzące razem przyjemny, dźwiękowy balsam.

 

 

Płytę rozpoczyna patetyczny Equinoxe part 1, mogący kojarzyć się ze wschodem słońca. Equinoxe part 2 wnosi atmosferę rodem z "Oxygene", muzyka snuje się pomału, by przy dźwiękach szumiącego oceanu przejść płynnie do lirycznego Equinoxe part 3, chyba najbardziej uroczego utworu na tym albumie. Equinoxe part 4 wnosi nieco tempa, rytmiki, można powiedzieć, że to wzorcowy utwór elektroniki z lat 70-tych. Druga strona płyty wita nas skocznym Equinoxe part 5, nadawanym swego czasu w telewizyjnym programie "Kwant". Mamy tu pokaz możliwości analogowych i cyfrowych sekwencerów, który punkt kulminacyjny osiąga w Equinoxe part 6, obijając się pod koniec o kompletną kakofonię. Po tym rozpoczyna się refleksyjny Equinoxe part 7, pod którego indeksem ukryty jest również zabawny, krótki utwór, rodem z wiejskiej zabawy sprzed lat, któremu towarzyszą odgłosy burzy i ulewy. Płyta kończy się znów podniosłym klimatem, jakim naładowany jest Equinoxe part 8, oparty zresztą na zmodyfikowanym temacie Equinoxe part 5... Finał utworu tworzy jakby klamrę, nawiązując do początku płyty, jednak tu odnosimy wrażenie ewidentnego zachodu słońca.

 

 

Niektórzy traktują "Equinoxe", jako stylistyczną kontynuację swojej poprzedniczki. Przychylam się do tej opinii Czesto słucham "Oxygene" i "Equinoxe" jedna po drugiej, odnoszę wtedy nieodparte wrażenie, że to dalsza część tej samej koncepcji, tej samej muzyki. Szkoda, że Jarre nigdy nie wrócił już do tych klimatów, przerzucając się w latach 80-tych na łatwiej strawny el-pop...

 




Sebastian Sztark

« powrót