muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Vangelis - China

Vangelis

China

rok wydania: 1979

Vangelis interesował się starożytną filozofią i kulturą Chin co zmaterializowało się muzycznie na tym pierwszym wydanym dla Polydoru albumie. Ukazał się on po eksperymentalnym Beauborgu który ponoć miał za zadanie zerwanie kontraktu z RCA (dla mnie to tylko pogłoska). Polydor poważnie podszedł do swej nowej gwiazdy i tego wydawnictwa zamieszczając w pierwszej edycji na LP wkładkę zawierającą długi esej i wiele unikalnych zdjęć. Z eseju dowiadujemy się, że V uznawał starożytną chińską muzykę za zbieżną ze swymi dokonaniami gdyż nie miała tylko zabawiać intelekt ale i oddziaływać na całe ciało. Kolejną przyczyną do zainteresowania się tematem to że Vangelis w latach siedemdziesiątych mocno interesował się wszelkimi instrumentami perkusyjnymi a te wśród starożytnych instrumentów chińskich wiodą prym. Vangelis przyznawał że nie był w Chinach ale uczył się tego kraju poprzez brzmienie ich instrumentarium jak i czytanie książek z których cytaty pojawiają się w wkładce jak i recytowane są na albumie.
Vangelis stara się pochwycić wielorakie skojarzenia z życiem ludzi znad Jangcy.
Mamy więc ich historię (The Long March), filozofię (Yin & Yang),charakterystyczne dla konfucjanizmu opowieści ( The Little Fete), obraz wsi ( The Tao Of Love), przyrody (Himalaya). Znaczące są też tytuły które konotują wyobrażenia obcokrajowców nasuwające się na myśl na hasło Chiny. Atmosferę albumu ma oddawać też niepokojące rozmazane zdjęcie Vangelisa pływającego w basenie wypełnionym turkusowo zabarwioną wodą.
Azjatyckie brzmienia pojawiały się i na wcześniejszych albumach - tu jednak wyraźnie je ulepszono i otrzymały pierwszoplanowe miejsce. Tytuł mylnie wskazuje na interpretację chińskich tematów. Właśnie bardzo ważną cechą tej płyty i zarazem kolejnym przejawem talentu artysty jest to, że Vangelis nie poddaje się wiernemu naśladownictwu tworząc kopię chińskich brzmień. Zamiast kalki mamy niesamowitą kombinację wpływów azjatyckich z charakterystycznym brzmieniem. Vangelis interpretuje różne aspekty chińskiej muzyki i kultury w swój własny unikalny sposób bez prób ich imitacji.  Inaczej mówiąc mamy tu zestaw pięknych melodii świetnie zilustrowanych wyszukanymi syntezatorowymi orkiestracjami powstałymi pod wpływem chińskiej muzyki.

"Chung Kuo" rozpoczyna oryginalne wykorzystanie efektów -słychać coś co przypomina helikopter, krążące wokół słuchacza ferie tekstur, dźwięki przypominające krzyczący tłum aż wreszcie pojawiają się instrumenty -dzwoneczki i syntezator wprowadzające majestatyczne pełne prawie patosu brzmienie. Wyciszenie w pojedyńcze dźwięki to interludium do kolejnego prawie pompatycznego wprowadzenia wygrywanego na syntezatorach. Tu dygresja - wersje cd różnią się w oznaczeniu utworów od wydań na winylu zarazem odmieniają zamierzenia Vangelisa. Chung Kuo czyli „państwo środka" obrazuje nam ogrom i splendor Chin jako kraju - te doniosłe dźwięki były przypisane temu utworowi do 1:43 czyli do melodii. Od niego zaś zaczynał się Long March czyli utwór drugi który pierwotnie składał się z owej nastrojowej melodii z Chung Kuo na CD oraz fortepianowej wariacji, wydzielonej na CD jako Long March. Zresztą słychać wyraźnie że fortepianowe solo w drugim utworze to kontynuacja tematu z Chung Kuo. Zwróćmy uwagę że inaczej w tym wypadku rozkładają się akcenty naszego pojmowania tej muzyki - krótkie wprowadzenie na temat Chin to jakby oznaka że Vangelis-owi trudno oddać ducha i ogrom tego państwa. Long March otrzymuje zaś bardziej patetyczną oprawę - długi marsz oczywiście kojarzy się z Mao Tse Tungiem i chińską rewolucją , Vangelis sympatyzował z ruchami lewicowymi może należałoby rozumieć odarcie utworu drugiego z pięknej melodii w bogatej aranżacji na rzecz ascetycznego fortepianowego solo jako rodzaj innego spojrzenia na politykę Chin?
Wracając do tematu- posługuję się jednak kompaktem dlatego ciąg dalszy opisuję przy Chung Kuo .Oj dzieje się- wspaniały temat z niebanalną, genialną melodią - jako podkład pojedyńcze dźwięki z keyboardu, na tle których Vangelis osnuwa całą gamę syntezatorowych przepięknych pasaży. Znakomicie obrazuje to talent Vangelisa - przykład wykreowania orientalnego brzmienia bez jakikolwiek rzeczywistych odniesień do tej muzyki. Docenił te dźwięki choćby GM który zawarł je w reklamie luksusowego modelu Ford Mercury Lynx.
Long March - Vangelis pokazuje się jako świetny pianista. Fortepianowe solo oparto częściowo na poprzedniej melodii improwizowanej w neo -klasycznym stylu z lekkimi wtrąceniami sekwenserów. Long March ukazał się na singlu ( nie w wersji jaką znamy z CD ) i co ciekawe zawiera rozwinięcie w postaci strony B czyli Long March part II. Ta właściwie piosenka wykorzystana przez UNICEF , zaśpiewana została przez The Children of Orleons Infant School Twickenham wybranego przez Vangelisa po licznych wizytacjach szkół londyńskich. Polecam jej przesłuchanie choćby na bootlegu High In The Sky - opowiada o tym, że należy przejść wzgórza, wzburzoną wodę, w rosnącej spiekocie i wietrze i jest opowieścią o ludzkiej determinacji.
Po stonowanym długim marszu poraża nas atak nieskoordynowanych dźwięków przechodzących w melodię. "The Dragon" to dziwnie synkopowany utwór który mimo że grany na instrumentach elektronicznych daje wrażenie że dźwięki wydobywane są z naturalnych instrumentów. Keyboardy brzmią tu bardzo miękko jesteśmy prawie pozbawieni linii basowej. Pulsujące brzmienie wspomagają kotły i talerze. Vangelis oddaje tu nastrój i ducha chińskich świąt w mitologii której smoki mają olbrzymie znaczenie. W opisie płyty podaje się że smok symbolizuje ducha zmian i kreatywną moc życia.
Po kolejnym pełnym ozdobników, głośnym utworze jako przeciwwaga (Jin i Jang?) stonowany cichszy kawałek. Plum Blossom otwiera duet skrzypcowo -fortepianowy imitujący orientalizmy gdzie fortepian pełni właściwie rolę tła a cały ciężar jest przerzucony na wspaniałą solówkę na skrzypcach Michela Ripoche , dobrego przyjaciela Vangelisa jeszcze z czasów paryskich. Utwór zostaje w połowie trwania wzmocniony syntezatorowymi wstawkami dodającymi mu efektownego , nie przekombinowanego brzmienia. Kwiat śliwy to symbol seksualnej witalności.
Tao Of Love- melodią i instrumentarium wydaje się być orientalny -znakomicie naśladuje owe brzmienia, przechodzi jednak w solówki typowe dla Vangelisa nie dające cienia wątpliwości, ze to Vangelis jest twórcą tej melodii. Utwór można uznać za prosty i pretensjonalny gdyby nie znakomita, wyważona aranżacja.
The Little Fete otwiera chiński flet. Nastrój wyciszenia i kontemplacji w medytacyjnym wydaniu przechodzi w dźwięk dzwoneczków i delikatne odprężające dźwięki syntezatora. Na ich tle pojawia się recytacja wykonana aby spotęgować wrażenie azjatyckości przez ...Koreańczyków (sic!) Koon Fook Mana i Yeunk Hak Funa. Ów monolog to zaczerpnięta z książki Taoizm opowieść z VIII wieku o tym że jak chcemy się napić wina najlepiej zrobić to w nocy - bo mamy wtedy dwóch kompanów -księżyc i nasz cień czyli nie jesteśmy samotni a i butelka cała nasza... Utwór kończy gong - kurtyna opada, przedstawienie się kończy.
Te trzy minimalistyczne kawałki -"The Plum Blossom", "The Tao of Love" i "The Little Fete" to swoiste muzyczne ogrody zen ukryte pomiędzy bardziej epickimi, rozbudowanymi utworami.
"Yin & Yang" -tu dwie przeciwności można odczytać jako wschód i zachód -greckie buzuki granie na koto z tłem na syntezatorach to jakby synteza muzyki wschodu i zachodu. W pierwszej części utwór ma charakter typowo orientalny by przejść w mocne, nerwowe rytmy i dźwięki zachodniej muzyki której tłem są egzotyczne wstawki.
"Himalaya",to kolejny dowód jak znakomitym ilustratorem jest Vangelis przy oddawaniu przestrzeni i piękna przyrody a pomocą dźwięków. Nie ma tu melodii tylko nastrojowa atmosfera -bas oblewany dmuchającym wiatrem i syntezatorowymi falami odzwierciedla ogrom tego pasma gór. Utwór uświadamia jak Vangelis łatwo przykuwa uwagę słuchacza na ponad 10 minut w statycznej kompozycji przy braku właściwie melodii. "Himalaya" wyobraża powolny marsz na wysokości, poprzez wiatr, skalne doliny i lód przechodząc w zamykający płytę "Summit" który opowiada o końcu tej podróży -uwieńczeniem jest zapierający dech w piersiach widok w pustce i ciszy podniebnych szczytów. "Summit" rozpoczyna efektowny pastisz brzmień -wyraża nie triumf po trudzie lodowej wędrówki co charakterystyczne dla ludzi cywilizacji zachodu a rozkoszowanie się widokiem co znowu odzwierciedla inność osobowości ludzi cywilizacji dalekiego wschodu ceniących duchowość ponad inne przymioty.
W tej płycie słuchacz może znaleźć romantyczną chińska scenerię i portrety ogrodów ryżowych pól żyznej wsi, sztukę kaligrafii ideogramów jak fortepianowe interludium w Long March czy skrzypce w Plum Blossom wymieszane z dodanymi ze smakiem wpływami zachodnimi. Płyta koncepcyjna zrealizowana momentami z epickim rozmachem z pięknymi zdolnie zaaranżowanymi melodiami z wielością podkładów syntetycznych orkiestracji czy samotnego fortepianu nie ma właściwie nic w sobie z chińskich melodii -używa wschodniego skalowania na swój sposób aby za pomocą statecznych rytmów i tekstur syntezatorowych wyrazić majestatyczny obraz Chin.
Znakomite konstrukcje bazujące na miksie azjatyckich linii melodyjnych z urokliwym brzmieniem syntezatorów dają nam niezapomniane romantyczne i nostalgiczne melodie. (10.25/10)

1 Chung Kuo 5:31
2 The Long March 2:01
3 The Dragon 4:13
4 The Plum Blossom 2:36
5 The Tao Of Love 2:44
* 6 The Little Fete 3:01
7 Yin & Yang 5:48
8 Himalaya 10:53
9 Summit 4:30

Koon Fook Man Vocals, Recitation
Vangelis Arranger, Multi Instruments, Main Performer, Design, Keyboards, Producer
Raphael Preston Engineer
Michel Ripoche Bass, Violin
Andy Hendriksen Engineer
Jo Mirowski Art Direction, Design
Veronique Skawinska Photography
Yeung Hak-Fun Recitation
Veroniqe Shawinska Photography
Yeunk Hak Fun Vocals

Nagrano w Nemo Studios, London 1979


spawngamer

« powrót