muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Wawrzyn - Elektrzyn

Wawrzyn

Elektrzyn

rok wydania: 2004

Urodzony w Poznaniu w 1966 roku Paweł Wawrzyniak z wykształcenia elektronik, samouk muzyczny, nie znający nut, zaczynał przygodę z muzyką na przełomie 1979/80 roku gdy założył wraz z kolegami z podstawówki zespół muzyczny. Żaden z nich nie umiał na czymkolwiek grać, nikt nie miał prawdziwego instrumentu, ale chęci były w nich wielkie, a zapał jeszcze większy. Pawłowi przypadła gitara, na której sam nauczył się grać. Wawrzyniak wspomina : „Miałem niejakie pojęcie do czego ów instrument służy. Tak więc wykorzystywałem rakietkę do badmintona w celu markowania gry na gitarze , marząc równocześnie o prawdziwym instrumencie. Takiego dopożyczyłem się niebawem, ucząc się na nim pierwszych chwytów i melodii". Ten zespół rozpadł się pod koniec podstawówki ale na początku szkoły zawodowej (1981) powstał kwartet O'kres gdzie Wawrzyniak grał na basie. Te czasy wspomina jego kolega: „Początkowo nie mieliśmy miejsca, aby wspólnie trenować. Gitary jakoś sobie skombinowaliśmy. Grzegorz kupił z Mariuszem perkusję, która nadawała się od razu do remontu. Pewnego dnia usłyszeliśmy o Domie Kultury "Stomil" i klubie MMG. Nagraliśmy u mnie w domu trzy albo cztery utwory i daliśmy je do przesłuchania. Zostaliśmy przyjęci, ale tylko po to, aby zagrać jeden raz na giełdzie płyt. Nasz występ był bardzo sztuczny, nie wiedzieliśmy co mamy grać, a publiczność nie zwracała na nas uwagi. W "Stomilu" nie było możliwości na granie, ponieważ nie mieliśmy własnego nagłośnienia. Zaczęliśmy grać u nas w szkole. Na granie mieliśmy przeznaczone małe pomieszczenie bez okna. W teorii opiekował się nami prof. Łuczak ze średniej szkoły muzycznej. Lecz styl grania sami sobie narzuciliśmy. Próby to było okropne wałkowanie, gdyż chcieliśmy dojść do pewnej perfekcji: Graliśmy początkowo utwory Breakoutu i trochę własnych. Po kilku miesiącach odchodzi Paweł Wawrzyniak. - pamiętam był to 3 stycznia 1982r". Paweł odszedł znużony kierunkiem do którego zmierzali ( heavy metal) gdy sam był miłośnikiem (dzięki bratu ) hard rocka, punku i bluesa. Ale fascynacje nie lubią próżni. Wawrzyniak zgadał się z dwoma kolegami z klasy, z którymi stworzyli anonimową kapelę działającą w Zespole Szkół Łączności w Poznaniu. W 1983 roku pojawia się jeszcze klawiszowiec a rok później wokalista. W międzyczasie startują w wojewódzkich eliminacjach do Konkursu Piosenki Radzieckiej z hard rockową wersją jakieś rosyjskiej pieśni. Komisja konkursowa nie mogąc znieść takiej interpretacji odrzuca ich. Dochodzi do licznych zmian personalnych aby skrystalizować skład w 1986 roku pod nazwą Panitsch gdzie Wawrzyniak grał na gitarze i udzielał się w chórkach. Zagrali kilka koncertów, dokonali półprofesjonalnego nagrania  w Domu Kultury Rejtan i zdobyli zaszczytny puchar dla ZSŁ w Poznaniu za zajęcie 2 miejsca w Międzyszkolnym Turnieju Artystycznym Szkół, który odbył się w Jeleniej Górze w 1987r. Kilka miesięcy później nastąpił rozpad kapeli a jej członkowie oddali się pełnieniu ważniejszych obowiązków życiowych. Wawrzyniak wspomina: „Moja przygoda z graniem zespołowym zakończyła w roku 1987. Potem instrument w wersji "unplugged" towarzyszył mi i mojej familii na wielu wywczasach, weekend-ach i imprezach rodzinnych. Gdy w 1997 przez przypadek stałem się posiadaczem magnetofonu ZRK Opus (szpulowy, stereo, z możliwością dogrywania ścieżek ) moje młodzieńcze fascynacje ponownie doszły do głosu. Bazując na tym niedoskonałym sprzęcie (gitara Jolana , Over Drive Exar , Flanger BF-2 Boss , kamera ADS-500+ , Yamaha PSS480 ) uzupełnionym o wyśmienitego Technics-a M253X zarejestrowałem, pierwsze po kilkunastu latach przerwy, muzyczne pomysły. W roku 2002 pojawia sie komputer PC (Duron 700MHz z SB Platinum Live), no i pierwszy sekwencer programowy Future Beat. Powstają utwory bazujące na samplach dostarczonych z programem i pierwsza próba rejestracji własnego, gitarowego kawałka „Wostok". Niespodziewanie powróciła dawna fascynacja klasyką elektroniki. Odkrywam Tangerine Dream z lat 70/80 ubiegłego wieku, Kraftwerk. Zafascynowany ich twórczością zagłębiam obszary elektroniki (muzyki oraz softu) i znajduję dwa programy które pozwalają mi uzewnętrznić moje pasje - MagicMusicMaker G6dL oraz Buzz. 19 lutego 2002 rejestruję się w serwisie www.mp3.wp.pl, gdzie pojawia się pierwsza utwór łączący gitarę z wirtualnymi instrumentami - Dla kogo v.1 . Sukcesywnie dodaję tam kolejne utwory". W  maju 2004r powstaje pierwsza autorska płyta Elektrzyn. Nazwa płyty powstała z połączenia słów „elektronic" i pseudonimu  „wawrzyn". Tytuły utworów są albo przypadkowymi zbitkami literowymi ( boui , kesa...) albo spontanicznie wymyśloną nazwą własną (kolonkoski i myki). Wawrzyniak wspomina: Nie przyszła znikąd - ta muzyka była we mnie od dawna. Słychać na niej inspiracje moimi mistrzami - od lat są nimi Kratftwerk , Klaus Schulze i Tangerine Dream , ale też są ślady tego co mnie otacza, świata i jego zawartość. Utwory powstawały od 2002 roku, po dwóch latach mogłem z nich stworzyć płytę. Pracowałem na skromnym sprzęcie -mikser Phonic 1002 , Casio CTK-811 , gitara lutnicza , multiefekt Digitech RP-1. Sercem ministudia był PC (Duron 700MHz) z kartą Sound Blaster 5.1 Platinum Live. Używałem 2 programów: sekwensera Magix MusicMaker G6dL oraz trakera Buzz" Pierwsza edycja to raptem 50 sztuk rozdanych w kręgu najbliższych mu osób.

„vbv". Entree to odgłosy ruchliwej ulicy, porykiwania silników, miejski szum z którego wyłania się coraz śmielej melodia rozplanowana w tle na interesujący podkład podwyższany co moment o oktawę tworzący dość intrygującego loopa. Ładny zestaw sampli ciekawie ubarwia całość powodując że utwór nie nuży a wprost przeciwnie intryguje. Jest w tym olbrzymia porcja tradycyjnej el muzyki i niewielka ilość nowych brzmień. A kończy się ponownie odgłosami ulicy, trzaskiem piorunu i deszczem.

„mody".  Rytm i sposób grania wskazuje na wpływ zespołu Kraftwerk. Mamy tu ciekawą, delikatną melodię z lekką sekwencyjnością znowu znakomicie wspartą różnego rodzaju smaczkami. Jedyny zarzut to, że pojawia się barwa wykorzystana później w „boui". 

„dissa". Marszowy rytm wybijany przez perkusyjny automat z dodanymi oszczędnymi wstawkami syntezatora plus świetny kontrast w postaci dość zaskakującej solówki saksofonu tworzy przedziwny quasi kraftwerkowski klimat z dużą szczyptą nowoczesnych brzmień. Wawrzyn urozmaica to sekwencjami które tworzą jakby kolejną melodię w tym utworze w ciekawy sposób przełamując całość kompozycji. Duży smak aranżacyjny pozwala się rozkoszować tym kawałkiem w wielu aspektach. Głównie barwa saksu, bardzo nieelektronicznego instrumentu, niesamowicie uatrakcyjnia ten utwór. Zwróciłbym też na iluminacyjny trzeci akt, z piękną barwą z keyboardu i wpleceniem subtelnie brzmiącej gitary elektrycznej i wstawek z talerzy.

„meku". Dość surowe nowoczesne sample kojarzące się z industrialem. Dość ciężki w odbiorze, oparty na brzmieniach przeróżnych instrumentów, poszukujący w formie wyrazu kawałek ucywilizowany przez swojsko brzmiące, w stylu synth popu lat osiemdziesiątych, granie na keyboardach.
„Kolonoski". Dźwięk przypominający pracę taktomierza, raz w lewym, raz w prawym kanale i wytłumione uderzenia z pogłosem wciągają nas w tę 13 minutową suitę. W oddali słychać ambientową aurę przerwaną dość mocnymi metalicznymi dźwiękami, nowo brzmieniowym drum'n'bassowym podkładem w tle zaś snują się ciekawe solówki gitary elektrycznej.

„boui". Mój zdecydowany faworyt gdzie można by powiedzieć dość prostymi metodami Wawrzyniak wytwarza niebanalną, interesującą tajemniczo- intymną atmosferę. Arcyciekawa melodia i wciągająca interpretacja za pomocą awangardowych brzmień. 

„kesa". Przypominająca mi zapętlenia z Trans Europa Express i ma w sobie coś właśnie z oddania poprzez muzykę dynamizmu ruchu. Ładne ozdobniki zawoalowane w tle, oparte na wysokich tonach  miło dla ucha wkomponowują się w całość utworu.

„myki". Spokojne, falujące dźwięki, wzmocniono „cykaniem" z syntezatora, pojedynczymi akordami, wstawką trąbki i modulowaną deklamacją „Wesołych świąt", „Szczęśliwego Nowego Roku"... W strefie mp3 utwór ten widnieje jako kompozycja świąteczna ale jak najbardziej to świetna praca z spod znaku elektroniki, lekko zadumana, wyciszona z ciekawą ponownie aranżacją.  Jedyny feler to wyczuwalne złe wyciszenie końcówki, uciętej  zbyt gwałtownie.

Wawrzyn robi muzykę dla przyjaciół (zaskoczony moim zainteresowaniem po prostu mi ją podarował) nie myśląc o rozgłosie i profitach. Zresztą powołuje się na cytat z Pablo Picasso -„Sądzę, że jedyną rzeczą, jaką ludzie powinni zrozumieć, jest to, iż artysta tworzy, gdyż musi tworzyć!". Wydawać się mogłoby, że polska el scena to kilkanaście wciąż przewijających się nazwisk i nazw a tymczasem po cichu, w domowych zaciszach pojawiają się arcyciekawe rzeczy najwyższej próby godne najbardziej znanych tego gatunku. (8.26/10) 

1. vbv  5.33
2. mody 4.57
3. dissa  8.47
4. meku  6.10
5. kolonkoski  13.43
6. boui  8.07
7. kesa  8.09
8. myki 5.57



spawngamer

« powrót