Tangerine Dream, cz. 2. (Od serializmu do muzyki elektronicznej - krótka historia ewolucji)
Po zakończeniu II wojny światowej w
muzyce współczesnej zarysowały się tendencje do zasadniczych zmian w sposobie
komponowania, zmierzające do wzbogacenia, odnowienia czy wręcz wymiany
tradycyjnego zasobu dźwięków Młode pokolenie muzyków uznało technikę
dodekafoniczną, wynalezioną przez Schonberga w 1921 roku, za wybawienie od
nadmiaru swobody twórczej. Najwybitniejsi powojenni debiutanci - tacy jak
Boulez, Henze, Nono i Stockhausen - dowodzili niezbicie, że technika
dodekafoniczna obowiązywać będzie przez wiele następnych lat. Jednocześnie
traktowali ją jako swoisty punkt wyjścia i powodując ferment intelektualny,
prowokowali do dalszego penetrowania tkwiących w niej możliwości. Serializacja
tonalna dźwiękowego materiału (nazwana później techniką serialną) została
przyjęta przez młodą awangardę muzyczną na początku lat pięćdziesiątych.
Pozwalała ona na konstruowanie utworów, w których każdy dźwięk oraz wartość
rytmiczna i dynamiczna wynikały z założeń ustalonych na początku procesu
kompozytorskiego. W swoich kompozycjach z lat 1952 - 1953 Boulez i Stockhausen
rozwinęli serializm do techniki logicznie uformowanej, nadając mu kształt
ostateczny i skodyfikowany. Kompozycje te były ściśle zorganizowane, jednak dla
słuchaczy pozostawały w dalszym ciągu zupełnym chaosem. Wariacje z
przetwarzaniem drobnych motywów niwelowały zupełnie linię melodyczną, przez co
utwory sprawiały wrażenie niezmiernie statycznych, niemalże nieruchomych.
Zwłaszcza w twórczości Stockhausena dochodzi do całkowitego rozbicia przebiegów
muzycznych, dlatego nie tworzą one żadnego uchwytnego wątku dźwiękowego, są
pozbawione ekspresji i formy łatwej w odbiorze. Od punktowego charakteru
faktury w utworze tego kompozytora z 1953 roku, zatytułowanego „Kontra-punkte",
bierze nazwę styl zwany później Punktualizmem, skupiający w swoim zbiorze
utwory bliźniaczo do siebie podobne, niezależnie od długości ich trwania czy
nadanej nazwy. Czołowi twórcy elektronicznej awangardy szybko porzucili ten
sposób komponowania, choć ich naśladowcy kontynuowali te wątki jeszcze do
połowy lat sześćdziesiątych.
Komponowanie muzyki poprzez tworzenie
skomplikowanych układów dźwiękowych, wynikające z zasad techniki seryjnej, miało wielu
przeciwników - zarówno w gronie słuchaczy jak i poszukujących twórców. W roku
1955 na festiwalu w Donauenschingen wykonano utwór „Metastasis" paryskiego
kompozytora Iannisa Xenakisa, oparty na zupełnie nowych zasadach organizowania
struktur muzycznych. W kompozycji, o której mowa, oddzielona została kwestia
techniki od funcji estetycznej utworu. W muzyce seryjnej konstrukcja
matematyczna i logiczna były dostępne jedynie dla nielicznych słuchaczy, którzy
rozumieli zjawisko seryjności, natomiast „Metastasis" uzmysławiało fakt
przeżycia estetycznego nie wynikającego li tylko z konstrukcji utworu czy
finezji technicznej wykonawcy. Xenakis oparł swoją twórczość na bezpośrednim
działaniu na zmysły, wyobraźnię i psychikę słuchacza, który, według jego
założeń, obcując z utworem muzycznym nie powinien w żaden sposób mącić swoich
wrażeń słuchowych i estetycznych. Tym samym Xenakis zakwestionował technikę
seryjną jako założenie tworzące nowe kierunki i zaproponował całkowicie nowy,
sugestywniejszy język muzyczny, odrzucając jednocześnie sposób komponowania
złożonego z pojedynczych punktów dźwiękowych. W tym celu posłużył się płynnie
zmieniającymi się w czasie frazami, logicznie po sobie następującymi. Utwór
zatem stawał się swoistą bryłą dźwiękową, przeobrażaną za pomocą zmian jego
kształtu, ruchu i napięcia ekspresji. Szybko też kompozytor ów znalazł swoich naśladowców, którzy jednakże nie
potrafili w całości uchwycić subtelności zawartych w jego stylu wykorzystującym
liczne efekty szmerowe oraz wzajemne oddziaływanie na siebie instrumentów
symfonicznych, przez co kierunek ten nie wywarł większego wpływu na dalszy
rozwój muzyki. Jego dokonania jednak dawały słuchaczowi wrażenie porządku w
utworze muzycznym i indywidualnego kształtowania artystycznego jego struktury
przez kompozytora.
Muzycy, o których wspomniałem, poszli
zatem drogą poszukiwań intuicyjności i fantazyjności muzyki. Ich uwaga skupiła
się wokół ścisłej organizacji materiału dźwiękowego Powiększenie i wzbogacenie
zasobów otrzymywanego tworzywa muzycznego nie było jednakże sprawą prostą.
Stałe udoskonalanie instrumentów oraz wprowadzanie nowych sposobów gry, przy
instrumentarium dysponującym nieznanymi dotąd brzmieniami, wyszło tym
poszukiwaniom naprzeciw. Efekty szmerowe, uzyskiwane za pomocą instrumentów
akustycznych, rozwinięto w znaczny sposób przy pomocy muzyki konkretnej, a w
okresie późniejszym - również elektronicznej.
Muzyka konkretna, początkowo zwana
również „muzyką szmerów", była wynalazkiem Pierre'a Schaeffera, francuskiego
pisarza i inżyniera dźwięku, zatrudnionego w paryskim radiu. Wykorzystywała
naturalne dźwięki nagrywane na taśmę z otaczającej nas rzeczywistości. Dźwięki
te poddawane wielogodzinnym obróbkom, przetwarzano w postaci
elektroakustycznych i wielu innych zabiegów montażowych. Tworzono przy tym
kompozycje abstrakcyjne, nie związane ze zjawiskiem ilustracyjności, całkowicie
jednak odmienne od dotychczas znanych w muzyce. W roku 1948, po kilku latach
prób i doświadczeń na tym polu, kompozytor wystąpił z pierwszymi propozycjami
tego rodzaju, wywołując wielkie poruszenie krytyki, krańcowo jednak
zróżnicowanej w reakcjach.
Muzyka konkretna łączyła się z innymi
dziedzinami muzyki, tworząc najdoskonalsze kompilacje z tymi, które
wykorzystywały środki elektroniczne. W owym czasie stanowiła całkowite novum,
bowiem po raz pierwszy w historii obywała się bez zapisu nutowego,
instrumentarium i wykonawcy, a przy tym z minimalnym udziałem samego
kompozytora. Dodajmy, że jedno z najwybitniejszych dzieł muzyki konkretnej - „Symphonie
pour un homme seul" - skomponował Schaeffer właśnie, wspólnie z Pierrem Henrym.
Na przełomie lat 40-tych i 50-tych przez skupioną wokół Schaeffera Groupe de
Recherches de Misique Concrete przewinęło się wielu twórców starszego i
młodszego pokolenia, a wśród nich Reno, Messiaen, Boulez, Stockhausen, Xenakis,
Le Roux, Phillippot, Ferrari i Barraque. Wielu z wyżej wymienionych
kompozytorów dość jednak szybko rozczarowała muzyka konkretna, gotowe tworzywo
bowiem w postaci rozmaitych, nagrywanych na taśmę odgłosów rzeczywistości
wymagało wyrafinowanych zabiegów elektroakustycznych. Postawiony przed
określonymi faktami dźwiękowymi kompozytor nie zdobywał się już na tworzenie
dzieła, lecz stawał się technikiem, w powolny i mozolny sposób zajmującym się
obróbką materiału dźwiękowego Inną stroną medalu był opór materiału zawartego w
muzyce konkretnej przy wciąż obowiązującej domenie muzyki serialnej. Muzyka
elektroniczna stała przez pewien czas w opozycji do dokonań muzyki konkretnej -
z powodu odmiennej orientacji estetycznej jej twórców, wiele ją jednak z muzyką
konkretną łączyło. Podobnie jak ona, była wytworem studia nagraniowego,
pochodziła lub była tworzona przy pomocy taśm magnetofonowych, wreszcie
rozbrzmiewać mogła jedynie z głośników. Zasadnicza różnica pomiędzy nimi
wynikała jednak z pochodzenia tworzywa dźwiękowego Muzyka elektroniczna nie
korzystała bowiem z gotowego muzycznego tworzywa, lecz była tworzona przez
kompozytorów przy pomocy generatorów lub syntetyzowanych wcześniej dźwięków,
pochodzących z elektronicznej aparatury. Swobodzie i wyobraźni kompozytora nic
już nie przeszkadzało z wyjątkiem niedoskonałości tkwiących albo w aparaturze,
albo w instrumentarium użytym w procesie komponowania utworu. Dodatkową zaletą
było również to, że materiał muzyczny dawał się organizować tonalnie, atonalnie
lub za pomocą jakiejkolwiek innej zasady porządkującej.
Możliwości komponowania dźwięków
elektronicznych i muzyki z nich tworzonej przewidział w teorii fizyk niemiecki
Werner Meyer-Eppler już w roku 1949, lecz dopiero spotkanie z kompozytorem i
teoretykiem muzyki Herbertem Eimertem oraz seria odczytów na kursach
darmsztadzkich w roku 1951 doprowadziły do powstania pierwszego na świecie
studia muzyki elektronicznej przy rozgłośni radiowej w Kolonii. Od początku
swojego istnienia, tj. od końca 1951 roku, studio to skupiało wokół siebie
licznych muzyków, którzy jednak dopiero po trzech latach intensywnych
poszukiwań oraz eksperymentów wystąpili po raz pierwszy przed publicznością ze
swymi elektronicznymi kompozycjami. Jako pierwsi swoje utwory zaprezentowali
Eimert, Pousser i Stockhausen. W roku 1953 powstało mediolańskie studio Di
Fonogia RAI, stając się w krótkim czasie miejscem pracy kompozytorów tej klasy,
co Luciano Berio, Bruno Maderno czy Loigi Nono. Jednocześnie Otto Luening i
Vladimir Ussachevsky w Stanach Zjednoczonych doprowadzili swoimi eksperymentami
do powstania podobnego studia przy Uniwersytecie Columbia. Niebawem dołączyli
do nich kompozytorzy z innych ośrodków, tacy jak Varese, Ligetti, Koenig czy
Kagel, przez co granica pomiędzy stylem preferowanym przez kompozytorów muzyki
konkretnej a elektronicznej zaczęła się coraz bardziej zacierać.
W swoim dziele „Gesang der Junglinge" z
1956 roku Stockhausen usiłował pogodzić te dwa gatunki, jednocześnie w sposób
wybitny rozwiązując problem przestrzenności muzycznej w gatunkach granych „na
taśmę". Dodać tu należy, że stereofonia była jeszcze wtedy bardzo słabo
rozwinięta, toteż użycie przez Stockhausena pięciu głośników, rozmieszczonych w
różnych częściach sali i emitujących różne warstwy kompozycji, było rewelacją
uświadamiającą słuchaczom, że muzyka rozbrzmiewa w przestrzeni, która to
stanowi istotny element utworu
muzycznego. Kiedy Stockhausen wystąpił dwa lata później z kompozycją
zatytułowaną „Gruppen", umieścił słuchaczy pomiędzy trzema orkiestrami,
rozwijając w ten sposób przestrzenność dzieła. Wielu kompozytorów zaczęło
korzystać z jego osiągnięć na polu nowatorskiej formy i metody słuchania oraz
odtwarzania kompozycji. Samo komponowanie było jednak niezwykle skomplikowane i
pochłaniało ogromne ilości czasu. Muzyka „na taśmę" wymagała od swego twórcy
przygotowania i wyobrażenia sobie całego materiału muzycznego, jakiego
zamierzał użyć. Konieczne zatem było żmudne zgrywanie poszczególnych części
składowych dźwięku dla uzyskania tego jednego, właściwego brzmienia.
Komponowanie krótkiego utworu pochłaniało wiele miesięcy przy korzystaniu z
kosztownej i trudno dostępnej aparatury. Zmuszało to również muzyka do
współpracy z wieloma technikami obsługującymi sprzęt, z powodu czego utwór
często tracił swój autorski charakter.
W roku 1964 z pomocą muzykom przyszedł
pierwszy syntezator Roberta A.Mooga. Dalszy rozwój tych urządzeń umożliwił
całkowite lub częściowe programowanie przebiegów dźwiękowych, dzięki czemu komponujący
miał możliwość spontanicznego tworzenia utworu. Stąd był już tylko przysłowiowy
krok do powstania tzw. Live Electronic Music - żywej muzyki elektronicznej.
Dzięki stereofonii wielokanałowej
rozwinięto jeszcze bardziej przestrzenność dzieła, a dzięki syntezatorom -
uproszczono znacznie czynności związane z tworzeniem i powiększono zasób
możliwości dźwiękowych. Mechaniczność utworu oraz jego definitywnie zapisany
kształt nie dawały oczywiście tych możliwości, co kreowana każdorazowo muzyka
instrumentalna. Dotychczas znane sale koncertowe nie spełniały warunków ani
akustycznych, ani sytuacyjnych. Stockhausen wysunął nawet postulat budowy
nowych pomieszczeń dla „nowej muzyki", lecz pomysł ten był dla słuchaczy mało
istotny. Bateria głośników, stojąca na pustej estradzie, nie była niczym
zachwycającym dla potencjalnego odbiorcy. Poprzez ciągłe eksperymentowanie
kompozytorzy doszli do wniosku, że problem w końcu nie tkwi w „nowej generacji
dźwięków", lecz w możliwościach ich ciągłe go przetwarzania. W tym samym 1964
roku Stockhausen wystąpił z ideą komponowania na instrumentach tradycyjnych,
których dźwięki byłyby przetwarzane elektronicznie. Na festiwalu w Brukseli
zaprezentował on utwór „Microphone 1", dając tym samym początek żywej muzyce
elektronicznej, kreowanej odtąd przez światową awangardę muzyczną. Olbrzymi
rozgłos uzyskała ona dzięki wielogodzinnym koncertom Stockhausena z grupą
zaprzyjaźnionych muzyków podczas trwającej ponad pół roku Wystawy Światowej w
Osace. Również Boulez w 1973 roku w swoim utworze, noszącym tytuł „Explosante
Fixe" wykorzystał środki związane ściśle z Live Electronic Music.
Możliwość dokonywania zmian podczas
trwania utworu, a przy tym łączność wzrokową pomiędzy wykonawcą a słuchaczem
umożliwił w znacznym stopniu mikrofon podłączony do aparatury modulującej,
sterowanej przez samego kompozytora i przekazującej zmodyfikowany dźwięk za
pośrednictwem głośników. Znacznie późniejsze wykorzystanie tzw. mikrofonów
kontaktowych ujawniło dodatkowe możliwości tkwiące w brzmieniach uzyskiwanych z
tradycyjnego instrumentarium. Mikrofony takie były często umieszczane w
bezpośredniej bliskości korpusu instrumentu i przekazywały w wyniku tego
niesłyszalne dotąd dźwięki związane z pracą mechanizmów, drganiami powietrza
lub fizycznym kontaktem z urządzeniem samego grającego muzyka. Szmery te,
przetwarzane i wzmacniane za pomocą urządzeń elektronicznych, rozszerzyły zasób
dźwięków, który mógł w odpowiedni dla siebie sposób wykorzystać kompozytor, a
przy tym niwelowały „sztuczną mechaniczność" efektów studyjnych i odtwarzania z
taśm magnetofonowych.
Live Electronic Music była już wielkim
widowiskiem charakteryzującym się obecnością muzyków na estradzie, a magia
wymyślnych kabli, połączeń i urządzeń dopełniała atrakcyjności wizualnej.
Nastąpił jednak przy okazji swoisty podział na dwie grupy kompozytorskie.
Pierwsza, na drodze wytrwałych eksperymentów, odświeżała tworzywo muzyczne
poprzez elektroniczne modyfikacje dźwięku instrumentów; druga, w drodze
wykorzystania w sposób nowoczesny tradycyjnego instrumentarium bądź tworzenia
nowych instrumentów.
Powstała po modyfikacjach włoskich
futurystów muzyka szmerów miała swego najwybitniejszego przedstawiciela w
osobie Henry'ego Cowella. Jego Tone-Clusters to uderzenia w klawiaturę dłonią,
przedramieniem lub pięścią i odpowiednio elektronicznie transponowane.
Niespełna po upływie czterdziestolecia klastery niemalże wyparły tradycyjne
akordy, zwłaszcza w muzyce orkiestrowej. Inny Amerykanin - Charles Ives -
pozostający w okresie międzywojennym zupełnie niezauważonym, dopiero w latach
50. Został zgodnie okrzyknięty geniuszem, wyprzedzającym europejską awangardę
muzyczną o dwa pokolenia. Edgar Varese natomiast, uważany za niezrównoważonego
ekscentryka, w 1965 roku, czyli dopiero na 10 lat przed śmiercią, został mianowany
„ojcem" współczesnych poszukiwań dźwiękowych. John Cage został również
dostrzeżony dopiero w 1954 roku, kiedy w Donauenschingen pojawił się z ideą
fortepianu preparowanego, wymyśloną wszakże szesnaście lat wcześniej i w owym
czasie niemalże całkowicie wyeksploatowaną. Młoda awangarda europejska
rozwijała się samodzielnie, nieświadoma odkrywania tego samego - co kilka lat
wcześniej zostało osiągnięte za oceanem. Z reguły również pomijano propozycje
nowych instrumentów elektronicznych, odkładanych do lamusa w ówczesnych
urzędach patentowych na całym świecie. Nie odegrały one żadnej znaczącej roli w
muzyce współczesnej, mimo wykorzystywania ich przez licznych kompozytorów w ich
własnych utworach. Do takich zapomnianych już instrumentów należały m.in. fale
Martenota, Teremin i jego pochodne oraz Trautorium. Wyjątkiem wśród tych
wynalazków stały się jedynie posiadające nośną i bogatą charakterystykę dźwięku
organy Hammonda. Poszukiwania kierowały się natomiast ku wykorzystaniu
instrumentów tradycyjnych, dawnych lub nawet ludowych. Do tworzenia tej muzyki
używano również przedmiotów służących zgoła innym celom. W owym czasie zrywano
akurat z konwencjonalnym pojmowaniem dźwięku muzycznego i uznano, że materiałem
muzycznym może być każdy efekt akustyczny i szmerowy. Odtąd jego istota nie
polegała jedynie na pochodzeniu czy charakterystyce dźwięku lecz na sposobie
zastosowania w konkretnych partiach kompozycji. Futurysta Russol całkowicie
zrezygnował z dotychczasowego instrumentarium i zastąpił je własnej konstrukcji
„Szmerofonami", którym nadał nazwę Intonarumori, dzieląc je jednocześnie na
wyjące, warczące, trzeszczące, pocierane, huczące, szeleszczące, bulgoczące i
gwiżdżące. W podobny sposób postąpił w utworze „Ionisation" z 1931 roku Varese,
tworząc swe dzieła na 41 instrumentów perkusyjnych.
Pierwsze nieśmiałe próby wyzwolenia od
tradycyjnego pojmowania dźwięku poszły w kierunku połączenia muzyki
instrumentalnej, klasycznej oraz elektronicznej. Wymienić tu należy: „Musica
per due dimensioni" Maderna z 1952 roku, „Deserts" Varese'a z roku 1954 oraz
utwory Lueninga i Ussachevsky'ego z tego samego roku. W drugiej połowie lat 50.
Kompozytorzy prześcigali się wręcz w dziedzinie wynajdowania innych i coraz
bardziej niezwykłych sposobów wydobywania dźwięków Stopniowo dziedzina ta
wciągnęła takich wybitnych twórców, jak Berio, Kagel, Ligetti, Penderecki,
Schnebel, Stockhausen i Xenakis. Stosowali oni najrozmaitsze, dotąd nieznane
środki artykulacyjne, a ich liczba i częstotliwość użycia nie pozwala dzisiaj w
sposób jednoznaczny ustalić, kto jako pierwszy i kiedy zrealizował poszczególne
pomysły. W wielu przypadkach konkretnych inspiracji dostarczały dzieła
wybitnych kompozytorów muzyki klasycznej.
W bogactwie i w chaosie współczesnych
eksperymentów kompozytorskich głównym inspiratorem pozostaje jednak John Cage -
pianista i kompozytor amerykański, uważany za muzycznego „prowokatora", twórca
otwarty, nie uznający żadnych muzycznych świętości oraz opierający się na
ideach atonalnych, przeobrażających formę i zawartość muzyki. Już w roku 1951,
a więc w czasach gdy awangarda europejska fascynowała się ideą serializacji
materiału dźwiękowego, Cage w utworach „Music of Changes" oraz „Imaginary
Landscape no.4" na dwanaście aparatów radiowych, obsługiwanych przez 24
wykonawców kierowanych przez dyrygenta, nadał w muzyce podstawowe znaczenie
przypadkowi. Minęło jednak parę lat, zanim owa change of music dotarła do
europejskiej awangardy. Stało się tak za pomocą wykonanego w Dortmundzie utworu
na preparowany fortepian „34:46: 776". Wybitni awangardyści, jak Nono i Boulez,
niechętnie odnieśli się do propozycji Cage'a, przeciwstawnej ówczesnym
tendencjom. Boulez - podczas odczytu wygłoszonego w 1957 roku w Darmstadt -
nadał jej nazwę aleatoryzmu, pod którą
to zdobyła nieco później ogromną popularność.
Działalność i twórczość Cage'a zaczęły
budzić głębokie zainteresowanie w roku 1958, w którym to amerykański kompozytor
pojawił się podczas trwania muzycznych spotkań w Darmstadt. Jednakże pod koniec
lat 50. do głosu doszły nowe prądy, zjawiska oraz nowy sposób myślenia w
sztuce, nadające zupełnie inny ton poczynaniom awangardy. Dotyczy to
happeningowych w swej formie pomysłów Cage'a, wśród których jedną z pierwszych
realizacji było wykonanie utworu z 1952 roku, zatytułowanego „4:33", kiedy to
skupiony pianista siedział przy fortepianie cztery minuty i 33 sekundy - nie
wydobywając z instrumentu ani jednego dźwięku Pamiętać jednak należy, że
wprowadzony przez niego aleatoryzm w znacznym stopniu przyczynił się do
rezygnacji z ograniczeń, zobowiązujących muzyków do ścisłego synchronizowania
działań kompozytorskich. Przyczynił się także do powstania tzw. gry dowolnej i
przypadkowości, która odpowiednio kierowana pozwalała uzyskać efekty
brzmieniowe i rytmiczne nieosiągalne przy zastosowaniu innych metod, oraz
podnosiła znaczenie muzyczne poszczególnych wykonawców. Dzisiaj rozmaitych
konsekwencji zjawiska nieokreśloności jest ogromna ilość i choć ciężko znaleźć
wspólne dla nich wszystkich cechy, określa się je nazwą musique informelle.
Nieokreśloność była czynnikiem burzącym
obowiązujące poglądy na temat muzyki, a idea jej wykorzystania, z którą
wystąpił Cage w 1958 roku w Darmstadt, doprowadziła do powstania tzw. formy
otwartej, propagowanej przez Umberto Eco. A zatem ostateczny kształt utworu był
spontaniczną decyzją wykonawcy, który to w trakcie wykonywania utworu dowolnie
wybierał czas trwania, kolejność i wzajemne położenia odpowiednich odcinków
muzycznych. Sztandarowymi kompozycjami tego typu były „Klavierstuck XI"
Stockhausena i „A Piacere" Serockiego.
Innymi formami znowu były mobile,
tworzone przez kompozytora tak, że mogły się przekształcać, przybierając
postacie niepowtarzalne i nie dające się przewidzieć. Powstawały utwory na
dowolną liczbę wykonawców i instrumentów. W kompozycji Cage'a pt. „Music Walk"
dla jednego lub więcej pianistów nieokreśloność osiągnęła swój kres. Autor nie
potrafił przewidzieć utworu, dopóki nie zostanie on wykonany wspólnie z Davidem
Tudorem 14 października 1958 roku w Dusseldorfie. Stworzenie jakiegokolwiek zjawiska
dźwiękowego doszło w swej nieokreśloności niemalże do granic absurdu.
W wąskich kręgach kompozytorskich
rozwijała się także muzyka infinitywna i grafika muzyczna, której
najwybitniejszymi przedstawicielami byli Cage, Brown, Bussotti, Feldman,
Logothetis i Wolff. Polegała ona na odmiennym od tradycyjnego sposobie zapisu
partytury, w sposób znaczny odbiegającym od samego wykonania. W wyniku takiego
zapisu powstawały kompozycje mogące podczas realizacji przybrać nieskończoną
liczbę możliwych postaci. Grafika muzyczna poszła w kierunku indywidualnych
znaków kompozytorskich, powiększając margines swobody interpretatora.
Większą popularność, przypuszczalnie z
uwagi na niewątpliwie efektowny charakter, zyskały próby komponowania utworów
oddziałujących nie tylko na słuch, lecz i na zmysł wzroku odbiorcy. Powstały
one z idei happeningu i poszukiwań sztuki synkretycznej, oddziaływującej w
zamierzeniu na wszystkie zmysły człowieka. Pamiętać należy, że muzyka XX wieku
dzieli terminy, pojęcia i poglądy z technikami malarskimi. W tym samym więc
kierunku zmierzała idea metamuzyki, łączącej w sobie elementy muzyki Azji,
folkloru europejskiego i dokonań awangardy. Przedstawicielami tego prądu byli
m.in. Riley, Glass, Reich, Moran i Reyes.
Dążenie do syntezy i stworzenia uniwersalnego
języka muzyki nie jest jednak wynalazkiem współczesnych awangardystów - jest
wspólne wszystkim twórcom poszukującym. Ewentualne różnice pomiędzy nimi dotyczą tego, jaki ma być przedmiot tej
syntezy i jaki jest jej stosunek do tradycji. Muzyka współczesna jest w końcu
rezultatem długiej ewolucji, a jej korzenie wyrastają nie tylko z nowatorskich
zdobyczy poprzedniego pokolenia, ale sięgają głęboko w przeszłość, z czego -
słuchając kompozycji najnowszych - nie zawsze zdajemy sobie sprawę.
Piotr Paschke
« powrót