muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Elektroniczne Pejzaże Muzyczne (Olsztyn, 31 lipiec 2005)

Rok 2005 to dobry rok dla fanów el-muzyki. Koncert Jarosława Degórskiego wraz z przyjaciółmi w Szczecinie, koncerty Władysława Komendarka, Ambient w Gorlicach, Elektroniczny Woodstock w Kruszwicy, Olsztyńskie Lato Artystyczne..., i Jarre w Polsce. Niepokoi jednak frekwencja na takowych imprezach. Jedna z niewielu imprez, na których słuchacze dopisali był występ na dziedzińcu olsztyńskiego zamku.

Elektroniczne Pejzaże Muzyczne, które odbyły sie w ramach Olsztyńskiego Lata Artystycznego (OLA), były w pewnym stopniu niezwykłe.

Miejsce: dziedziniec zamku w Olsztynie, data: 31.07.2005,
czas rozpoczęcia 21:00, autorzy muzycznego spektaklu:

- Michał "Bookovsky" Bukowski  - Kraków
- Andrzej "Andymian" Mierzyński - Olsztyn
- Piotr "el_vis" Lenart - Lublin
- Adam "Smok" Bórkowski - Poznań

Występ zapowiedział dziennikarz radiowy Radia Olsztyn Grzegorz Kasjaniuk - dobry duch olsztyńskiego środowiska muzycznego. Libretto, które przygotował, to jego autorski pomysł. Tutaj jakże miłe zaskoczenie. Zapowiedź miała formę opowieści - podróży kolonizacyjnej, w której istotną rolę odegrali w/w muzycy.

Za sterami statku zasiadł "Bookovsky", podróż rozpoczęta, nabrała tempa w materii międzygwiezdnej. Pilot statku zręcznie manewrował pomiędzy gwiazdami i ciałami niebieskimi muzycznej wyobraźni.Muzyka natchniona, mocno berlińska, miejscami dynamiczna, sekwencerowa, pełna nastrojów przybrała formę swoistej mapy podróży.

Michał zagrał swój nowy materiał "Book of Sky" cześci 1-5, skromnie bez szaleństw wprowadził rytm i dźwięki w swoisty kolaż, barwy otoczyły współpasażerów. Na mnie to podziałało... czekałem na dalszą podróż.

Za proces terraformacyjny odpowiedzialny był Andrzej "Andymian" Mierzyński, którego dźwięki przystosowały do zasiedlenia nowe światy.
Spokojna ewolucja barw, harmonia dźwięków uzyskanych z "In The Garden of The Rainy King" bardzo pomogły w budowie nowej kolonii.
Początkowe dźwięki występu zostały wykorzystane po raz pierwszy, wirtuozeria dźwięków rodzącej się dopiero przyrody ustąpiły miejsca kompozycjom znanym z albumu "In The Garden of The Rainy King" wraz z tytułową kompozycją... zabieg przystosowania do życia okazał się pomysłem trafionym w 10. Etap ten miał łagodny, klimatyczny przebieg, nie pozbawiony zadziornych motywów.


Za układy łączności odpowiadał Piotr "el_vis" Lenart, nasłuch wraz z nim prowadziłem po raz pierwszy nie zawiodłem się, jest w tym naprawdę dobry. Za kod początkowy posłużył materiał z kasety "Mózg elektronowy", przez pustkę przewijały się nieznane formy porozumiewania się (dwa nowe utwory) i te już sprawdzone: "W oparach eteru", "Soundktuarium", "Potargany słonecznym wiatrem" to tylko niektóre z nich. Muzyka bardzo rytmiczna z dynamicznymi nowoczesnymi "uderzeniami" zawładneły przez 50 minut słuchaczami.

Jako ostatni w muzycznej podróży wystąpił "Smok" znany jako jeden z hormonów szczęścia - jeden z współtwórców projektu "Endoprhine". "Smok" godnie zakończył muzyczą podróż. Tajemnicze kompozycje, melodyjne z ciekawym doborem barw potęgowały nastrój tajemniczości. Smoczym "Oddech"-em na "Wykopaliska"-ach stworzył wokół siebie swoistą "Otchłań", otaczającą przestrzenią i porywającym klimatem!
Kompozycje słyszałem po raz pierwszy, oddałem się dźwiękowemu zakończeniu miedzygwiezdnej podrózy.

Występ na OLA przygotowany był bardzo starannie, poprzez muzyczną opowieść, dobór artystów, mnogość barw i styli, zaryzykuję stwierdzenie, iż impreza była nowatorska w swoim pomyśle.

Występy zakończyły sie około godziny 12. Każdy z wykonawców stworzył swoistą mieszankę wyobraźni, dźwięków, kosmosu, zasiedlania, nowych form porozumiewania się. Całość stworzyła specyficzny niezapomniany nastrój. Różnorodność el-muzycznych nastrojów sprawiła, iż czas stanął w miejscu, porywając w wir marzeń.

Niestety w tę wspaniała podróz udało się zaledwie 300 osób. Niektórzy nie dotarli na sam koniec kosmicznej wyprawy. Można było otrzymać podczas podróży wspomnienia artystów zapisane na nośnikach pamięciowych, aby nie uronić wspaniałych chwil.

Mi pozostaje podziękować muzykom, organizatorom za OLA. Zabrali mnie w daleką podróż - żadna minuta z tej podróży nie była stracona.


Yaroo

« powrót