muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Przemysław Rudź -

Przemysław Rudź

"Summa Technologiae"

rok wydania: 2009

Muzyka,którą zawiera album,jest skromnym hołdem oddanym Stanisławowi
Lemowi.Tytuły kompozycji nawiązują do rozdziałów książkowego
pierwowzoru i są subiektywną próbą przełożenia ich treści na język
dźwięków.Dźwięków syntetycznych,czasem dziwnych i tajemniczych,
wybiegających poza nasze ziemskie podwórko w daleki świat gwiazd,lotów
kosmicznych,obcych cywilizacji ale penetrujących także zakamarki
ludzkiego umysłu,ogarniających i obrazujących zjawiska kwantowe we
wnętrzu układów scalonych,a także wielorakie aspekty ewolucji
biologiczno-technicznej.
Utwór "Dilemmas" zaczyna ten album - oniryczne,chwilami minorowe klimaty są jakby rozgrzewką do dalszej części muzycznej ilustracji dzieła Stanisława Lema "Summa Technologiae".
Te chwilowo kakofoniczne i kosmiczne odgłosy odchodzą,zaczyna się sekwencyjna uczta,która słuchacza nakieruje na produkcje Dom F Scab - podobne nerwiste ostinato sekwencera powinno zadowolić ortodoksyjnych wyznawców szkoły "Berlińskiej".
El muzyka Przemka Rudzia w utworze "Two Evolutions" emanuje ciepłymi "Jarrowskimi",analogowymi barwami syntezatorów,w dalszej części tego kawałka kompozycja ta przechodzi w motoryczną ścianę basowych dźwięków,które stanowią muzyczny kręgosłup tej nietuzinkowej kompozycji - aż iskrzy tu od melodyjnych pasaży,podobnych do tych,które możemy podziwiać na klasycznych albumach Marka Bilińskiego - element przebojowości jest znakomitym urozmaiceniem tego albumu i świadczy o elastyczności Przemka Rudzia w meandrach muzyki elektronicznej.
Potwierdzeniem tych słów niech będzie utwór "Space civilizations" - jakaś Vangelisowa aura wisi nad początkiem tego utworu - nostalgia i zadumanie - a może interpretacja tejże muzyki to zaproszenie do penetrowania odległych cywilizacji,zamieszkałych w czeluściach kosmosu?
Z takim znakiem zapytania brniemy dalej przez ten wyjątkowy koncept album - wkraczamy w sekwencyjne klimaty za sprawą kawałka "Intellectronics",który będzie ucztą dla ortodoksyjnych wyznawców sekwencyjnej "Berlińskiej" el muzy.Jest to specyficzna wielowątkowa improwizacja el muzyczna,szybująca niczym zagubiony meteoryt w przestrzeni kosmicznej - rozedrgane ostinato miło łechce ucho słuchacza o wysublimowanych el gustach.Znakomicie rozplanowana dramaturgia tego utworu oraz bardzo interesujące aranżacyjne pomysły Rudzia w tym kawałku,robią wrażenie - tym bardziej,że twórca tej el muzy dysponował skromnym instrumentarium - dowód na to jak bardzo liczy się WYOBRAŻNIA w tworzeniu muzyki.
Niestety Przemek w tym utworze zbyt pośpiesznie podszedł do realizacji tego fragmentu - kompozycja,która się fantastycznie rozkręca,niestety wycisza się w najmniej pożądanym momencie - no cóż,to są moje subiektywne odczucia,które kolidują z wizją samego zainteresowanego czyli Przemka Rudzia.
W utworze "Prolegomena to omnipotence" Rudż porusza bardziej przyziemne el klimaty,przenosi nas na ziemskie tereny,robi się ambientowa - muzyczna mgła,jest to el muzyka z wtopionymi onirycznymi el pasażami,które stanowią dziwne tło w postaci......cykających świerszczy,szumu wiatru itp.Za sprawą kolejnej kompozycji "Phantomology" muzyka Przemka zaprowadza słuchacza do niebiańskiej krainy,jest to cudna el muzyczna nirvana.
Frapujące el dźwięki wprowadzają słuchacza w podobne klimaty,które prezentuje amerykański duet Craig Padilla&Skip Murphy na ich albumie "Phantasma" - znakomicie te tajemnicze dźwięki wpasowują się w dość skomplikowaną i wizjonierską tematykę książki naszego wybitnego pisarza s.f Stanisława Lema "Summa Techologiae".
Następny kawałek "Creations of worlds" to już odskocznia od tych minorowych klimatów - bujające,bardziej przyziemne el dźwięki przenoszą słuchacza w ostatni etap tego albumu,do kompozycji "Pasquinade on evolution".Niczym balsam na uszy el fana,wprowadza słuchacza wręcz w sielski stan,jest to swego rodzaju el muzyczny relaks i ukojenie,które zarazem jest dzięki wyobraźni kompozytora drogowskazem dla naszej ludzkiej rasy,a czy ta wizja ma choć odrobinę optymistycznych znaków? No cóż interpretacja należy już do słuchaczy tego albumu.


Mariusz Wójcik

« powrót