Scamall
A world behind the silence
rok wydania: 2009
Album rozpoczyna się poszarpanym, neurotycznym breakbeatem godnym Warp
Records, od razu przychodzą na myśl dzieła Aphex Twina (przede
wszystkim te z jego winylowych płyt EP). "Offline" nie jest jednak
najbardziej charakterystycznym fragmentem krążka, już raczej dynamiczną
introdukcją do płyty na wskroś zamyślonej, spowolnionej, praktycznie
pozbawionej beatów. Muzyka Scamalla wymyka się prostym klasyfikacjom, w
zasadzie jest to ponury, żelazisto-porowaty dark ambient, ale zarówno
ta kategoria jest zbyt szeroka, jak i twórczość Scamalla zbyt
niejednoznaczna i bogata. "Warts and all" przynosi charakterystycznie
rozedrganą nerwowość w bardziej "sekwencyjnym" planie głównym oraz
ponurą szarość deszczowego poranka w mrowiącym dalszym planie.
"Screaming Trees" to abstrakcyjna miniatura, w której można dosłuchać
się elementów najbardziej eksperymentalnego noise'u, ale "językiem
urzędowym" wciąż jest tutaj język ambientu, nadal najdonioślejszą rolę
pełnią mroczne struktury dźwiękowe ulegające autoreplikacji,
rozchodzące się niczym kręgi na czarnej wodzie. "Wrapped" oraz
"Vanishing Haze" to dark-ambientalne perełki, które mogłyby pochodzić z
repertuaru Briana Eno. Z kolei podczas słuchania dwóch ostatnich
impresji trudno nie pomyśleć: "Pete Namlook z pewnością chętnie wydałby
te utwory w barwach Fax Records" - "Bright" to genialny melanż
ambientalnych tekstur i przetworzonych odgłosów natury, przygotowany
nieco w duchu Geira Jenssena (zwłaszcza w okresie "Dropsonde"),
natomiast konkluzja albumu ma coś wspólnego z tajemniczą,
monochromatyczną eterycznością muzyki Tetsu Inoue, choć naturalnie w
obu przypadkach nie ma mowy o kopiowaniu cudzych patentów, a jedynie o
umiejętności wyczarowania specyficznej, niebywale odrealnionej a przy
tym fantastycznie "wizualizacjogennej" atmosfery. (Patrząc w ten
sposób, inne skojarzenia, które mogą spontanicznie przemknąć przez
myśl, to twórczość duetu Boddy/Carter, Jochema Paapa albo bezbeatowe
dzieła Steve'a Stolla.) Niewątpliwie trudna to płyta dla oddanych
miłośników "tradycyjnej" elektroniki sekwencyjnej, ba, nawet dla fanów
ambientu nie będzie to łatwy krążek; największy atut albumu to
niewątpliwie ten, że muzyka Scamalla wciąga od pierwszych sekund i
trzyma Słuchacza w napięciu do samego końca. Przy pomocy relatywnie
prostych środków wyrazu udało się artyście bez trudu zbudować własny
dźwiękowy świat, który nie przestaje fascynować. Aby to się udało,
trzeba być doprawdy utalentowanym malarzem dźwięków. Gorąco polecam.
Płytę można nabyć w sklepie
Generator.
Igor Wróblewski
« powrót