Konrad Kucz
Babie Lato
rok wydania: 1999
Jak się to zaczęło? Kucz wspomina: „Pod koniec lat 70-tych głównym źródłem informacji o muzyce była radiowa „Trójka". Słuchałem jej więc bardzo często i pewnego dnia trafiłem na audycję Jerzego Kordowicza, który prezentował najnowsze dokonania muzyków wykorzystujących elektroniczne instrumentarium. Nagrywałem te programy i słuchałem potem na okrągło. Najpierw zafascynował mnie Isao Tomita, potem Klaus Schulze i Tangerine Dream. Marzyłem o robieniu własnej muzyki. Słuchałem niemal non stop muzyki elektronicznej. Tak fanatycznie ich uwielbiałem, że gotowy byłem dla nich się pochlastać." A to było już niepokojące dla rodziców Konrada. Po maturze dostał od nich aby w końcu mógł się wyżyć komputer Atari a po zdaniu na studia (Konrad Kucz rocznik 1966, ukończył wydział grafiki warszawskiej ASP w pracowni prof. W.Winieckiego specjalizując się w grafice warsztatowej typu akwaforta, akwatinta, łączy również techniki druku ręcznego z technikami komputerowymi. Swoje koncerty oprawia plastycznie własnymi produkcjami), pierwszy syntezator Roland & Juno 2 który jak się okazało nie dawał jednak możliwości rejestrowania sekwencji. Na sekwenser Roland MSQ100, który jak na tamte czasy kosztował naprawdę sporo, zarobił za pierwszą chałturę (okładka na winyla Polskich Nagrań Richarda Straussa). Zaś za pieniądze zarobione na praktykach kupił sampler AKAI 612 (na małe dyskietki) i zaczęło się szaleństwo wgrywania bez opamiętania wszystkiego co się da! Już wtedy intrygowała go muzyka sakralna i zakonne klimaty ale sprzęt mógł nie wiele bo nie było magnetofonów DAT tylko DECK-i na które nagrywał tworzone w zaciszu domowym pierwsze kompozycje przy pomocy m.in. adaptera z którego zgrywał na żywca skrawki muzyki chóralnej Monteverdiego lub jego ulubionych madrygalistów. Początki to jednak industrial, muzyka intuicyjna, która nie wymagała dużych umiejętności gry na instrumentach i mógł ją robić laik. W tym klimacie odbył się sceniczny debiut Konrada, w którym miał swój udział oczywiście Artur Lasoń, znany ze swej pomocnej dłoni.18 listopada 1988 roku w warszawskim klubie PARK przy sporej publiczności (Konrad śmieje się że ma dużą rodzinę i wielu znajomych), dał ponad godzinny występ w stylu klasycznego dark industrialu spod znaku Laibach czy Throbbing Gristle. „Z czasem znużyło mnie jednak to hałaśliwe i mroczne granie. Zacząłem szukać czegoś, co dałoby wytchnienie i spokój." I tu wpadł na pomysł odkrywczego połączenia ilustracyjnej elektroniki z rodzimym folklorem. „Nigdy nie chciałem zawężać się do jednego stylu muzycznego. Działalność Józefa Skrzeka dała mi impuls do oderwania się od naśladowania innych i podjęcia próby stworzenia czegoś własnego. Ponieważ jeździłem dużo w góry, które zawsze kojarzyły mi się z czymś idealnym i nieosiągalnym, postanowiłem spróbować wpleść w elektronikę elementy folkloru podhalańskiego. Nie było to trudne, gdyż zarówno muzyka elektroniczna, jak i etniczna ma w sobie pewną transowość." Dodatkowe impulsy dały mu zagraniczne dokonania m.in Brian Eno i David Bowie w utworze Warsaw, który ujął go tym że tak fenomenalnie pochwycił klimat naszego góralskiego folkloru stając się wzorem jak te rzeczy interpretować. Także twórczość Szymanowskiego, Góreckiego, Kilara jak i kompozycje Vangelisa z Irene Papas na Odes stały się bezpośrednią inspiracją do zrealizowania muzyki z wplecionym folklorem. Dla el fanów folkor był trudny do przyjęcia a dla miłośników folk zaś syntezatory eliminowały tą muzykę z kręgu ich zainteresowań. Konrad porwał się więc z motyką na słońce i... wygrał. Ta płyta jest tego zdecydowanym przykładem. Jednak nie folklor góralski a mazowiecki jest podwaliną tego tytułu, który jest kontynuacją „Snów Polskich"(94) z tym, że z bogatszą aranżacją, dodaniem sekwencji i gitary elektrycznej.
Konrad wspomina: „To bardzo specyficzny okres. Właściwie pozytywny emocjonalnie. Nareszcie poczułem odrobinę czegoś co się określa jako poczucie względnej stabilizacji. To był ostatni moment kiedy jeszcze osiągałem takie głębokie stany odizolowania, takiego przyjemnego zapomnienia się w fantazjach. Właśnie wtedy pojawiło się kilka nowych urządzeń KORG MS10 i MS20. Na nich robiłem sekwencje i ciepłe solówki. Miałem jeszcze KORGA POLY SIX którego arpeggiator fenomenalnie wytwarzał mi te tapety ambientowe niemal we wszystkich utworach. To fenomenalny instrument. Wówczas żyłem jeszcze planami realizacji projektów ethno-ambientowych. Jak wielokrotnie już pisałem zrealizowanie najprostszych pomysłów często stwarza ogrom problemów. Wszystko wymaga nakładów finansowych. Chciałem wykorzystać grę ludowych artystów. Nawet jeśli się takowych znalazło to nikt za darmo nie zagra. Trzeba takiego delikwenta przywieść, opłacić studio, dać nocleg itp. Te wstawki pochodzą z archiwów Polskich Nagrań. Był moment że firma gotowa była zainwestować w projekt ale nagle zmienił się szef i wszystko szlag trafił. Zostały więc nagrania. To tych taśm ludowych dogrywałem muzykę. Tak więc pozostało to w fazie demo. Dziwnie się tego teraz słucha - ni to New Age ni to Eno'wski ambient i ten sekwenser na końcu. Dziś bym nie potrafił zrobić takiej muzyki. Część z tych kompozycji bez ludowych wstawek akustycznych poszło do Paris Music na ilustrowanie filmów. Niech sobie trochę zarobią. Taki jest los niszowej muzyki w dzisiejszych czasach..."
Mam dwie wersje tej płyty. Dłuższa, ponad godzinna zawiera m.in. trzy dodatkowe kompozycje, prawie dwukrotnie dłuższe wersje „Gorące Babie Lato 1" i „Wiśniowy sad Antoniego", dwie inne niż na wersji krótszej „folkowe" impresje, a zarazem zredukowany do niecałych dwóch minut, prawdopodobnie pierwotny szkielet kompozycji „Świt nad jeziorem Lipczynek". Jednak to recenzji wybrałem bardziej zwartą według mnie w przekazie, wersję krótszą.
Odległe pastelowe pejzaże malowane pociągnięciami klawiatury. Znowu Kucza czarowanie narkotyczną muzyką. Ten minimalizm tworzy mimo ascezy wielobarwną tkaninę rozpościerającą słuchaczowi wielce miłą dla ucha nastrojowość. „Gorące babie lato" to tęskne, zadumane dźwięki iskrzące się wstawką syntezatora określającego tą porę roku jako przyciągającą nasze wspomnienia a końcowy przelewający się dźwięk jest jak refleks słońca odbitego na zdjęciach...„Pobłogosław Panie" - błogie, miękkie granie z wplecionym świetnie ludowym zaśpiewem i grą skrzypek zza przypiecka. Tu więc dobitnie Kucz realizuje swój projekt ethno ambientu przepięknie wsparty dodaniem sekcji smyczków nadających kompozycji czegoś wzniosłego. Kolejne barwy syntezatorów wspomagają niesamowite, relaksacyjno zadumane wrażenia niesione przez ten utwór. Kolejna klasyczna pozycja folklorystyczna „Drzemał Jasiek przy strumyku" to piękna impresja z szumem strumyka i wpleceniem skocznego, ludowego tańca. No i zaczyna się nie zgadzać z programem na okładce kolejność utworów jako że trzeci jest Folk 7 który jest w trackliście szósty, co burzy kolejność ale najbardziej zaskakującą nieścisłość wprowadza utwór siódmy mający mieć 6.37 a w rzeczywistości trwający 8.29 -ale nie to jest tu istotne. Kucz umieścił dwie, krótkie muzyczne dygresje, które nazwał Folk 6 i 7 .Szóstka to trele ptaków wplecione w typowo ludową melodię poprowadzona ciekawą, ciepłą barwą syntezatora. Siódemka znowu świergoty ale z dodaniem świerszczy i kolejna wariacja wesołej piosnki z mazowieckich przyzb. „Wiśniowy sad Antoniego" bardzo enowski początek z brzmień przypominających gitarę, minimalistyczne rozwinięcie, rozmarzony, miły klimat letniego lenistwa. Prawie czuć te owocowe drzewa przepuszczające zza konarów żar słońca a kolejne dźwięki nadają całości metafizycznej głębi opowieści o tym jak cudowna potrafi być każda chwila w obcowaniu z przyrodą. „Świt nad jeziorem Lipczynek" oparto również na odgłosach fauny z pozostającą na odleglejszym planie kolejną transpozycją ludowej melodii granej niezwykle ciepłą barwą. Dziwny jak na nurt ambientowy minimalizm bo promieniujący radością i kojącym spokojem co jak na zamierzenia tego gatunku posługującego się zimnymi dronami tworzy oryginalne ukazanie tego stylu. Z tym, że druga część tego utworu przechodzi w typowe ambientowe granie pełne dysonansów i dźwiękowych plam tyle, że bogatych w wzajemne przenikania. „W gorących promieniach zachodzącego słońca" właściwie sam tytuł zwięźle streszcza całość utworu. Moja ulubiona kompozycja na tym krążku z pięknymi wstawkami tworzącymi fenomenalny klimat iluminacji. „Wiosenny Powiew" -zadumana, zwiewna atmosfera przypominająca soundtrack do...hollywodzkiej romantycznej opowieści. Poprowadzenie tej kompozycji idealnie wpasowuje się w konwencję tych obrazów. Gdyby ktoś Kuczowi zaproponował miejsce tamże obok Kaczmarka to kto wie...."Gorące Babie Lato 2" kolejne odgłosy żywych stworzeń i szemranie strumyka...kolejne tęskne dźwięki a wszystko zaskakująco wsparte progrockową w brzmieniu gitarą elektryczną dodającą całemu obrazkowi odrobinę psychodelii. Słońce mruga do nas ciepłem, my na łące mrużymy oczy wylegując się w jego cieple i marzymy a właściwie kontemplujemy tą przemijającą przewspaniałą chwilę zapętloną dodatkowo dodaną sekwencją. Wirujące takty nadają tej próbie przełożenia na język muzyki tego co mogą poczuć nasze zmysły wzroku i dotyku dodatkowego splendoru. Tak obrazowe kompozycje to naprawdę rzadkość.
Niech sam Konrad oceni tą płytę: „Ta płyta kończyła pewien okres w moim życiu. Okres kontemplacji i bujania w obłokach. Potem przyszedł czas na radykalne zmiany które były bardzo potrzebne. Zaczął się okres Futra. Może kiedyś wrócę do tych projektów żeby zrealizować je od nowa z folk muzykami. Ale z mojej praktyki wiem już że na ich twórczy udział nie mogę liczyć. Wszystko trzeba rozpisać na nuty i kazać zagrać. To niezmierna rzadkość trafić na osobowość twórczą wśród muzyków folk. Ale się zdarzają. Z pewnością definitywnie odrzucam łączenie techno bitów i w ogóle bitów, agresywnej elektroniki. To nie ma przyszłości, to się gryzie. Myślę że tylko dyskretne łączenie syntetyka z akustyką ma sens. Zawsze wzorem będzie w tym względzie Vangelis."
Wierzcie mi, jeśli nic nie macie Kucza to sięgnijcie przynajmniej po tą pozycję. Według mnie najciekawszy album w jego dorobku. Wystarczy napisać do Konrada na
konrad@kucz.net i dograć z nim szczegóły. (9.11/10)
1.Gorące babie lato 1-6.18
2.Pobłogosław Panie-4.59
3.Drzemał Jasiek przy strumyku-2.27
4.Folk 7-1.31
5.Wiśniowy sad Antoniego-3.19
6.Świt nad jeziorem Lipczynek-6.11
7.W gorących promieniach zachodzącego słońca-8.29
8.Folk 6-1.23
9.Wiosenny posiew-3.11
10.Gorące babie lato 2-10.09
Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 10spawngamer
« powrót