muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Dave Brewer, Conrad Gibbons, Jarosław Degórski - Live Koncert Jelenia Góra 2004

Dave Brewer, Conrad Gibbons, Jarosław Degórski

Live Koncert Jelenia Góra 2004

rok wydania: 2004

Zapisy koncertów to gratka dla słuchaczy, dla niektórych jedyna możliwość retrospekcji muzycznych. Ricochet Gathering w Jeleniej Górze był muzycznym wydarzeniem roku 2004.
Muzycy spontanicznie grali na "żywo", swoje pomysły przelewali na klawiaturę syntezatorów... efekt...? Niezapomniany.

Jednym z takich koncertów, który odbył się 11.09.2004 (Ricochet Gathering był jednym wielkim koncertem) to występ trójki kompozytorów: Dave Brewera z USA, Conrad Gibbons z Irlandii oraz Jarosława Degórskiego z Polski. Koncert dzięki uprzejmości Jarosława Degórskiego zagościł w domach miłośników muzyki elektronicznej.

Muzyka grana improwizacyjnie przez muzyków, którzy wcześniej ze soba nie współpracowali jest niezwykła. Składająca się z 5 części suita to początkowo spokojne dźwięki "pianina" lekki podkład sekwencerowy "berliński", kosmiczny w swym wyrazie, solówka dodająca uroku, zaostrza apetyt na ciąg dalszy.
Wyciszenie chwilowo pozorne to tylko wstęp do szaleńczej pogoni sekwencerów, dźwięków nabiera mocy "szkoły berlińskiej", agresywności. Trzecia część suity wnosi uspokojenie, wyciszenie, kosmiczny klimat i te tańce palców po klawiszach... coś wspaniałego.
Czwarta część gdzie "za sterem usiadł" Jarosław Degórski, charakterystyczne sekwencje połączone z kosmicznymi dźwiękami... zawodzące nuty, każdy z kompozytorów tworzy własną pełną przeżyć muzykę, wzajemne nagromadzenie pomysłów mogłoby się wydawac meczące... nic bardziej mylnego. Muzyka otacza Nas i porywa bez reszty.
Wieńcząca album kompozycja... przesiąknięta duchem lat 70 (jak i cały krążek) sekwencyjna, pianino, dźwięki wędrujące, solóweczka na koniec.

Występ był niezapomniany, nieczęsto się tak zdarza, aby trzech artystów wczesniej nie znających się, na jednej scenie dało taką dawkę mocnej, klimatycznej, porywającej muzyki.
Koncert zagrany popisowo, zagrany improwizacyjnie na żywo, trzy różne osobowości...


Oto fragment relacji Jarosława Degórskiego:

"..... Ponieważ Dawe miał robić solówki, Conrad niezbyt miał na czym grać  brak arpegiów, które się wysypały) obaj mi mówią że to ja mam tworzyć tło utworów, dawać ręcznie linię basów,  jakiś efekty itp. I na dodatek twierdzą że mają do mnie całkowite zaufanie i że spoko na bank sobie poradzę ....No i zaczeła się całkowita improwizacja .

 Dawe jako pierwszy  zaczął coś mieszć, (oczywiście jakiś swój motyw) ja włączyłem się po chwili kiedy wyczułem muzę a ostatni doszedł Conrad.....

 ......Skończyliśmy pierwszy utwór i .... posypały się brawa.
Nie chwaląc się ale byliśmy tego dnia jedną z 2 „kapel" które na koncercie bisowały. Po za tym nasza muzyka była grana na żywo (jest to obecnie bardzo silny trend w tym gatunku) i to się po prostu czuło, publiczność wiedziała że gramy naprawdę dla niej i nie ma tutaj żadnego półplejbeku. Sekwenzerów , mini Disców itp.
Po prostu tworzyliśmy prawdziwą rzeczywistą muzę, która jest nie do powtórzenia..."


Słowa nie sa w stanie przelać dzwięków na papier.
Gorąco polecam

Yaroo

 

 

 




Yaroo

« powrót