Adam Certamen Bownik
Olympus Mons
rok wydania: 1998
Adam Bownik urodził w 1972 roku w Lublinie. W dzieciństwie fascynowała go muzyka elektroniczna, którą słyszał w różnych programach popularno-naukowych jak „Kwant" czy „Sonda". Pewnego dnia ojciec kupił mu używany magnetofon szpulowy. Chcąc go przetestować nagrywał fragmenty filmu dokumentalnego „Jedwabny szlak" z muzyką Kitaro. Zafascynował się wtedy na tyle el muzyką, że od tego czasu wciąż marzył o jej tworzeniu.
W 1990 roku powstał zespół Certamen grający wspólnie do 1995 roku. W składzie obok Bownika, znaleźli się koledzy mieszkający w tym samym bloku. Próby odbywały się w kaplicy kościelnej, co sprawiało duży kłopot licznym grupom oazowym mającym swoje spotkania w salkach obok. Często odwiedzali ich nawet żeby zasugerować żeby perkusja grała ciszej. W zespole tym Bownik był wokalistą i grał właśnie na owej perkusji. Pisał też teksty oraz tworzył muzykę. To co tworzyli to był death metal, bardzo popularny w tamtych czasach, przez co grupa dużo koncertowała m.in. w Lubelskim Domu Kolejarza.
Po rozpadzie zespołu spowodowanym ogólnym brakiem zainteresowania członków zespołu muzyką metalową, Bownik zapragnął zrealizować chęć tworzenia muzyki elektronicznej. Grając w kapeli i nie mając jeszcze komputera kupił książkę o tworzeniu muzyki na „pececie". Zdecydował się na zakup takiego sprzętu. Marzenia w końcu po części zostały zrealizowane, kiedy dokupił później kartę dźwiękową Sound Blaster AWE 32. Jednak marzeniem ciągle było komponowanie za pomocą syntezatorów. Uciułał w końcu pieniądze na klawisze, które posiada do dzisiaj. Pozostawił sobie po wcześniejszych czasach jako pseudonim nazwę „Certamen". Wena twórcza tego artysty może przerażać. W 10 lat wydał oszałamiającą ilość 54 albumów (ostatnio statystyka oscyluje przy 2 płytach rocznie) ale jak twierdzi stara się aby ilość przechodziła w jakość. Są pewne zasady, które sobie wyznaczył i których przestrzega w trakcie komponowania: Brzmienia instrumentów mają być oryginalne a nie kopiowane z najlepszych płyt TD. Każda kompozycja musi zawierać też pewną linię melodyczną. Certamen mówi: „poza tymi zasadami nie ma innych reguł, którymi kieruję się przy tworzeniu muzyki. Niekiedy mam gotową wizje danego utworu i staram się ją urealnić. Dotyczy ona nastroju, dynamiki, barw, ilości instrumentów, często pomocny okazuje się wcześniej wymyślony tytuł utworu. Siadam wtedy za klawiaturami i szukam melodii i harmonii odpowiadających wytyczonym wcześniej założeniom. Nie używam software'owych syntezatorów (powoli myślą) ani gotowych sampli. Chętnie pozbyłbym się też komputera, ale nie ma nic lepszego niż programowy sekwenser, efekty w karcie dźwiękowej oraz cyfrowa obróbka dźwięku. Cyfrowe studio w komputerze to rzecz rewelacyjna, lecz generowanie dźwięku to według mnie to wyłącznie domena syntezatorów. Komponowanie muzyki elektronicznej jest dla mnie czystym hobby, receptą na odzyskiwanie równowagi i sposobem na miłe spędzenie czasu, jest też swoistą psychoterapią, możliwością wniknięcia głęboko w siebie a jednocześnie sięgnięcia granic kosmosu. Trudno określić generalnie styl w którym tworzę. Mimo, że w większości moich utworów słychać echa szkoły berlińskiej to jednak nie chce ograniczać się i zamykać w takiej klatce swojej twórczości. Lubię eksperymentować i wprowadzać do mojej muzyki nowe elementy często może zaskakujące słuchacza a to już dotyczy przekraczania pewnych barier rytmicznych melodycznych i harmonicznych jakie nakłada dany nurt muzyczny".
Utwory jego prezentowane były w III programie PR, lubelskiego radia „Centrum" oraz rzeszowskiego radia VOX a Estrada i Studio (5/2000) opublikowała fragment utworu „Sonabilis" w dziale "Przyślij nam swoje demo". Dużym sukcesem jest współpraca z niemiecką oficyną Syn Gate specjalizującą się w berlińskich klimatach w której ukazało się profesjonalnie wydanych kilka tytułów z bogatej dyskografii Certamena. Udziały w koncertach świadczą o jego możliwościach i chęciach prezentacji swej muzyki na żywo (koncert w liceum im. Stanisława Staszica w Lublinie 2001, Koncert w winiarni „U Dyszona" w Lublinie 2002, Koncert w Elmanii w audycji El_visa 2003). Muzyka jego została także wykorzystana w dwóch reportażach Krzysztofda Kalukina „:...A po sztormie nastąpi cisza" oraz w materiale filmowym o sytuacji polskich rybaków po wejściu Polski do UE.
Swoistym odpryskiem jest tworzenie wraz z Piotrem „el_visem" Lenartem muzyki darkwave electro do mrocznych tekstów Marcina „BenefitY" Sysy. W życiu prywatnym Bownik jest doktorem nauk biologicznych i pracuje na uczelni w Lublinie w Katedrze Fizjologii i Toksykologii jako adiunkt.
„Wszechpoczątek". Mamy tu doczynienia z muzyką sięgającą do mrocznych klimatów opuszczonej stacji kosmicznej ala Aliens gdzie świdrujący dźwięk generatora przenicowują odrętwiające, przerażające podkłady. Dark ambientowy klimat wspomaga zbasowiony wokoder przypominający głos co najmniej Lucyfera „i stała się światłość". Nawiązuje więc Certamen do religii tak mocno obecnej w jego twórczości, że poświęcał jej całe płyty ( np. „Apokalipsa"). Jednak początek wszechrzeczy w wydaniu Certamena co ciekawe, od strony muzycznej kojarzy się bardziej z techniką, (odgłosy) niźli z duchowością i owe dość frustrujące dźwięki budzą strach a nie radość z powstawania. Czyżby autor upatrywał w owym wszechpoczątku zaczątek zła?
„Do gwiazd". Szybki loop, basowe wtrącenie i pojawia się technoidalny podkład. Trochę to infantylnie brzmi jak na dzisiejsze czasy i możliwości dzisiejszych urządzeń ale ogólnie jest to ładna, zdynamizowana melodia pełna smaczków -ozdobników. Akcenty są rozłożone właściwie np. w odpowiednim momencie pojawia się syntezatorowe solo. Do gwiazd mkniemy odważnie, bez strachu przed nieznanym, pełni nadziei na nowe ciekawe odkrycia.
„Endless voyage". Najdłuższy na płycie utwór rozpoczyna przenikliwy dźwięk telefonu wsparty zwokoderyzowanym damskim głosem i zapowiedź tematu w wykonaniu samego autora. Wpadamy w sekwencję odzwierciedlającą ową wędrówkę przez kosmiczne przestrzenie rozciągające się bez końca. Ładnie przyprawiona o ozdobniki snuje się w miłych dla uchach miękkich dźwiękach. Gdzieś od połowy utworu Certamen pozwala sobie na intrygujące solówki ciekawie wkomponywujące się w całość. Znów brzęczący telefon z tarczą przerywający melodię świadczy, że mieliśmy prawdopodobnie do czynienia ze snem...
„Sad eyes". Stonowane brzmienia, wyciszona aranżacja i delikatna, zapętlona melodia. Takie są smutne oczy według Certamena. Burzy to początkowe wrażenie linearności w opowieści kolejnych tematów tej płyty. Zamiast płyty koncepcyjnej mamy więc zlepek różnych opowieści.
„Powitanie morza". Szum morza wprowadza nas w tą bardzo piękna kompozycję złożoną z pastelowych, uduchowionych barw wspartych brzmieniami orkiestrowymi. Powabny czar melodii pozostaje na długo w pamięci.
„Olympus Mons". Tytułowa kompozycja sięga do czarownych lat siedemdziesiątych gdy elektronika wspaniale brzmiała na analogowych instrumentach. Zdecydowanie utwór o konotacjach ze szkoły berlińskiej z linią melodyczną naśladujący z powodzeniem brzmienia Tangerine Dream.
Akurat ta płyta Certemena urzeka albowiem na pozostałych pozycjach jest jak najbardziej ciekawie ale tu mocą tego tytułu jest różnorodność stylów gdzie pozostałe krążki opierają się prawie w 100 procentach na Berliner Schule. Każdy na tym krążku odnajdzie coś dla siebie i na pewno nie zawiedzie się. (8.16/10)
1.Wszechpoczątek - 5.13
2.Do gwiazd -7.50
3.Endless voyage- 14.01
4.Sad eyes -3.57
5.Powitanie morza -7.02
6.Olympus Mons -8.56
spawngamer
« powrót