muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Neuron Gates - Out from the Minds

Neuron Gates

Out from the Minds

rok wydania: 2000

Urodzony w Gdańsku Dariusz Stawicki w wieku siedmiu lat rozpoczął edukację w szkole muzycznej I stopnia w klasie fortepianu. Po jej ukończeniu kontynuował naukę muzyczną przez kolejne dwa lata. Jak wspomina: „El muzyka ale była mi bliska od połowy szkoły podstawowej. Już w szkole muzycznej nie lubiłem grać wszystkich tych dziwnych rzeczy więc szukałem czegoś innego i tak dokopałem się el muzy". Zainspirowany klasyczną odmianą elektroniki postanowił stworzyć własny projekt muzyczny. Tak oto w 1997 roku razem z Dominikiem Markiewiczem założył duet Neuron Gates. W ciągu trzech lat spotkań na próbach narodziły się pomysły, z których część posłużyła jako tło muzyczne w programach i reklamach regionalnej stacji telewizyjnej TVG oraz PTK 1 i PTK 2 oraz jako prezentacje multimedialne na 3 CD. W 2000 roku zdecydowali się na wydanie debiutanckiego krążka. "Jeżeli chodzi o nazwę płyty to wymyśliliśmy ją tak (Out From The Minds -przyp. aut.) ponieważ muzyka płynęła z wnętrza naszych myśli to tak dokładnie ją nazwaliśmy". Dariusz wspomina: „Ta płyta powstawała w bardzo prymitywnych warunkach. Dziś śmieje się, że w ogóle dałem radę ją wydać! Sporo nagrywaliśmy u Dominika na działce i u mnie w domu. Powstała bez żadnego profesjonalnego a nawet półprofesjonalnego miksu nie wspominając o odsłuchach czy nawet słuchawkach...Kolega elektronik przerobił mikser bo miał wejścia gramofonowe a ja potrzebowałem wejść liniowych na syntezatory...Prawda jest taka że bardzo chcieliśmy nagrać płytę a jak się chce to nawet sprzęt nie stoi na przeszkodzie! Jedynie postprodukcja czyli prosty mastering był robiony na nieco ambitniejszym sprzęcie. Ale choć uważam, że wiele w nim niedociągnięć to był moim pierwszym i bardzo dla mnie ważnym projektem".
W maju 2001 roku Dominik wycofał się ze wspólnego projektu, jak mówi Darek miał inny pomysł na życie ale obaj do dziś są zaprzyjaźnieni. Nie umniejszając roli Markiewicza którego kompozycją jest Jan a Thinker i Dream Fly to częściowo jego pomysły, rzeczywistym Spiritus Movens przedsięwzięcia był Dariusz Stawicki. Nazwa pozostała jego własnością z tym, że Darek z czasem związał się z jednym z trójmiejskich klubów GGOG i tak powstał projekt Dhuna. Live acty Dhuny odbyły się m.in. w Zionie (Stocznia Gdańska), na festiwalu Moondalla oraz w Uśmiechu (plaża Gdańsk-Brzeźno). Dhuna to projekt, zwrócony w kierunku alternatywnej muzyki klubowej, spokojny chillout z wokalami Heleny Janek oraz pulsujący goa trance. „Postawiłem tą muzyką kolejny krok do przodu. Myślę, że dopiero odpowiedni duch i połączenie które daje psytrance czy chillout dopełniają pełnię relaksu przy el muzyce trance". Powstaje właśnie album w duchu chillout z wokalami i uzupełniony żywymi bębnami, gongami i ogólnie z dużą zawartością brzmień wschodu Prawdopodobnie zostanie wydany jako The Return i jest już nawet gotowa okładka. Miałem też okazję wysłuchać dwa utwory będące w fazie obróbki ( brzmią interesująco).
Ale to nie koniec. Stawicki nigdy nie zamierzał zarzucić Neuron Gates, zawsze tliły się pomysły, przeszkodą był jednak brak sprzętu. Pracuje obecnie już od dłuższego czasu nad muzyką do jednego z większych oceanariów, którą po dużym koncercie na rzecz tego parku wodnego zamierza wydać pod szyldem Neuron Gates. Co intrygujące, muzyka ma mieć oblicze ambientu! Obydwie płyty ujrzą światło dzienne w tym roku na przełomie lipca i sierpnia. Od dwóch lat Stawicki mieszka w Manchesterze i za zarobione tam pieniądze wyposażył w Polsce własne studio nagraniowe które wciąż rozbudowuje tak aby kolejne płyty były już tylko jego produkcji. Przeszkodą jest jednak odległość ale w czerwcu na dłuższy czas ma zamiar wrócić do Polski, skończyć materiał, pojeździć trochę zagranicę z koncertami i zrobić duży koncert w Gdańsku z oprawą w postaci baletu na wodzie, laserów i wielkiej grafiki -jest już po wstępnych rozmowach na ten temat.
Wracając do Out From The Minds. „Inspiracji było wiele myślę jednak, że najważniejszą było same życie i to co się działo wokół mnie- tam zawsze szukam inspiracji". Rzeczywiście, powstanie tego tytułu ma bardzo osobiste, intymne podłoże.„Ta płyta to same wspomnienia,
piękne wspomnienia, zwłaszcza Via Saluzzo, kawałek od którego wszystko się zaczęło; moja przygoda z el muzą, spotkanie z Dominikiem itd. Wróciłem wtedy, w 1997 roku, z Włoch gdzie pojechałem za swoją ukochaną dziewczyną, Magdą, z którą spędziłem kilka lat swego życia nie znając jej adresu ani telefonu...Po burzliwym związku załatwiłem nam pracę, ona pojechała pierwsza ja miałem dojechać za 2 miesiące a ona poznała jakiegoś Włocha i z nim uciekła a ja wariat pojechałem za nią w świat...Wróciłem z niczym albo inaczej z bagażem doświadczeń
i przelałem to na muzykę..." Osobiste przeżycia spowodowały, że samo życie tworzyło tytuły i muzykę. Trzy utwory jako zarysy i pomysły powstały jeszcze przed rozstaniem z dziewczyną; Vega, Via Saluzzo i Electric Road.
„Natomiast od strony muzycznej na pewno wielu z twórców muzyki el których słucham gdzieś przenikało przez to co robię, ale
wiesz nigdy nie starałem się naśladować brzmień z innych wykonawców".
Inspiracją do Vegi był film „Contact" Roberta Zemeckisa gdzie owa gwiazda ma podstawowe znaczenie dla akcji filmu. I mamy tu typowo kosmiczne, zapętlone dźwięki roztaczające wizje nieziemskich kreacji z niewielka ilością wstawek bardziej skupiony na otoczeniu słuchacza szczelną otuliną harmonicznych dźwięków.
"Alien powstał kiedy dowiedziałem się, że moja była poznała jakiegoś faceta". Mroźny wiatr i nerwowy podkład z mocno zaakcentowaną sekcją rytmiczną i wiodącą barwą syntezatora przypominającą z resztą składników kompozycje JMJ. Krótki utwór, gwałtownie wyciszony z wyraźnym upustem za pomocą głośnej muzyki żalu i złych emocji.
Electric Road powstał kiedy Sawicki pracował w salonie Opla jako sprzedawca samochodów jako miłą melodię do jazdy samochodem dlatego słychać na początku odpalanie samochodu. Sposobem poprowadzenia melodii i aranżacji mocno przypomina mi pierwszą kompozycję a wplecenie sampli hamowania samochodu i przejeżdżającego samochodu wzmaga atmosferę podróży gdzie słyszałbym nawet pokłosie (wstawka bębnów) Drive Inn Schulze'a i Bloss'a.
Fly „Tak sobie powiedziałem: leć więcej już nie mogę zrobić..." Ten utwór pokazuje nam zupełnie nowe oblicze Neuron Gates, które okazuje się wielowarstwowym nagromadzeniem różnych stylów. Przepiękna, nas swój sposób wyciszona kompozycja operująca spokojnym rytmem prezentuje duży talent aranżacyjny muzyków którzy w niebanalny sposób budują świetny klimat. Równomierne uderzenia podkładu z wplecioną, powtarzaną frazą muzyczną i pełnym mocy biciem bębnów ociera się o patos a'la Vangelis.
„Jan to dedykacja dla taty Dominika za wsparcie i wiarę w nas". Ciepła, pogodna kompozycja oparta na pracy keyboardu z minimalną ilością wtrętów po chwili rozwija się w ładną, głośną melodię opartą na sekcji rytmicznej. Ten zabieg powtarzany jest ponownie i tworzy jakby zwrotkę i powtarzany refren.
Via Saluzzo (Dla Ciebie). Intymne, nastrojowe otwarcie oparte na wysokich dźwiękach, roztacza nad całym utworem nie nachalną, spokojną prawie relaksacyjną atmosferę z dodanym jako dynamiczniejszy akcent automatem perkusyjnym.
„Freedom - zrzuciłem z siebie bagaż i poczułem się lepiej". Mylący spokój pierwszych taktów przeradza się w potok, kaskadę dźwięków spontanicznie wydobywanych spod klawiszy syntezatorów. Tak jak przystało na radość z wolności.
„Thinker- bo jednak zawsze cos zostaje w myślach..."Subtelna melodia nieśmiało snuje się z głośników. Nostalgia i zaduma wymieszana z pewnym rodzajem smutku. Wyeksponowany fortepian i barwa przypominająca ksylofon. Piękna, krucha melodia.
Sonearly to ciekawa zabawa słowem. Chodziło o So Nearly czyli tak blisko, ale ponieważ Dariusz jest wcześniakiem, który leżał miesiąc w inkubatorze specjalnie popełnił błąd. Tu mam bardzo mocne skojarzenia z Vangelisem z Rydwanów Ognia ale Darek stwierdza, że to przypadek ot, ten sam sprzęt to i podobieństwa. Kolejny zadumany landszaft utkany z ciekawych dźwięków.
„Dream Fly to opowieść o tym jak jechałem pociągiem do Włoch i myślami byłem daleko od realnego świata.". Słychać tu ponownie smutek i rozmyślania artysty udźwiękowione za pomocą sampli monotonnych uderzeń kół jadącego pociągu i melodii przekazującej stan ducha artysty.
"Friends do dedykacja dla wszystkich przyjaciół za to ze w nas wierzą i że chcą słuchać tego co robię i robiliśmy razem z Dodo". Świetne, pełne werwy zakończenie rozładowujące otępiałą, prawie ponurą atmosferę tego krążka. Pogodne dźwięki każą nam z nadzieją patrzeć w przyszłość, bo czas najlepiej leczy rany!
Świetna płyta robiona w chałupniczych warunkach wskazująca, że przykre wydarzenia z życia implikują powstawanie ciekawych ich prób okiełznania w duszy i umyśle poprzez artystyczne formy wyrazu. Cieszę się, że projekt będzie miał ciąg dalszy.(8.87/10)
Jeśli ktoś chciałby poznać muzykę Dariusza Stawickiego niech pisze na: daro.s@wp.pl 

1.Vega-6.21
2.Alien-2.51
3.Electric Road-3.16
4.Fly -3.00
5.Jan-4.11
6.Via Saluzzo( Dla Ciebie)-3.18
7.Freedom -2.39
8.Thinker-3.11
9.Sonearly -3.18
10.Dream Fly-4.22
11.Friends-2.50

Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 12


spawngamer

« powrót