Józef Skrzek
Pamiętnik Karoliny
rok wydania: 1979
Urodził się 2 lipca 1948 roku na Śląsku w Michałkowicach w rodzinie górniczej. Ojciec był sztygarem w kopalni a mama zajmowała się domem. Skrzek ze wzruszeniem wspomina jej poczynania aby swą trójkę dzieci wychować w niebanalny sposób ( siostra odnosiła sukcesy w łyżwiarstwie, brat to także znany muzyk). Instrumenty poznawał jako dziecko, za sprawą wujka, który przed wojną miał szkołę muzyczną. Tak naprawdę jednak muzykę w jego życie wprowadziła właśnie mama. Mówiła, że muzyka jest sztuką piękna. To dzięki niej od najmłodszych lat pobierał lekcje gry na fortepianie i uczęszczał do szkoły muzycznej. Józef Skrzek wspomina, że kształtowały go dwa kręgi kulturowe, a on ciągle musiał wykonywać "skoki". Jeden świat to było podwórko w Michałkowicach, a drugi, zupełnie odrębny, miał w szkole muzycznej. Od dziecka, dzięki mamie, poznawał śląskie melodie. „Jestem najlepszym dowodem na to, że dziecko powinno pić mleko i słuchać kołysanek. To początek natchnienia, w szczęśliwym, pełnym muzyki, plastyki i świata wyobraźni dzieciństwie" - stwierdza Skrzek. Potem przyszło olśnienie związane z rockiem. W 1967 ukończył Średnią Szkołę Muzyczną im. Mieczysława Karłowicza w Katowicach w klasie fortepianu (drugi instrument - skrzypce). Po dyplomie przez moment studiował na Akademii Muzycznej w Katowicach Podczas studiów przez kilka semestrów poznawał tajniki techniki gry na organach. Miał ciągle kłopoty z nauczycielami i dziekanem. Traktowano go jako buntownika, który "miga się" od nauki, ma za nic "porządną" muzykę a słucha podejrzanego jazzu i hard rocka. Jednak śmierć ojca zmusiła go do przerwania studiów i zarobkowania na scenie gdyż młodsze rodzeństwo jeszcze się uczyło. W 1969 rozpoczął swoją karierę od tria Mariolaine & Swinging Soul Corporation, które towarzyszyło wokalistce z Indonezji Mariolaine. Następne były grupy śląskie Ślężanie i Ametysty. Znał chłopców z zespołu Breakout, Tadeusza Nalepę i dlatego na początku 1970 został stałym członkiem zespołu Breakout, gdzie grał na pianinie, gitarze basowej oraz śpiewał. Wraz z zespołem nagrał płytę „70a"(70). Po kłótni z Józefem Hajdaszem, podczas meczu piłkarskiego, opuścił zespół w grudniu 1970. W międzyczasie współpracuje z Partitą przy albumie "Jesienią, zimą, latem" (71) by wreszcie po powrocie na Śląsk, założyć swój własny zespół nazwany Silesian Blues Band. Spośród kumpli wybrał greckiego imigranta ( po faszystowskim przewrocie w Grecji w 1968 roku wiele greckich rodzin o lewicowych poglądach osiedliło się w Polsce) mieszkającego w katowickich Koszutkach, Anthimosa Apostolisa (gitara) i pracującego w radiowęźle, a wieczorami grywającego koncerty Jerzego Piotrowskiego (perkusja). Próbami przez kilka miesięcy zamęczali kilka sprzątaczek w klubie Pyrlik, potem w innych miejscach. Na koniec wylądowali w rodzinnym domu Skrzeka. Ćwiczyli w piwnicy, na kilku metrach, obok pieca i węgla. Tam zobaczył ich znany manager Franciszek Walicki, promujący wtedy Niemena. Dzięki temu pod koniec 1971 roku otrzymali propozycję grania właśnie z Czesławem Niemenem gdy ten tworzył swoistą supergrupę zwaną „Grupą Niemen" na potrzeby kontraktu z koncernem CBS. Współpracowali do 1973 roku przy płytach „Strange Is This World"(72), „Requiem dla Van Gogha"(72), „Marionetki"(73), „Ode to Venus"(73) do momentu gdy poróżnili się przez menedżerskie przepychanki. Po latach ponownie się zakolegowali mieli nawet razem wystąpić podczas koncertu Petersburskiego ale śmierć Niemena to przekreśliła. W 1974 roku zespół rozpoczął swój nowy rozdział jako SBB (Szukaj, Burz,Buduj). Grupa zademonstrowała swą debiutancką płytą z 1974 roku nową formułę muzyki uniwersalnej, łączenia słowiańskiej romantyki z dynamiką rocka. „Nikt za "żelazną kurtyną" nie chciał wierzyć, że my z Polski" wspomina Skrzek. Zespół bowiem stał się wielkim ewenementem odnosząc sukcesy na zachodzie Europy i jeszcze dziś ich płyta „Memento" na nowojorskiej liście uznawana jest za jedną z najlepszych płyt w historii rocka progresywnego. „Jedyna ze wschodniej Europy" - zapewnia Skrzek. Zespół miał wyruszyć na tournee po USA ale nastąpiło zmęczenie materiału. Po nagraniu płyty "Memento", pod koniec 1980 roku postanowili się rozejść - byli już zmęczeni. „Bez awantur, pretensji. Po prostu cześć-cześć" jak wspomina Skrzek. Zespół rozpadł się w 1980 roku gdy Skrzek kończył już drugi album sygnowany tylko jego nazwiskiem czyli „Ojciec Chrzestny Dominika". Po zawieszeniu działalności SBB Józef Skrzek współpracował z licznymi artystami przy ogromnej liczbie projektów - od solowych albumów (np. Halina Frąckowiak, Krzak, Universe) po gościnne udziały np. na płycie "Ballady" zespołu Kat. Kapela SBB reaktywowała się z Mirkiem Muzykantem, pod koniec lat 90., nagrywając nawet parę płyt. Pod koniec 2000 roku do zespołu dołączył perkusista (Jerzy Piotrowski nie może już grać na perkusji, mieszka z rodziną w Ameryce ) z Chicago, Paul Wertico z grupy Pata Metheny z którym m.in. dali wspaniały występ w Noc Świętojańską 2001 - „Od zachodu do wschodu słońca" i od tej pory czynnie działają z nowymi pomysłami w Polsce i zagranicą. Na początku lat 80-tych Skrzek nie chciał grać dużych koncertów. Wystarczyło mu, że widział, jak zomowcy na podobnych imprezach biją młodzież. Zainteresował się więc muzyką teatralną. Dla teatru tworzył oprawę dźwiękową m.in. do „Otello" Teatru TV ( reż.A.Chrzanowski -1981), „Kaliguli" warszawskiego Teatru Dramatycznego (reż.A.Chrzanowski -1982), „Nocy w operze" w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie gdzie przełożył na "elektronikę" utwory Mozarta , „Terrorystów" i „Opowieści lasku wiedeńskiego" Teatru Dramatycznego w Częstochowie gdzie przerobił walce Straussa, „Medei" warszawskiego Teatru Powszechnego (reż. Z.Hubner z Krystyną Jandą w roli głównej -1989), „Wieczoru trzech króli" sosnowieckiego Teatru Zagłębia (2000) „Burzy" Teatru Śląskiego w Katowicach czy nagrodzonej a robionej wspólnie z góralami beskidzkimi „Historyji o chwalebnym zmartwychwstaniu" Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Robił również muzykę do przedstawienia teatralnego „L'Improbable Rencontre" teatru im. Romain Rolland'a w Villejuif pod Paryżem (01). Współtworzył także widowisko baletowe „Karłowicz - Interpretacje", realizowane wspólnie m.in. z Adamem Hanuszkiewiczem oraz Ewą Wycichowską w Teatrze Wielkim w Łodzi, który powstał na bazie jego pierwszego koncertu w kościele św. Krzyża. Ma na koncie realizowane w 1989 w Moskwie ,"Obrazy J. Malczewskiego"- w reżyserii J. Leszczyńskiego (Teatr Wizji i Ruchu w Lublinie), „Follow My Dream" spektakl TV ( reż.J. Gruza), „Ania z Zielonego Wzgórza" (Teatr Banialuka w Bielsku -Białej). Skrzek ma też w swym dorobku muzykę do filmów. Piotra Szulkina „Golem"(79) i „Wojna Światów - Następne Stulecie"(82) (Reżyser wykorzystał nagrania Skrzeka i zespołu SBB ale już rok wcześniej w praskim klubie "Lucerna" grupa Józef Skrzek Formation wykonała sporą część materiału, który miał trafić na ścieżkę dźwiękową), współpracował z Jerzym Skolimowskim przy filmie „Ręce do góry" (81), z Mieczysławem Waśkowskim przy „Czasie dojrzewania"(84) oraz z Lechem Majewskim, który przyleciał z USA z propozycją pracy przy operze „Pokój Saren" (muzyka do libretto - do współpracy w zakresie instrumentacji zaprosili Andrzeja Marko a do premiery w Operze Śląskiej przygotowywali się przez rok). Później powstał z tego film „Pokój saren"'(97) i autorska fortepianowa wersja muzyki czyli „Pokój Saren Piano". ( „Nagrałem ją wczesną jesienią w pięknym opuszczonym holenderskim kościele. W pustym wnętrzu stał fortepian. Atmosfera była niesamowita. Żadnych technicznych sztuczek" - wspomina Skrzek ). Kolejne obrazy to „Angelus"(01), „Ogród rozkoszy ziemskich" (04),"Szklane usta"(06) oraz serial TVP „Serce z węgla". Obecnie komponuje muzykę do powstającego w Chicago filmu "Dust Clouds". Skrzek ma za sobą też epizody aktorskie. Występował w „Komediantach z wczorajszej ulicy"(86), w „Golemie" zagrał muzyka a w „Wojnie Światów" lidera zespołu "The Instant Glue".
Skrzek wspomina -„ Pamiętnik Karoliny" powstawał w czasie wielkiej euforii Muzą w ogóle również SBB. Maleńka dziewczynka, córeczka jednego z techników bawiąca się szczęśliwie
zauroczyła mnie swoją Radością, Szczęściem, szczebiotem dziecięcym i... Miłością Ojca. Byłem wtedy całkowicie oddany Sztuce i... tylko w marzeniach mogłem śnić o Rodzinie...A jednak kto wie może to spotkanie w studio, wspólna zabawa z Dzieckiem zbliżyła mnie bardziej do pojęcia bycia Ojcem...Nagrywałem przez równy tydzień całość z mixem łącznie". Skrzek dał tu popis swoich umiejętności rejestrując samodzielnie jako wykonawca wszystkie 22 partie instrumentalne i wokalne posiłkując się jedynie pomocą dziecięcego chóru. Co ciekawe, w tym czasie realizował inne projekty i ta płyta powstała właściwie z impulsu danego przez przypadek.
„Narodziny" - Skrzek komentuje, jednemu z obecnych przy nagraniu techników urodziło się Dzieciątko i to jest fragment o Narodzinach Prawdziwych". Płytę rozpoczyna więc głos kilkumiesięcznego berbecia wydającego dźwięki zniecierpliwienia graniczące z płaczem. W tle pojawia się sekwencja z mooga w nastrojowej, prawie ckliwej formie. Skrzek nie był wtedy ojcem ale słychać w tym fragmencie nostalgiczne odniesienia do bycia rodzicem - wzruszająca, poruszająca muzyka oparta na uczuciach. Gaworzenia powracają z delikatnym fortepianem wspomaganym syntezatorowym tłem by łączyć opowieść o rozwoju dziecka z kolejną melodią. „Zabawki" opowiadają o latach przedszkolnych za pomocą Kukułeczki, która odzwierciedla dzięki ludowemu motywowi prostolinijność i beztroskę dzieciństwa co dodatkowo wzmacnia efekt pozytywki wygrywającej melodię niczym z dziecinnej zabawki gdzie po kolejnym powtórzeniu dostajemy tę folklorystyczną transkrypcję świetnie rozpisaną na baterię różnych instrumentów, z gęstniejącą ścianą dźwięków. Radosne, pogodne dźwięki świetnie oddają lata przedszkolne. Skrzek wspomina: „pozytywkę z melodyjką Kukułeczki odnalazłem w zbiorach studia gdzie nagrywałem płytę". Do fragmentu „Szkoła" Skrzek zaprosił chór dziecięcy z Kędzierzyna Koźla „Tralalinki". I tak otwierające ten utwór typowe odgłosy szkolne - rozmowy, tupot nóg, dzwonek wprowadzają nas w nastrój dziecięcej wokalizy w duchu pogodnej, żywej melodii. Ekspresyjne głosy dziecięce wspomaga cała gama głównie perkusyjnych odgłosów, gwizdka i harmonijki. Szkoła to ciekawość świata i po części ciąg dalszy zabaw wczesnego dzieciństwa - kolejne wstawki szkolnych odgłosów scalają ten utwór z przepiękną melodią utworu „Przyjaźń" gdzie wiodącą partię otrzymuje fortepian elektryczny Fendera, do którego po kolei dołączają miękkie brzmienia syntezatorów. Przyjaźń w tym wydaniu jest czysta, uduchowiona, prawdziwa... Ale czymże jest tak naprawdę życie bez miłości? Nic dziwnego, że to najdłuższy fragment pierwotnej suity. Wchodzimy więc w okres dojrzewania. „Miłość" otrzymuje wzniosłą, prawie patetyczną oprawę organ piszczałkowych których brzmienie nagrano w opolskiej szkole muzycznej. To także jedyny fragment okraszony tekstem przyjaciela Skrzeka, poety Juliana Mateja. To typowo poetyckie ujęcie tematu - wyznania zakochanego w formie quasimodlitwy chcącego aby obiekt jego westchnień był z nim zawsze i wszędzie. I wtedy właśnie jako podkład słychać moogi snujące poświatę dźwiękowego gobelinu zaś gdy głos Skrzeka milknie powracają organy. Łączenie utworów zostaje przerwane (winyl miał swoje prawa - koniec strony A) i otrzymujemy emocjonującą porcję wyśmienitej elektroniki! Skrzek uznaje ten fragment za podróbkę filmowego stylu. Zestaw bąblujących efektów i keyboardowych rozjazdów to intro z którego wyłania się interesujący powtarzany oparty na paru akordach motyw, po chwili okraszony przepięknymi solówkami z Mooga a wszystko to w końcu zostaje wzmocnione progresywnie brzmiącą perkusją. Fenomenalna klasyka gatunku. Ciężka, rockowa oprawa świetnie wkomponowuje się w te typowo elektroniczne pejzaże zaskakująco zakończone efektami zgranymi z sali koncertowej filharmonii podczas strojenia instrumentów, z szmerem rozmów widowni ...to wprowadzenie do „Koncertu". Samotny fortepian akustyczny ( słychać wirtuozerię gry Skrzeka) wygrywa impresję wspartą subtelnymi barwami syntezatora w stylu chopinowskich koncertów, podkreślonych przez moment pompatycznym brzmieniem kotłów. Ta przepowiednia lat dorosłych może być odczytywana jako wskazanie jaką drogę obierze tytułowa Karolina w dorosłym życiu - muzyka. Może to zakamuflowany obraz samego Skrzeka, a może metafora - dorosłe życie jest jak koncert, nikt nie wie jak je zagramy a ocenią je inni gdy go skończymy...A ten, jak życzy Karolinie Skrzek, finalizuje burza oklasków. „Szczęście" jest czarowne, uwodzicielskie, upajające. To oddaje leniwa, sącząca się na pograniczu jazzu w stylu Komedy melodia, okraszona zmysłową, z domieszką psychodelii, żeńską wokalizą (w typowej manierze lat 70 -tych, czasów butów na koturnach, spodni dzwonów, koszul w kwiaty) chórku gdzie wychwycić też można samego Skrzeka jak i dodanie gitary basowej brzmiącej równie frywolnie. Bicie kościelnych dzwonów ( Skrzek wplótł nagranie dzwonów z francuskich kościołów) wprowadza nas w „Świat" najbardziej progresywny fragment odmalowujący ogrom tego co nas czeka - wielość perspektyw, mnogość różnych dróg którymi możemy podążyć..."A w finale zabawa z malutką 2-letnią wtenczas Karolinką dziś to piękna kobieta...". Utwór „Karolina" spina klamrą całą opowieść -pamiętnik kluczowych wydarzeń w życiu człowieka. Życie zatacza koło stąd głosik dziewczynki słychać na tle podjętej na nowo melodii z utworu pierwszego. Owe dziecięce opowieści, ta niewinność na tle pięknej muzyki Skrzeka staje się wzruszającą alegorią szczęśliwego dzieciństwa - każde dziecko ma do tego prawo. Zastanawiające jest wyraźne mówienie że „Karolina u babci". Gdyby przyjąć linearność opowieści znaczyłoby że kwilenie na początku i cała opowieść to życie owej babci a historia zatacza koło w jej wnuczce...
Życie według koncepcji tego albumu to ciąg zdarzeń zatrybiających się niczym w układance. Stąd też zdjęcie Karoliny na okładce podzielone jest na takie puzzlowe elementy. W wersji CD z dodanymi utworami pozostała koncepcja lecz zdjęcie wymieniono jako pewną retrospektywę na twarz Skrzeka z obecnych czasów.
Skrzek odmalowuje żywot człowieka bez mrocznych wizji w pozytywnych, ciepłych może nawet naiwnych barwach pokazując naszą drogę jako coś szczególnego.
Utwory dodane do wersji CD z 2001 roku pochodzą z sesji zarejestrowanych w okresie 1978 -1979, czyli tuż po nagraniu płyty (17-23 kwietnia 1978) i także w tym samym studio Radio Opole. Jedynym wyjątkiem są dwa nagrania (11,17) „Szczęśliwi z miasta "N" / Andantino x107", wydane przez Tonpress w 1978 roku na singlu jako Józef Skrzek & SBB. Te dwa kawałki powstały na dwa tygodnie przed rozpoczęciem pracy nad płytą „Pamiętnik Karoliny" (4-7 kwiecień 1978).Pierwszy z tych utworów rozpoczyna się tybetańskimi dzwoneczkami jak etno ambientowy wstęp ale po chwili dołączają falujące, szarpane dźwięki syntezatorów by ułożyć się w zgrabną linię melodyczną. Utwór ten ma w sobie podkład pewnego rodzaju melancholii ukrytej za dość bogatą aranżacją tworzącą dynamiczne tło. Wytłumione uderzenia rozpoczynają ten drugi utwór oparty na nerwowym rytmie i melodii przypominającej muzyczną tapetę do filmu gangsterskiego. Utwór "Zatoka nadziei" zarejestrowano w dniach 14-19 sierpnia 1978 roku. To bardzo czarowna, zwiewna kompozycja w duchu dokonań Vangelisa i ciekawymi, pastelowymi pasażami. „Etiuda rodzinna" to fortepianowe nostalgiczne intro, podbudowane gitarą basową rozlewające się w kompozycję o relaksacyjno -zadumanej poświacie w duchu dokonań Pata Metheny. „Słodkie oczekiwanie" subtelna melodia, trochę nieziemska, zwiewnie zagrana na syntezatorach, świetnie mogąca się zrealizować jako muzyka ilustracyjna do wyciszonych, spokojnych obrazów przyrody. Doskonałe brzmienie mooga i mellotronu. „Owoc miłości" -prym tu wiedzie...harmonijka nawiązująca dialog z syntezatorem i fortepianem, kolejna miła dla ucha pełna wewnętrznego spokoju zapadająca w pamięć melodia będąca kwintesencją stylu Skrzeka utalentowanie przełamującego utwór w samotnej fortepianowej wstawce. „Przejście przez czas" to taki Herbie Hancock po naszemu. Skrzek na tle new jazzowego podkładu przebiera biegle palcami po klawiszach w zawikłanej solówce...
Sam Skrzek określa ten album :"wspaniała zabawa z dźwiękiem a zwłaszcza formowaniem kilku warstw planów dźwiękowych jak na ścieżce dźwiękowej w filmie". Suita opowiadająca za pomocą muzyki obecne i przyszłe dzieje dwuletniej dziewczynki to debiut solowy Skrzeka. Może ktoś zarzucać że to nie do końca el muzyka gdyż w dużym stopniu naładowania jest progresywną energią co dodatkowo uwypukla śpiew ale nawet jeśli to nie czysty przykład elektroniki to przewspaniały wzorzec muzyki instrumentalnej. Tropem, że sam Skrzek ją tak odbiera jest to, że przy reedycji jako bonusy dołożono jedynie utwory instrumentalne. Tym bardziej chapeau bas, że to płyta wielowarstwowa z mnogością tropów jeśli chodzi o muzyczne style. Przypomnę tylko, że jednym z idoli dla Marka Bilińskiego był właśnie Skrzek. Nic dziwnego - wystarczy posłuchać.( wersja LP 9.06/10, wersja CD-9.08/10)
1.Narodziny 2:37
2.Zabawki 2:35
3.Szkoła 4:03
4.Przyjaźń 4:04
5.Miłość 6:31
6.Przygoda 6:24
7.Koncert 4:27
8.Szczęście 4:12
9.Świat 3:26
10.Karolina 2:35
nagrania dodatkowe:
11.Szczęśliwi z miasta N 4:57
12.Zatoka nadziei 3:25
13.Etiuda rodzinna 3:08
14.Słodkie oczekiwanie 4:14
15.Owoc miłości 4:51
16.Przejście przez czas 5:02
17.Andantino x107 5:00
Józef Skrzek - fortepian, fortepian elektryczny, klawinet Hohnera, mellotron, poly-, mini-, micro-, sonic six-moog, syntezator Sony 6, organy, dzwony, gitara, harmonijka ustna, perkusja, instrumenty perkusyjne, wokal, chórki
Nagrano w dniach 17-23 kwietnia 1978 roku w studio Polskiego Radia Opole
Realizacja dźwięku - Władysław Gawroński, Renata Szybka
Kierownik produkcji - Iwona Thierry
spawngamer
« powrót