Remote Spaces
Spirale
rok wydania: 1998
Elektroniczne operacje muzyczne czyli Remote. Spaces . Jaki początek miała ich przygoda z el?
Krzysztof Horn wspomina: „w moim przypadku to było tak, że swoje spotkanie z el-muzyką zacząłem w szóstej klasie szkoły podstawowej. Zaczęło się od Jarre'a, to była płyta z koncertu w Houston. Pamiętam jak wtedy pierwszy raz usłyszałem te dźwięki, po prostu oniemiałem, usiadłem w fotelu i puszczałem po 3-4 razy tą płytę i tak się zaczęło. Z Konradem poznaliśmy się na treningach karate. Wyglądało to mniej więcej tak, że w trakcie treningu biegaliśmy "kółka". Konrad zapytał czy słuchałem Jarre'a. Po przebiegnięciu dwóch kółek ja zapytałem czy słuchał Vangelisa i jak mu się podobało. Następne dwa kółka minęły i usłyszałem, że tak. W 1992 roku poszliśmy do ogniska muzycznego, tam uczyliśmy się gry na keyboardach. Na początku, każdy z nas próbował coś stworzyć w zaciszu domowym". Po trosze są więc samoukami. Po pół roku doszli do wniosku, że warto spróbować zrobić coś profesjonalnie razem. W zimowy wieczór 1993 gdy panowie spotkali się na wspólne nagranie powstał zespół Srebrne Marzenia. Jak wspominają Krzysztof miał wtedy taki "fajny" keyboard Casio CA-100, a Konrad Yamahę z małymi klawiszami. Muzyka powstawała w zaciszu pokoju Krzysztofa gdzie mieściło się ich małe studio Krzysiek przyszedł do Konrada z klawiszami pod pachą i nagrywane odbywało się przy użyciu mikrofonu przyłożonego do głośników instrumentów (nie znali wówczas techniki podłączenia się liniowego). Tak więc efekt gdzie było słychać m.in. skrzypiące krzesła był pod względem realizacji totalną prowizorką. Konrad Jakrzewski wspomina to tak: „granie "dżemów" wyglądało zabawnie. W domu Krzyśka, siedząc w pokoju jedliśmy, graliśmy na komputerze i "klawiszach" tworząc jednocześnie swoje "dżemy". Pamiętam jak pożyczyliśmy kiedyś od Roberta Piotrowskiego "klawisze", od brata Krzyśka "kombinowany" wzmacniacz i jakiś mikser (od którego odpadały gałki) i nagraliśmy wtedy ten nasz pierwszy elektroniczny "dżem". Wyglądały one wtedy na zasadzie podobnej do spotkań muzyków jazzowych, którzy siadając do instrumentów zaczynali wspólnie grać bez wcześniejszego omawiania repertuaru, bez przygotowania. na pewno oni robią to dużo lepiej. W naszym przypadku wyglądało to nieco inaczej. w trakcie trwania pierwszego utworu (nawet dało się to słuchać) było dosyć dobrze, później jednak było gorzej. Działo się tak, ponieważ nagrywaliśmy w mono, a także inwencja twórcza tak nas poniosła, że przestaliśmy siebie słuchać próbując zagłuszyć jeden drugiego. Każdy chciał być na pierwszym planie". Ale mimo to powstała kaseta "Srebrne marzenia" dzięki której artyści na jakiś czas wyleczyli się z chęci wspólnych nagrań. Potem przez długi czas razem nie tworzyli. Konrad zrealizował kasetę "Serial" a Krzysztof szlifował swój warsztat dzięki zakupowi Amigi 500 i programom "Sonix" i"ProTracker". Nagrania z tego okresu (lata 94/95), zostały zarejestrowane na kasecie w studio Jarosława Degórskiego. W końcu, 26 listopada 1996, dochodzi do ponownego jam session. Konrad przynióśł pożyczone; keyboard Gem WX2 i A500, Ensoniq SQ2 a Krzysztof ułożył szybko jakiś prosty arpeggiator i rytm na sekwenserze i zaczęli improwizować. Tak się to im spodobało, że Konrad szybko pobiegł do domu po magnetofon i powtórzyli jam session i powstała pierwsza kompozycja "Transwave". Padł pomysł, żeby stworzyć nowy zespół. Wybrali nazwę Remote.Spaces (odległe, dalekie przestrzenie), po prostu z wymyślonych propozycji ta im odpowiadała najbardziej. Krzysztof wspomina to tak: „Potem spotykaliśmy się kilka razy na takich luźnych improwizacjach, a w międzyczasie sami zaczęliśmy tworzyć utwory, które były podwalinami „Spiral". Wszystkie te nagrania mamy na kasetach, dokładnie opisane, co gdzie, jak i kiedy. W sumie nazwa powstała w wyniku burzy mózgów w czasie naszych wspólnych spacerów po mieście. Nie pamiętam dokładnie, ale coś mi mówi, że inspiracja wzięła się z Remote Controller. Odlegle przestrzenie bardzo nam odpowiadały, zarówno pod względem samej nazwy, ale tez w wymiarze metafizycznym określały naszą wizje muzyki. Konrad bardzo lubił przestrzenie kosmiczne, mnie pociągały otwarte przestrzenie ziemskiej natury. Dlatego muzyka jest, była i będzie przestrzenna. Oczami wyobraźni zawsze widzę rozlegle plany, przestrzenie, widoki. W sumie nasza znajomość działała na nas pobudzająco. Konrad słuchał namiętnie TD, którego ja na początku nie trawiłem, i odwrotnie, Konrada nie ruszał Vangelis. Ale z czasem to się zmieniło i sądzę, że po początkowych słyszalnych wpływach Vangelisa w naszej muzyce powoli podążaliśmy w kierunki TD i Klausa Schulze" Kolejne spotkania owocowały spontanicznym tworzeniem muzyki. Styczeń '97 powstaje suita "Microwave", zainspirowana muzyką Klausa Schulze. Jakrzewski: „Gdy pozmienialiśmy instrumenty na lepsze, a Krzysiek kupił nowy komputer, zaczęliśmy grać z programem sekwencerowym. To był właściwie taki punkt zwrotny naszego zespołu, ponieważ stwierdziliśmy, że łatwiej jest improwizować do podkładu. W ten sposób powstała pierwsza suita zatytułowana po prostu "Remote Spaces". nagrana już stereofonicznie z wykorzystaniem profesjonalnego miksera i przygotowanego przez Krzysztofa podkładu. Zaprezentowaliśmy ją na dwóch koncertach . W październiku '97 dali koncert w Stargardzkim Centrum Kultury, w ramach ogólnopolskiego festiwalu filmów amatorskich a następnie w Młodzieżowym Domu Kultury. Wspólne odkrywanie nowych dźwięków, (zawsze ważne dla nich były studia nad dźwiękiem) odświeżenie zbiorów muzycznych doprowadziło do powstania kolejnych pomysłów na utwory takie jak np. "Schwong", projektu "Wanhfried". Wreszcie zapragnęli zrealizować płytę. Krzysztof wspomina:" Materiał był nagrany bardzo amatorsko. Nie dysponowaliśmy wtedy zbyt dobrym sprzętem. Wszystko szumiało, stare kolumny od wieży Diory buczały, bo były już częściowo przepalone. Oboje byliśmy wtedy jeszcze młodzi i piękni. Konrad 22 lata, ja 20, jeszcze kawalerowie... Nad materiałem tym pracowaliśmy prawie rok, natomiast samo nagranie było wręcz ekspresowe - tylko 3 dni. Muzyka ta była w dużej mierze improwizowana, ale opierała się już na wcześniej zapisanych w komputerze pomysłach. Można powiedzieć, że były to nasze pierwsze przemyślane kompozycje. Wcześniej graliśmy głównie co "ślina przyniesie na język", nie biorąc pomysłów w karby w celu dalszej obróbki. W pierwszej kolejności zgrano ją na mini-disk, a następnie zsamplowano na Amidze 4000 z Toccatą i kartą graficzną co jak na tamte czasy miało rewelacyjne parametry. Cała obróbka odbyła się w programie Samplitude Pro, gdzie wszystko zostało wypoziomowane, odszumione itd.(jeden kawałek potrafił odszumiać się dwie doby a kiedy zawiesił się komputer trzeba było wszystko poprawiać...) Zajął się tym ich ówczesny masteringowiec Robert Pietrzykowski, zaprzyjaźniony amigowiec mający jako jedyny wówczas w mieście studio. Muzyka zawarta na "Spiralach" to kompozycje z lat 96-97 i początku roku 98. Kompozycje powstawały osobno. Tzn. każdy twórców najpierw tworzył podwaliny jakiegoś tematu zostawiając miejsce dla drugiego. Dopiero na próbach utwory nabierały ostatecznego kształtu. Przykładowo Konrad zapodawał sekwencje, a Krzysztof próbował do tego znaleźć temat, barwy, itd. Okładka powstała również na Amidze, w programie do generowania fraktali. Zdjęcia zrobiono koło domu rodziców Krzysztofa. Konrad jako fan astronomii ułożył teksty do książeczki". Konrad robił też wtedy za cały marketing i PR. Starali się promować: „Pukaliśmy do drzwi stacji radiowych, płytę dostał Kordowicz jak i inni redaktorzy muzyczni którzy zajmowali się tego typu muzyką". Krzysztof co miesiąc wysyłał mailem lub na kuponie info do działu ogłoszeń drobnych w magazynie „Estrada i Studio": Remote Spaces, strona internetowa taka a taka, polska muzyka elektroniczna. Zgłosili się też do Ziemowita Poniatowskiego gdy „Generator" wydawał fanzin „Generator News", gdzie ukazały się recenzje płyty oraz wywiady z nimi. „I rzeczywiście to działało. Bo wiele osób trafiło w ten sposób do nas. Wysyłając każdą płytę dołączaliśmy list z prośbą o recenzje, kontakt. I ludzie rzeczywiście odpisywali. W ten sposób poznaliśmy naszego przyszłego managera, Macieja „Jumę" Gozdka. Z fana stał się nieformalnym członkiem zespołu. Przejął całą marketingową działkę i zabrał się za promocje zespołu. Dzięki niemu graliśmy tak gdzie graliśmy". I rzeczywiście. Panowie wychynęli z zacisza pokoju Krzysztofa i zaprezentowali się na festiwalu muzyki elektronicznej ZEF'99 w Piszu gdzie zagrali na koncercie debiutów. Co prawda nie było oficjalnych wyników, jednak zebrali największe owacje, mieli najwięcej bisów itd. Pojawili się też w programie III PR w audycji Top Tlen zajmując w 1999 roku dwie pierwsze pozycje (drugie Złote Miasta, pierwsze Spirale). Jak wspomina Krzysztof: „ Strasznie się emocjonowaliśmy finałem Top Tlenu. Byliśmy bardzo zaskoczeni wynikiem. Oczywiście był szampan z tej okazji i ogromne niedowierzanie."
Spirale. Tytuły powstawały na zasadzie pierwszych skojarzeń z odsłuchiwania kompozycji i tak ten tytuł wziął się z fraktala wygenerowanego na Amidze. Wprowadzenie to „przeczyszczanie" kanałów stereo zestawem syntetycznych świergotów za których wyłania się mila dla ucha sekwencja, dołącza do niej pomruk basu, po chwili powabna, przeciągła linia z syntezatora, następnie odlegle uderzenia bębna i wreszcie parę taktów z górnego rejestru. Wszystko bardzo precyzyjnie rozplanowane tak aby kawałek mimo ze zbudowany z elementów powtarzających się przez całość nie brzmiał monotonnie. Rozkładając to na czynniki pierwsze można rzec, że nie ma tu jakiejś wyszukanej maestrii aranżacyjnej ale właśnie owa prostota ma oznaki genialności. Duet tworzy niesamowity, bardzo osobisty klimat o mocno zaznaczonym indywidualnym charakterze tak naprawdę nieporównywalnym do niczego w polskiej el muzyce. Inteligentnie zmieniają w ostatnich dwóch minutach formę delikatnymi fortepianowymi pasażami wplecionymi w echo zmierzając ku przejmującej, melancholijnej atmosferze zadumy i kontemplacji w duchu Vangelisa, która gwałtownie urywa się... Dreams. Inspiracją był teledysk i muzyka z "Dziewczyny Szamana", Justyny Steczkowskiej. Głuche, miarowe uderzenia -przypomina mi się pełen mroku i tajemnicy klimat noir z filmów typu Blade Runner. Napięcie rozładowują ciekawe wstawki ozdobników tworzące posmak czegoś na kształt Space Music. Subtelne, wyciszone z początku brzmienia przypominające wibrafon dodają niesamowitej przestrzenności kreując kolejny wspaniały poruszający kawałek. Czuć tu wiele emocji, czegoś na kształt żalu, rozczarowania, przygnębienia...trzeba mieć duży talent aby za pomocą syntetycznych dźwięków móc takie stany przekazywać. Utwór ten też jest dwustopniowy - druga część ma wiele wspólnego z elektroakustyką a dodanie saksofonu pod specyficzny rytm nasuwa mi jednoznaczne skojarzenia z dziwaczną, a przez to magnetyzującą muzyką Angelo Badalamentiego z Twin Peaks. Czyżby w ich głowach roiły się też takie irracjonalne wizje jak przekazywał ten serial? Zamknięcie to powtórzenie początkowej sekwencji co nadaje całości tej suity transcendentalny wymiar zatoczenia koła- cóż marzenia powracają... Złote Miasta. „Leciał wtedy w TV serial animowany o tym tytule. Jako, że oboje byliśmy fanami tej bajki, stąd tytuł"( Chodzi o 39 częściową mangę The Mysterious Cities of Gold z 1982 roku, XVI wieczną opowieść o indiańskim chłopcu Estebanie. Przyp. aut.) Jednostajne bicie przypominające wygłuszone uderzenia w beczkę spośród którego wykwita piękna melodia dość niekonwencjonalnie rozłożona na oryginalne brzmienia. „Fragment nr 2". Konrad tworzył suitę, której każdy kawałek nazywał Fragmentem. Na płycie znalazła się część druga. Fantomowe echa otaczają nas ze wszystkich stron. Zaskoczeniem są wstawki z przeszkadzajek i basu które brzmią jak żywcem wyjęte z ...Hertla. Te wtręty rozbijają odbiór utworu jako typowego el bardziej przechylając szalę ku próbom eksperymentalnym. Jedynie przelewające się pasaże syntezatora utrzymują nas w klimacie tradycyjnej elektroniki. Dziwny a zarazem fascynujący utwór ukazujący niebanalne oblicze Remote.Spaces jako zespołu nie bojącego się wyszukanych form artystycznego wyrazu. „Miracle" toż to JMJ otwarcie z Randez Vous! Ale po chwili dochodzą sample przypominające ni to kwilenia niemowlęcia ni to pohukiwania jakiejś małpiatki i równa, rytmiczna sekwencja. Co chwila kompozycja jest wzbogacana tak więc stosują zabieg zastosowany w pierwszym utworze, przez co narasta mnogość brzmień. Kolejna ciekawa, ładna melodia. Zdaje się być najbardziej głośna bo oparta na perkusacjach z dodaniem interesująco brzmiącej gitary elektrycznej. Najbardziej „jam sesyjny" jak dla mnie kawałek. „Stars" z góry powiem, że wolę esensjonalną wersję koncertową z „Elektronicznie". Tu ta zjawiskowa melodia ma dość długi wstęp mocno osadzony w elektroakustycznych zabawach dźwiękami -stąd prawie nieskoordynowane uderzenia talerzy, pojedyncze takty z fortepianu, uderzenia bębnów krążące między kanałami wszystko osadzone gdzieś w początkach elektroniki co nawiązywać miało do pierwszych mrocznych, improwizowanych płyt TD ale bliżej mi tu do Stockhausena czy Sali. Nie powiem, że nie jest to interesujące ale właściwa melodia Stars jest tak porażająco piękna, że jakoś to wprowadzenie wydaje mi się w zderzeniu z nią nieatrakcyjne. Inna rzecz, że być może o to autorom chodziło, o swoisty dysonans, coś jak Ying i Yang...Druga partia Stars to już bajka, jedna z najciekawszych kompozycji polskiej el. Minimalistyczna forma, ciekawe barwy, wyszukane brzmienia. Rewelacja. Zresztą artyści mieli poczucie nośności tego tematu, nazwa kompozycji wzięła się z tej części utworu gdzie „latający", charakterystyczny arpeggiator kojarzy się właśnie z gwiazdami.
Niesamowicie dojrzały debiut. Ostatnio album został na nowo zremasterowany przez Jerzego „3N" Kapałę. Więc kto nie zna -zamiast wydawać krocie na zachodnie produkcje niech za parę symbolicznych złotówek zapozna się z tą fenomenalną muzyką. Wystarczy napisać :
biuro@remotespaces.neo.pl (9.15/10)
Muzyka została stworzona na dwóch komputerach, Atari ST z Cubase Konrada i Amidze 500 z Music-X oraz dokończona na Amidze 1200 z Bars'n'Pipespro . Instrumentarium to: Ensoniq SQ, Yamaha SY22, GEM2, Yamaha MU80.
1.Spirale -8.05
2. Dreams -10.12
3.Złote Miasta -4.50
4.Fragment nr 2-6.03
5.Miracle-9.53
6.Stars-9.24
Top 30 polscy wykonawcy - miejsce 9spawngamer
« powrót